Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1052465
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 lipca 2020 , Komentarze (35)

ileż można się dowiedzieć buszując w sieci( choć nie tylko) wrzucając wczoraj zdjęcia z Krakowa, naszła mnie ochota dowiedzenia się czegoś więcej o kamienicach wokół Rynku  i tak dowiedziałam się np. że w mojej ulubionej kamienicy Pałacu Zbaraskich ( przecudne zdobienia) mieści się Instytut Goethego, ale przy okazji tych poszukiwań wyszukałam knigę ...a poten zapragnęłam ją mieć ...ale jedyny egzemplarz jaki znalazłam to w antykwariacie i prawie za 100 już byłam gotowa się zrujnować, kiedy mi licho szepnęło " zajrzyj na Docera" i .......już ją mam ( co prawda w PDF a ja niespecjalnie lubię czytac ksiażki z laptopa no ale ...i moi drodzy ...od tej pory Kraków będzie inaczej przeze mnie zwiedzany ....inaczej , iluż ciekawych rzeczy ja się wczoraj dowiedziałam teraz będę jeździła z notesikiem :D i przyglądała się niektórym ulicom i budynkom zupełnie inaczej. Poza tym ...zrobiłam bajkę i rozczarowałam się po raz kolejny przepisem znalezionym w necie, po części to też moja głupota ...w przepisie kobieta pisze ..krem budyniowy, ale przepis podaje ...gotowanie budyniu, patrząc na zdjęcie stwierdziłam że coś mi ten przepisowy krem budyniowy nie pasuje...no ale, skoro pierwszy raz to robię z przepisu no i oczywiście ciasto do .........chrzanu, co prawda małż go utylizuje , ale ja się wściekłam sama na siebie ze się dałam wpuścić w kanał i znowu się zastanawiam, jakim cudem ludzie wrzucają rzeczy, które nie wyglądają tak jak te na zdjęciu ....no nic ...zawściekłam się i raczej nigdy już do tego ciasta nie podejdę a jeśli tak to zmienię i nadzienie i krem.  Znowu siedzę w garach, chleb się piecze  i już aromat zaczyna roznosić się po domu, zupka ogórkowa się gotuję a ja zacznę się niedługo gotować na wizytę u lekarza. Zobaczymy jaki będzie wynik dzisiejszego badania. Tymczasem porywam was ( żywiołowo) do żywiołowo dokumentowanego Krakowa. 

Miłego końca tygodnia, u mnie zbiera się na burzę, ma być bardzo gorąco 30 C ale i burzowo , no to ahoj!!!!

9 lipca 2020 , Komentarze (23)

był wczoraj, wy też tak okropnie się czuliście? Rano udało mi się ogarnąć chałupę ...a po 11 zaczęły się jazdy ...po prostu czułam się źle ...jakieś pobolewanie żołądka , w zasadzie ...ćmienie, jakieś dziwne kołatania w klatce ...no po prostu nastrój do chrzanu w efekcie finalnym zaległam na marku koło 14, włączyłam sobie Co się wydarzyło w Madison County i ...odpłynęłam , obudziłam się przed 17, niestety "samoodczucie" dalej było chrzanowe ( i to bez małosolnych) więc przedłuzyłam seans...obejrzałam MAlenę i wróciłam do Madison ( bo przecież przespałam film) , potem prysznic iiiii poszłam spać po 21 , co prawda obudziłam się o 5 ale nie powiem że jestem wyspana ....na razie nie mam żadnych dziwacznych sygnałów od ciela ...a i słonko wyłazi, więc może dzisiaj się trochę pogrilluję bo od jutra nie będzie możliwości nasłoneczniania, Paszczury przyjeżdżają - fryzjer, wyżerka a w niedzielę do urn..do urn. Ale tymczasem ...do Krakowa ( nie powiem do Krakówka bo to obraza nie tylko dla miasta ale przede wszystkim dla jego mieszkańców) 

Zatem miłego dzionka , bye(pa)

8 lipca 2020 , Komentarze (17)

atmosferą przy urodzinowym stole. Może dlatego, że przy urodzinowym stole była jeszcze teściowa i brat szwagra. Mama wygląda ładnie , tylko te jej nogi koszmarnie spuchnięte, no ale jak się nie chodzi bo się " nie może" wg niej a nie chce wg stanu faktycznego. Wieczorem zadzwoniły z życzeniami  Paszczury a Ciężarówka nawet przysłała zdjęcie Kazika ...choć nikt za chińskiego boga nie mógł się dopatrzyć co tym razem widzimy na zdjęciu tj. którą część Kazika...no i wydedukowałam, że mój dzieć wysłał nam zdjęcie ...koali:D. Mały figiel a Długoręka zostałaby kobietą upadłą. Rozwaliło jej się krzesło pod tyłkiem. W porę zdążyła się chwycić blatu stołu. No cóż....do tej pory ten tytuł przynależał tylko mnie , ale ja runęłam z krzesłem z winy podstępnego kreta, niemniej pamiętano mój upadek latami .  Co do stacji krwiodawstwa to próba donacji nie udana ...ech ten los ostatnio jest nieprzychylny dla potrzebujących mojej krwi. Zostałam " odrzucona" bo mi wyszło ciut za dużo monocytów ..no ale wszak jestem ogniem ...to płonąć ( czytaj zapalać się) u mnie rzecz normalna. Ale przynajmniej wiem , że morfologia jak należy ( a znowu mam mięsowstręt). Do tego mam na przedramieniu ogromny siniak i " wylewową" gulę ...widać cieniuśka żyłka pękła pod cieniuśką igiełką.  Dzisiaj będę się bawiła w sprzątaczkę ( co już mnie napawa odrazą) no ale ...pani Jola za granicą, a tu w piątek mi łódzkie dziecki zjeżdżają na dwa dni , trzeba trochę chałupę ogarnąć , szczególnie łazienkę, bo wszystkie szyby noszą ślady wody. No dobra, mykam na poranną kawkę. A was zabieram na magiczne uliczki magicznego miasta. 

