Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1053991
Komentarzy: 43022
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 19 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 sierpnia 2018 , Komentarze (19)

odbyło się w piątkowy, deszczowy poranek, bardzo się cieszę, że wyszłam na zajęcia plenerowe z ornitologiem. Raz że człowiek szalenie ciekawie opowiadał nam o ptakach i ich zwyczajach, wyjaśniał jakie ptaki słyszymy, pokazywał przez lunetę. Grupa była niewielka może 7 osób ( w tym londyńczyk z Londynu, nie z Lądka Zdroju) i wiedzieliśmy co nieco o ptaszydłach. Ja polowałam na ptaszki z aparatem i muszę powiedzieć , że połaskotały mnie słowa uznania przyrodnika za " ptasie ujęcia" a szczególnie za pliszkę, którą uchwyciłam na skrzydle dość odległego od nas wiatraka ...aż się pan spytał, jak ja ją wypatrzyłam ( no proszę...to zaleta ślepoty na odległość...dużą) i jaki mam aparat że z takiej odległości zrobiłam zdjęcie. Ale koniec gadania ...zapraszam was na deszczowy spacer wśród pól...stawów...i ptaków podlaskich. No i jeszcze kilka chałupek, jakie zgromadzono w Zakątku :D

wcześnie rano i deszczyk, więc nenufary dopiero się " budziły" 

bocianie pisklę...do rozpoznania po szarym dziobie 

sikorki łobuziczki 

elegant jak go nazwałyśmy, w ogóle w tamtej okolicy jest zatrzęsienie bocianów, a już we wsi Bubel Wielki. ..obłęd. Chyba liczba boćków, równa się liczbie mieszkańców 

i oto rzeczona pliszka, zaprawdę staliśmy daleko od wiatraka, a i zdjęcie zostało przycięte by widać było bohaterkę a nie skrzydła budowli 

i tymi oto naturystyczno naturowymi wrażeniami obdarowuję was na cały dzień . Miłego końca tygodnia ( choć u mnie w pogodzie dzisiaj wg zapowiedzi film XXX ----czyli porno i duszno ale na razie gorąco i słonecznie) ahoooooooooooooj.....przygodo ( hmmm jeszcze dzisiaj przyjdzie inny hydraulik ...na casting:PP) Bye, bye 

9 sierpnia 2018 , Komentarze (31)

najpierw z rana, szef remonciarzy zażyczył sobie ...zamiecenia " przestrzeni roboczej" mój boże...( sama główna część ma tam prawie 80 m) po zamieceniu połowy ( nachylanie się po papiery, folie, tekturki, inne pierdoły i wrzucanie je do wora na śmieci) pot lał mi się wszystkimi rowkami a kręgosłup sygnalizował że jest . O 10 punktualnie pojawił się przemiły hydraulik...obeszliśmy łazienkę, zajrzeliśmy do części kuchennej no i oczywiście się osłuchałam, co za idiota hydraulik robił to co już jest zrobione...a ja nie mam pojęcia, kto to robił 20 lat temu, przecież to mój ojciec po wielkich awanturach wymyślił i sponsorował budowę tamtej chałupy. Generalnie dogadałam się z panem ( po usłyszeniu kosztów), że poprawi podłączenia grzejników i przerobi rozdzielacze do grzejników bo nie ma sterowników):? Jak my to skończymy to zdobędę ani chybi parę specjalność ( bez mała harcerskich) . Oczywiście zalecono mi zamontowanie zmiękczacza wody ( ale o tym już wcześniej mi wspomniała pani w hurtowni hydrauliczno ceramicznej) , oprócz góry którą kończymy będę miała rujnowane podsuficie na dole...bo tam trzeba będzie puścić od nowa odpływy i dopływy ( całą łazienkę na górze musimy przerobić) więc przyjdzie nam podwiesić sufity ...ale to już nie teraz ...zasugerowano wymianę pieca gazowego ( tamten ma ponad 20 lat) a to koszt około 6,5 tyś.... to też nie teraz...na szczęście człowiek powiedział, że on teraz mi porobi nowe podłączenia do przyszłego pieca...żeby potem już nie grzebać...Cenowo powiedział mi niedużo za robociznę ...no ale do tego dojdą materiały ...dzisiaj po rozmowie z hurtownią siedziałam w internecie i poszukiwałam ceramiki i armatury no i chyba znalazłam ...tylko teraz muszą mi przyszykować ofertę w hurtowni i zobaczę co mi się bardziej opłaca ...kupić w internecie czy w hurtowni. Poszłam za ciosem i poszukałam płytek no i ...chyba zrezygnuję z tych, które wybrałam bo znalazłam równie interesujące a o połowę tańsze :D . Jakby miała mało atrakcji to się dowiedziałam koło południa że zostałam .....rzeczniczką prasową naszego stowarzyszenia ( oczywiście wybrano mnie jednogłośnie , poprzez aklamację....podoba mi się...hahahaha.....rzeczniczka się dowiedziała że jest rzeczniczką i że nie ma możliwości powiedzenia nie :D) no i że lokalna tv chce...wywiadu, masz babo placek, dostałam numer do redachtora , zadzwoniłam, pan się wykręcił że nie ma wiele czasu dzisiaj, ale...jutro rano zadzwoni i ustalimy termin rozmowy. Przy czym obleciał mnie komplement " bardzo miło mi się z panią rozmawia i już widzę, że nasza współpraca będzie się dobrze układać" . yhyhyhyhy.....jeszcze nie zna mojej dwoistej natury " anioł i demon" (smiech). Ok i tak oto dzień dzisiejszy obfitował w tyranie i niespodzianki, na szczęście miłe. Niemniej wyglądałam niczym pielgrzymka do Częstochowy czyli upocona i ukurzona, więc dokonałam już ablucji, przy czym padło mi na wzrok i o godzinie 16 20 widziałam na wyświetlaczu 18 30 ( dlatego pognałam się umyć). No ale koniec tej relacji palcowo paszczowej i nudzenia ...chodźmy pospacerować po Uroczysku Zaborek...i zajrzyjmy nad Bug. Miłego wieczoru wszystkim. 

