W niedziele byliśmy na ogrodach Kapias koło Pszczyny, ludzi ogromna ilość ale mimo to wycieczka udana, dzieciaki o dziwo nie marudzily że trzeba chodzic, wybiegaly się, wyszalały i o dziwo w tłumie nie zgubiły :D
wczoraj zaliczylismy tez plac zabaw po południu, było pięknie i ciepło, lato normalnie, za to dzisiaj juz kompletna zmiana, zimno i wilgotno, wiatr taki ze mógł głowe urwać, mimo to ruch był bo rano standardowe ogarnianie dzieci, potem domu, po południu średniak mial zajęcia to ja w tym czasie zaliczylam zakupy, specjalnie staje na parkingu autem daleko od wejscia zeby pochodzic troche, potem jeszcze musialam piec ogarnąć, bo zasypany popiołem juz byl dość mocno no i standardowy spacer z psem jak najmłodszy już spał. Jutro mam wariactwo od rana bo trenerka od koni mojej najmłodszej pociechy ma urodziny, a ze lubimy się dosć dobrze to postanowiłam jej upiec tort tęczowy bo bardzo chciała kiedyś, wiec jutro od rana pieczenie, potem ozdabianie i w piątek zawioze jej go na jazdy bo mloda ma trening. Oby wyszedł dobry bo ja kosztowac kremu nie mam w planie wiec wszystko bedzie na tz oko :)
dietkę trzymam, teraz jeszcze zdrowszą bo jak mają smaka na kotleta czy cos innego smażonego to robie to we frytkownicy. Smak troszke inny ale równie dobry :)
po niedzieli natomiast pogoda ma sie pogorszyc to będzie dobry moment na ogarnięcie domu tzw wiosenne pożądki, głównie w pokoju chłopakow, przeglad zabawek, oddanie tych co się nie bawią a są dobre potrzebującym dzieciom, przegląd ciuchów i kupno biurka. Znowu wydatki i wydatki, normalnie końca nie widać.
żeby już nie narzekać to dodam że waga pokazała dzisiaj 60 kilo :) paska jeszcze nie zmieniam, ale coraz bliżej 5 z przodu, aż się buzia uśmiecha :)
pozdrawiam!