Miłej środy , ahoooooooooooj 

7 lipca 2020 , Komentarze (21)

mamy 81 , dzisiaj zobaczę ją po raz pierwszy od prawie 4 miesięcy ...rozmawiałam z nią telefonicznie ale nie jeździłam z racji pracy mojego małża. Nie chciałam jej zawleźć koronkowego wirusa ...a ona i wiek swój ma no i masę chorób przyczepiających się do ...diabetyka. Zresztą, brzydsza siostra Kapciuszka jest z babcią na co dzień. Dzisiaj z Długoręką śmigniemy na kawę i ciacho ...prezent już naszykowałam. Zmęczyło mnie słońce...a to niedzielne ..nie uwierzycie...oparzyło mnie i to nie tak ...że rumień ...nie na bliźnie po wyrostku wymacałam a potem zobaczyłam ...bąbel wypełniony surowicą. Niech to piorun, w życiu czegoś takiego nie miałam ...a ja tylko opalam sadło przez godzinkę i do tego nigdy na sucho...zawsze posmarowana, ale w niedzielę żarzyło niemiłosiernie, nawet mój małż który ma ciemniejszą karnację i łatwo się opala, zwiał po 20 min z ....czerwonymi nogami ( hehehehe...zbocianił się). Wczoraj po południu lało obficie, a dzisiaj pochmurno i chłodno i dobrze, bo zaraz muszę wyleźć , będzie mi się przyjemnie szło " nazad et chałupa" 8). A tak poza tym ....spokojnie jak na wojnie, siedzimy w okopie chłop przy chłopie. Niedzielny spacer po puszczy tak jak pisałam cuuuuuudowny. Nagrałam króciutki filmik ale niestety tutaj nie ma możliwości wrzucenia , no chyba że link z FB dałoby się wrzucić , zaraz zerknę https://www.facebook.com/beata.michalec/videos/338... może uda wam się zerknąć i poczuć ten klimat, który był moim udziałem. Poza tym ....trochę smutno, odszedł kolejny wielki Ennio Moricone. Zatem pójdźmy w ciszy ...uliczkami Piaska Północ. 

to zdjęcie ciut zachlapane przez deszcz...ale te podbitki są w całości wykonane z drewna...warto zatrzymać takie " relikty" bodaj w zakropelkowanym obiektywie 

Miłego wtorku, ahoj, przygodo! Przygodo? Ahooooooooooj !!!!

6 lipca 2020 , Komentarze (8)

nie chce mi się gadać...po prostu , nie chce ( ani chybi to u mnie objaw choroby) , chodźcie ze mną ulicami mojego kochanego Krakowa...w ciszy...bez gwaru 

miłego, poniedziałkowego popołudnia. Ahoj !!!

5 lipca 2020 , Komentarze (22)

Jako obiecałam....wstałam przed piątą i o 7 już byłam w puszczy ...doskonały pomysł ...cisza, cudowne ptasie trele, słońce, komary a im bliżej źródeł tym więcej much, ale o dziwo...wróciłam mniej zgryziona niż z " własnego" parku ...za to oczy, dusza i nikuś...zapełnione i napełnione cudami natury. Więcej nie gadam ....porywam was w Mikrokosmos.

po powrocie topiłam sadło...słońce parzy dzisiaj niemiłosiernie. Miłego, leniwego popołudnia. Idę zamieniać się w smoka podwawelskiego czyli ...żłopać wodę.  Ahoooooooooooooj

4 lipca 2020 , Komentarze (18)

ludeczkowie, zmiłowania....Poszłam, poszłam wczoraj do parku ..polowanie na naturę zamieniło się w krwawe łowy. Ich ofiarą byłam ja!!!8) Zdjęcia przypłaciłam krwią ....zostałam honorowym karmicielem komarzyc ( mam cichą nadzieję że wszystkie cholery które mnie dziabnęły zdechły po opiciu się moim jadem) , obgryznie przez komary nieco utrudnia focenie ...ale wróciłam po 3 godzinach z ponad 500 zdjątkami 

to tylko przykłady, bo oczywiście chcę zachować chronologię i dzisiaj dalej was będę włóczyła po lesie. Ale ...nauka nie poszła w las , tfu, nomen omen...jutro raniutko wybieram się do Królewskich Źródeł i już wiem, że muszę założyć lnianą koszulę z długim rękawem bo mnie to cholerstwo zeżre. Oczywiście przylazłam do domu po 21 i wzięłam się za selekcję zdjęć ...spać poszłam przed 2 ale już na kopytkach jestem, bo wczoraj dobijał się mój niezwykle użyteczny siostrzeniec i pytał o ciasto, które mu obiecałam, przełożyłam obietnicę na dzisiaj, zatem muszę ją spełnić. A że ma być słonecznie to chcę śmignąć na lądowisko dla chichohotamek i dalej złocić skórę , żeby mi pasowała do pazurów:D. Zatem nie przedłużając albo i rozwlekając w las idziemy, w las ....

