i to nie pierogowa. Raniuitko udałyśmy się z Paszczurzycą Młodszą ( bo jeszcze jest zameldowana u nas) od lokalu , nawet wyborczego. Poleciałyśmy 7 05 żeby pipulów nie było ( bo pierwsza msza o 7) niestety trochę osób wpadło chyba na ten sam pomysł. Ale generalnie w naszej komisji nie było wielu, w szkole jest dwie komisje i więcej osób szło do drugiej sali. Wróciłam nakarmiłam gady i wygnałam , a w zasadzie wyjechały po dobroci. Młodsze wracają za dwa tygodnie i już jest zamówienie : zupa ogórkowa i gołąbki , żadnego ciasta , bo za dużo dobroci ( yhyhyhy ...będę teraz testowała bajkę, bo mi się przepis spodobał) . Znajoma mi zbiera jagódki na Mazurach i wiezie ...ma obiecane 4 jagodzianki
Od południa ( po zrobieniu tortu bezowego ze śmietaną i truskawkami, oraz odrobiną mięty) " zamkłam" zakład produkcji dobroci ( pewnie na 3 dni...bo małż wczoraj rano przy śniadaniu poleciał tekstem
" a ty sernika nie piekłaś"?
" piekłam , dla klientki"
" a dla nas nie upiekłaś?")
Zgroza , a dopiero mnie doprowadził do szału ( i jego siostrunia) tekstem " bo ty nic nie robisz" .
A więc, od którego się nie zaczyna, zrobiłam ...rozłożyłam legowisko dla chichohotamek i wreszcie polazłam pozłocić skórkę ...po prawie dwutygodniowej deszczowo tyrańskiej przerwie. Kiedy wróciłam to już tylko leżałam na Marku, jęczałam i chłeptałam wodę z miętą i lodem. Jak dobrze, że mam łany mięty pod chałupą. I takim oto aktywnym dniem , dotarłam do granicy jawy i snu o 21 i padłam , spojrzawszy na pierwsze poll exity. Tak że w tym momencie jestem kompletnie nieświadoma ...jak się dzień dzisiejszy rozpoczął. I wcale mi nie jest z tym źle. Teraz moi drodzy zabierać was będę w leśne ostępy ...pora na Królewskie Źródła. Zatem ...do puszczy marsz.
Miłego początku nowego tygodnia ...wiecie, że już prawie pół roku za nami? Ahoj....drugie półrocze, ahooooooooj