to nasza chata " Bania" 

a to " legowisko lwa" boooskie 

kościółek , gdzie mieliśmy wykłady i panele dyskusyjne 

wiatrak to kolejny " domek" gdzie były pokoje do spania 

no i Biały dworek, gdzie mieliśmy naszą jadalnię. 

I wreszcie wieczorny wyjazd nad Bug...na happening " siostry rzeki" , pierwsze zdjęcie było robione w " ruchu" tj. w trakcie jazdy autokaru i w dodatku przez szybę autokaru 

Jeszcze raz miłego odpoczynku po upalnym, męczącym dniu. 

6 sierpnia 2018 , Komentarze (17)

który czaił się przez cały mój pobyt w Krakowie i nawet ogona nie wystawił , a co tam ogona od łba nie wystawił. Widać wyczuł, że gadzina lepsza niż on pełza po mieście:D. Szybciutko rzucam ostatni raz okiem na Wawel...na piękny ale też nieco zrujnowany hotel Royal po przeciwnej stronie , jeszcze najbardziej znane symbole grodu szewczyka Skubanego i wracam do domu. Ale nie cieszcie się, że skończę was zarzucać fotografiami o nie nie nie ...już szykuję wam wizytę na drugim końcu ....tam gdzie kończy się Polska ....baaa Polska...Unia się kończy. 8) A natenczas ( bez rogu długiego, cętkwanego, krętego) życzę wam miłego poniedziałkowego poranka. Ahoooooj ....tygodniu! nowy! ahoooooj - przybywaj!

5 sierpnia 2018 , Komentarze (19)

pochmurny, baaardzo pochmurny, choć chciałabym, żeby z tych chmur poszła " woda" ( niby w prognozie tak właśnie jest ) . Noc miałam koszmarną, nie mogłam usnąć przez tą duchotę. Jakiś czas czyniłam tak jak śpiewa Maleńczuk " w mokrej pościeli tarzałam się" :D. A jak już usnęłam to mi się śniło, że 20 marca zostanę babcią, urodził się Oskar (eee....takiej wersji imiennej nie znam...do tej pory słyszałam o Franciszku:p).  Kończę śniadanie i idę pogrzebać w szufladach z ciuchami ...trzeba wystawić znowu trochę łaszków do sprzedaży. Ale zanim zostanę grzebałą to wrzucę jeszcze trochę widoczków z Krakowa...będziemy powoli kończyły dreptanie po grodzie Kraka. Ale nie myślcie, że to koniec wędrówek z mną, o nie już szykuję relację z Podlasia8). Powędrujmy zatem Stradomiem w stronę Grodzkiej. 