No to miłej soboty moi mili ...mykam do sernika a potem realizować dzisiejsze hasło " sadłem do słonka" :p. Ahoj!!!

3 lipca 2020 , Komentarze (10)

i chłodniej. Po cudownie przespanej nocy ( prawie 12 godzin) dziś wygląda dużo lepiej, spokojniej , chłodniej. Pazury zrobione, nie jest to co prawda identyczny kolor jak na stopach ale ...konwencja letnia...czyli pomarańcze ( i mandarynki ) 

Na okiennym parapecie zadomowił się też nowy gość

wpisujący się kolorystyką w pazury gospodyni ;) małż przyniósł ze starego domu kaktusa...albowiem wypatrzyłam że znowu zakwitł...niech mi zatem umila oczy swą kolorystyką. Chwilowo się lenię ...planuję wieczorem śmignąć do parku z nikusiem. Na razie się pochmurzyło, ale przewidziany jest jeszcze późnym popołudniem powrót słońca. Niemniej jedyną rzeczą jaką mogłaby mnie dzisiaj powstrzymać od zdjęciowania jest burza. Nie ma jej - są zdjęcia. Tym czasem....zapraszam was do lasu  niczym Jasia i Małgosię, tylko pierników nie będzie:D

I z taką rozbuchaną, puszczową zielonością zostawiam was życząc miłego początku kolejnego weekendu 

2 lipca 2020 , Komentarze (9)

jak ja się wczoraj czułam. Sądziliśmy kilka godzin non stop...na wokandzie wyglądało to ..fajnie, w założeniu mieliśmy skończyć w południe, niestety rzeczywistość zaskrzeczała i skończyliśmy po 14 ostatnia sprawa okazała się długa, męcząca ale i najciekawsza. Poza tym ...sala duszna ( nie wolno włączać klimatyzacji ) , toga sprawia że człek się gotuje . Wróciłam do domu pieszo, bo wpadłam jeszcze do gruzińskiej piekarni po chaczapuri na obiad ...łopatka wciąż się marynuje, dzisiaj ją będę piekła ale to 10 godzin pieczenia:D. Po powrocie do domu rzuciłam się na dzbanek z wodą..nie mogłam się napoić. Czekałam na klientkę ...kobieta dotarła dopiero po 18 a ja myślałam że umrę, było mi gorąco, oczy się zamykały ( obudziłam się przecież o 4 , zresztą dzisiaj mam powtórkę z rozrywki) wypiłam kawę o 17 ryzykując zarwaną noc ale padłam o 21 . Obudziłam się o 4 na siku ( wypiłam wczoraj chyba ze 3 l wody bez mała " siurkiem") i obejrzałam sobie cudne czerwono fioletowe niebo przecinane błyskawicami. Czyli z fotografowania dzisiaj raczej nici...bo w prognozach są burze, a kiedy wczoraj wracałam do domu, zauważyłam w parku masę bardzo " fotogenicznych" obiektów w tym cudnie kwitnący oset. Nic to ...trzeba będzie pognać lada moment z nikusiem na polowanie, a w niedzielę wybieram się do Źródeł, na comiesięczne " zatrzymanie w wiadrze" . Tymczasem zapraszam was na oglądanie wyników ostatniej mojej leśnej bytności. 

Życzę wam miłego czwartku . Bye, bye (pa) Właśnie zaczęło lać i to tak fest. 

1 lipca 2020 , Komentarze (20)

dzisiaj od rana do wieczora ...rano rozprawy, wieczorem klientka.  Wczoraj było pazurowanie nanożne, poszłam w złotopomarańczowo , czyli jak najbardziej letnio. Ręce robimy w piątek. Poza tym ....gooooooooorąco, choć  w poniedziałek lało niczym z cebra, ale w zasadzie poza podniesieniem poziomu wody w rzece( który sięga teraz aż pod mostek) niczego nie zmieniło nadal paskudnie duszno, to mnie chyba męczy bardziej niż samo gorąco. No dobrze, trzeba wstawać...zażyć  kawy i upindrować się co nieco. Gorąc gorącem ale trzeba wyglądać " polucku" a nie np. postasiu ;). Co jak co ale raniutko możemy pokicać po puszczy ..dla zdrowotności, głównie psychicznej. 

zatem wy jeszcze poleżcie w pieluchach a ja lecę się kawować i pindrować. Milutkiej środy, ahooooooooooj.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.