A to kamienica, która wzbudziła mój największy zachwyt podczas krakowskich wędrówek...dla mnie cudo, żal że jej stan odbiega od cudowności. To dom Ohrensteina - kupca win, na rogu Stradomskiej i Dietla. 

I kolejne kamienice, w stronę Grodzkiej 

Cieszcie się niedzielą dobrzy ludkowie a ja udaję się do zajęć, może też się ucieszę , bo wezmę aparat w garść i będę się bawić w fotograta ;)

Miłego dzionka , bye bye

4 sierpnia 2018 , Komentarze (11)

po śmiertelności mojej? Od lat mówię, że zakładam w piekle klub dla szalonych ludzi - aksamity, przyćmione światła, jazz, blues, poezja śpiewana , dobre trunki. Ale po ostatnich dniach to ja nie wiem czy to " zniesę" , czy w takich temperaturach to nie będzie raczej " jajo na twardo" 8). Wczoraj wieczorem prowadziłam spontaniczny spacer pod sądem. Miałam też przemowę ,  jak to powiedzieli ludzie z naszego stowarzyszenia ...będę miała próbę generalną przed wystąpieniami wyborczymi...eee nie powiedziałam...wystawiają mnie do sejmiku wojewódzkiego(dziewczyna). Do rady miasta się nie dałam...bo mogłabym, jako osoba dobra ale nerwowa, popełnić mord już na pierwszej sesji. Zatem wystąpienie zostało pochwalone, zabrało głos kilka osób z tłumu, co się nie zdarzało przy " tradycyjnym prowadzącym" ( stwierdziliśmy, że może by mu odebrać mikrofon, czyli pozbawić go roboty), po spotkaniu, podeszła do mnie pani redaktor lokalnej prasy i spytała czy w artykule może użyć mojego nazwiska? Właśnie niecierpliwie ( matko jak człowieka cieszą takie rzeczy....niczym blaszka murzyna) na prasową relację. Po godzinie spędzonej w wieczorno tropikalnych warunkach wróciłam do domu ...kiecka była mokrzusieńka , mało atmosfery wyuzdanego erotyzmu ( pa(o)rno) to jeszcze komary się aktywowały i rąbały niesamowicie. Po powrocie, uruchomił się mój smarkfon, najpierw klient ( kolejny, któremu naruszono dobra osobiste poprzez wrzucenie zdjęcia do sieci) potem znajomy, zapowiedział się na air show, świetnie ...jedyne co mnie trochę zmartwiło ...że mi będą zalegać 4 dni ...na podłodze...:? Bo mają się zwalić we czwartek wieczorem a air show będzie sobota niedziela ...mało tego jeszcze poprosił, żeby mu bilety kupić...ależ ja się daję wykorzystywać tym facetom;). Ludź jest ze Śląska i w związku z tym mojego małża szarpnie jego wizyta, bo z racji swojego pochodzenia ( nie biedy... o nie nie ) chłopina mój będzie musiał zainwestować w dużą ilość " kiełbachy" i chleba - ostatnio jak byli, to właśnie zachwycali się smakiem naszego jedzenia. Powiedzieli, że u nich chleb ani wędlina tak nie smakują ( zachwyt nad  domową wódką dyskretnie przemilczę:PP). A już myślałam, że ten kurz uliczny i pył , zacznie zyskiwać status pyłu " historycznego" a tu guzik...będę go musiała wytrzeć. Ale, ale co do pyłu malutki postęp.....ułożyli nam podjazdy ...pora na chodnik. Ale przynajmniej Ferdynand może wrócić " pode wrota" . Dobra koniec opowieści babci Gąski. Wracajmy do grodu Kraka i skierujmy się ku Kazimierzowi. 

To sławna synagoga Stara  na Szerokiej, przy której odbywają się finałowe koncerty Szalom na Szerokiej ( może wreszcie dojadę na taki finał - bo wybieram się od lat, niczym sójka za morze) 

A  tu kolejna synagoga ( chyba też na Szerokiej) do której wpełzłam...

To miejsce, otoczone pięknie kutymi ścianami to bima - podwyższenie gdzie czyta się torę.

A to pieknie zdobiona parochet , czyli zasłona za którą skrywa się wbudowana we wschodnią ścianę synagogi Aron ha - kodesz, czyli skrzynia w której przechowuje się zwoje tory. 

A  to już ulica Miodowa 

I jeszcze jedna synagoga Tempel 

Jak widzicie mam do czego wracać ....tylko kiedy to wreszcie dotrze do lotto...że mi kumulacja potrzebna na przemykanie po ulicach , na znikanie w chłodzie wnętrz...na uwiecznianie tego co piękne i warte uwiecznienia , no i na jakieś papu od czasu do czasu. A natenczas ( niekoniecznie Wojski) życzę wam miłej soboty i słodkiego leniuchowania. Ja niedługo lezę się zgrillować, póki słońce będzie znośne. Bye, bye...przesyłam wam słowo na sobotę : Leńcie się należycie. 

3 sierpnia 2018 , Komentarze (13)

wśród złoceń i marmurów. Póki możemy się chłodzić róbmy to ...przez to gorąco jestem bardziej leniwa niż muchy, które przewracają się na parkiecie( i bzyczą nieziemsko upierdliwie co doprowadza mnie do białej gorączki) . Zapraszam zatem na dalszą wędrówkę po Skałce. 

życzę wam miłego i mało męczącego piątku a przede wszystkim cieszcie się myślą, że za kilka godzin początek weekendu . Do zobaczenia (pa)

2 sierpnia 2018 , Komentarze (10)

tuż, tuż ..niedaleczko mamy Bazylikę na Skałce, zapraszam was do niej, ale to wędrowanie podzielę na  dwa albo i trzy  wpisy..bogactwo wnętrz wywołało trudne do opanowania ruchy palucha na migawce 8) i zdjęć zrobiłam baaaardzo dużo, muszę zatem je podzielić. Zatem nie zwlekajmy , ruszajmy 

I w tym miejscu przerwiemy ....że tak powiem na świeczniku :P 

Idę myć podłogę w kuchni ....rozłożyłam sobie dzisiejsze mycia na etapy, najpierw zrobiłam łazienkę i korytarz teraz kuchnię ...aaaaaaaa panowie warczący i walący maszynami dotarli przed moją chałupę....kładą, kładą wreszcie szlak ( swoją drogą trafi mnie szlag...bo mam na " szlaku trotuarowym"  ścieżkę rowerową, która dziwnie biegnie no i może być bal z użytkownikami owej drogi, zanim się nauczą korzystać z owego udogodnienia. I to by było na tyle ...do następnego razu. Bye, bye...dbajcie o siebie w te upały....uwadniajcie się przede wszystkim. (pa)

1 sierpnia 2018 , Komentarze (20)

zabiorę was do chłodnych wnętrz kościoła św. Katarzyny czyli do Augustianów. 

Mam nadzieję że poczuliście ciut orzeźwiającego chłodu. Jednocześnie melduję, że proces samoleczenia nogi zakończony. Schodzi stary naskórek traktowany płynami antybakteryjnymi i maściami , pod spodem jest młodziutki, różowiutki, który trzeba będzie wyrównać kolorytem do reszty goleni.:D, opatrunki już zbędne. Cieszę się i dowiedziałam się o sobie jednej ważnej rzeczy. Jak mnie coś urąbie i zaczyna swędzieć to natychmiast muszę zaklejać, żeby się nie drapać 8)

Życzę wam miłego dnia, pomimo tego  iż na dzisiaj zapowiadają apogeum...piekielnego gorąca ( a ja idę pazury robić) . 

Bye bye ...

30 lipca 2018 , Komentarze (20)

po wczoraj przeczytanym zdaniu. " Przyzwyczajajcie się do upałów, bo będą u nas coraz częstsze" . Nie dalej jak we czwartek lub piątek przeczytałam, że optymalna temperatura dla ludzkiego organizmu to 21 C, powyżej tej temperatury organizm się męczy. I co? Ano mam troszkę satysfakcji bo ja od lat mówię, że dla mnie upał powinien osiągać 22 C nie więcej. Hmmmm...mądre to moje ciele, ojjjj, mądre, nie tylko w kwestii temperatury. Nogi też...aż wczoraj małż...który w piątek wybuczał " na twoim miejscu to ja bym poszedł z tą nogą dawno do lekarza" , powiedział " o ....jest lepiej" za co oczywiście dostał opieprz od serca :p. A dzisiaj jak mi nie przyjdą robotnicy, to oni dostaną opieprz...z samego poniedziałku. Na razie śniadam...i jadę po zakupy z samiutkiego rana, bo znowu gorąc się zapowiada. Wczoraj było okropniaście już nie chodzi mi o temperaturę ale o duchotę...to jest zaleta mieszkania w dziurze :? mało jodowej to i klimatycznej. Zdążyłam zakończyć moją " kąpiel słoneczną" i zaczęło padać i co z tego? Nawet po 18 to zaczęło lać i burzyć się i nic...nic....zero świeżego poburzowego powietrza ...a pamiętam jeszcze z dawnych czasów ten zapach świeżości po burzy ( czytaj ozonu) a teraz ..guzik..jak śmierdziało duchotą tak śmierdzi. No dobra koniec marudzenia zapraszam na poranne snucie się po Krakowie ( nie mniej dusznym niż Radom) .

I tak minąwszy Wawel, kierujemy się ku Stradomiowi i Kazimierzowi....miłego dnia wszystkim. Ahooooj.....przygodo ....ahooooojjjjjj. 

28 lipca 2018 , Komentarze (37)

NAjpierw mi go ukradli, no najzwyczajniej w świecie....wg doniesień medialnych już się ćmił , a u mnie nic...nawet śladu na niebie..ŻADNEGO księżyca, ani zaćmionego ani zamotylonego ani gołego. I tylko dostawałam szału bo hurgotały mi walce, inne maszyny asfaltowe i robotnicy ( i tak dudnili aż po 1 kiedy to zamykałam me boskie oczęta, chyba do rana łomotali przy asfaltowaniu połowy ulicy...teraz już też hurgoczą, a chodnika koło mnie jak nie było tak nie ma ...a rozgrzebane półmetrowe dziurska są). Nareszcie go wypatrzyłam ...zaczęłam polowanie ...ale jednak widoczność przez nowo wznoszoną halę...prawie żadna...nagle mnie natchnęło że przecież mam moje " lądowisko dla chichohotamek" no i wdrapałam się na dach ....gdzie przesiedziałam w kucki ponad 3 godziny, ale obejrzałam i czerwony księżyc ( trudno go było sfotografować...bo nie mogłam go po prostu zlokalizować na niebie przez obiektyw mojego małego aparaciku:D) i pojawiający się księżyc po zaciemnieniu i koniunkcję księżyca i Marsa ...bo takowa też wczoraj była , a moja wojownicza planeta ( urodziłam się pod jej panowaniem) była wczoraj najbliżej ziemi. Nooo wiecie ja zamierzam długo szwendać się po tym łez padole i działać na systemy nerwowe innych ( zaplanowałam jak powszechnie wiadomo 125,5 roku, ale nie wiem, czy nie dorzucę paru lat;)) ale następne takie zjawisko raczej mnie ominie. Więc poświęciłam moje ciele i jęcząc i stęcząc siedziałam niczym puchacz na dachu i podziwiałam i uwieczniałam. A com uchwyciła tym się z wami podzielę. A w ogóle miłego dnia ...zaraz lecę odebrać dysk( znowu wydam kasę...matko jedyna) no ale to przymus sytuacyjny, mam fajnego laptopa ale dysk to ma niezbyt wielki, a mnie przybywa zdjęć, więc chciał nie chciał, musiałam kupić dysk zewnętrzny. Poszłam na konsultację do moich zaprzyjaźnionych informatyków, podpowiedzieli co kupić ( np. żeby kupić dysk w gumie...bo to zabezpiecza przed ew. puknięciami - w dysk oczywiście nie we mnie:p) zamówili no i dostałam wczoraj smsa , że już mogę przyjść, odebrać sprzęcior ( ma 1 TB pojemności ...ale będzie można na nim upchać ho ho ho ho ) a przede wszystkim spędzić kasę. Potem się troszkę posmażę .....Zatem raz jeszcze milutkiej soboty . Ahooooooj....wydatku.....ahoooooooj.

Właśnie mi małż powiedział , że zmarła Kora...była ze mną kiedy zaczynałam " dorosłe życie" ...żal, wielki żal. 

"  Czekam na wiatr, co rozgoni ciemne skłębione zasłony. Stanę wtedy na " RAZ" ze słońcem twarzą w twarz"  ;(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.