79 dni
Wiec dni powoli uciekaja a mi sie powoli wlacza panika...dobrze, dobrze, dopiero jak panikuje to potrafie pracowac efektywnie. Trzeba by bylo sie z tym problemem uporac, bo przeciez zycie byloby duzo latwiejsze jesli pracowalabym systematycznie, a nie katowala sie chwile przed terminem. No dobrze przestanmy juz narzekac. Wczoraj jadlam bardzo zle, az wstyd sie przyznac. Ciesze sie, ze tu wracam, bo bedzie mi latwiej sie kontrolowac. Jak sie musze 'wyspowiadac' z tego co jadlam to sie bardziej pilnuje, zeby sie ze wstydu nie palic. No ale nic, niech bedzie i tak, ze wypisze co pozarlam, a Wy kochane Vitalijki prosze bez oszczedzania mnie. Krytykujcie az mi w pietu pojdzie ;-)
Sniadanie:
2 tosty pelnozbozowe z mala puszka tunczyka w oleju (tego w zalewie juz nie moge jesc, przejadlam sie na Dukanie)
2 Sniadanie:
jogurt Activia a malinami
Lunch:
kanapka z serem owczym i wolowina
maly kawalek rolady czekoladowej
male ciastko kruche
Przekaska:
!!!Double Cheesburger z McDonalda!!! - no ale mmusialam isc po pracy na zakupy i tak mnie strasznie ssalo a Mc byl zaraz po drodze.
Obiad:
spaghetti z sosem bolonskim i plasterkiem sera
lemoniada
Cwiczen brak niestety.
80 dni...
Ostateczne odliczanie czas zaczac. Zostalo 80 dni do mojego wyjazdu do Hiszpani. Mam teraz 2 razy wiecej pracy niz normalnie, bo przed wyjazdem musze wszystko na ostatni guzik dopiac. Ze szkola i w pracy. W pracy zreszta przezyja niezly szok jak im powiem, bo tak naprawde przez ich wlasne zaniedbanie, nie ma nikogo kto moglby mnie tak od razu zastapic. Mialam dostac jakas pomoc juz pol roku temu i nadal wszystko sama. Jestem odpowiedzialna za caly wydzial sama jedyna i tak naprawde nikt nie wie co ja tu robie.
Dietowo tez czas sie zebrac od nowa. Zostaly mi 3 miesiace tutaj i trzeba sie przygotowac na plazowe szalenstwo, wiec od dzisiaj wracam do Was kochane. Napisze cos jeszcze pod wieczor.
16 dni
Musze wszystko zapisywac, bo dlugi dzien przede mna i moge zapomniec pozniej co jadlam ;-)
2 jajka w koszulkach - 160
2 tosty pelnoziarniste - 156
piers z kurczaka w marynacie jogurtowej - ok. 150
jogurt truskawkowy - 220
Czyli do tej pory - 686 kcal
Postaram sie nie przekraczac 1800 kcal w dni kiedy nie cwicze i 2000 kcal gdy cwicze.
Zobaczymy jak to wyjdzie...
17 dni CD
Pierwszy dzien i juz porazka...nie moglam sie oprzec zapachowi McDonalda...:-(
Wiec bilans kaloryczny wyglada tak:
owsianka - 108 + 72
jogurt truskawkowy 250g - 220
spaghetti po bolonsku - ok. 600
BigMac - 500
Srednie Frytki - 325
shake proteinowy - 110
TOTAL = 1935 kcal!!!
Przy czym spalonych
Chod spokojny 40min - 150
Spinning - 420
TOTAL = 570........:-/
A teraz z obliczen poczynionych:
Zeby utrzymac swoja wage bez cwiczen powinnam przyjmowac nie wiecej niz 2065 kcal
Zeby chudnac powoli nie cwiczac powinnam przyjmowac nie wiecej niz 2000 kcal
Jesli ogranicze ilosc kcal do 1560 bez cwiczen moge chudnac w tempie 1/2 kg na tydzien.
Jesli cwicze 60 min dziennie moge pochlaniac nie wiecej niz 2400 kcal dziennie zeby chudnac
No dobra czyli nie jest tak najgorzej...I tak jestem na siebie zla o tego McDonalda....:-/
17 dni
zostalo a waga pokazala 64.8kg...damn it. Ok wiec dzisiaj zaczynam plan nastepujacy. Przez najblizszy tydzien bede ograniczac ilosc jedzenia. Koniec z popijaniem kakao, jedzeniem bananow i M&M'sow. Wiec tak
Przez najblizszy tydzien:
Nie bede jadla slodyczy
Nie bede jedla wieczorem
Z jadlospisu wyrzucam ser i maslo
Na lunch porcja weglowodanow niewieksza od piesci
Nie pojde do McDonalda
Mam 17 dni, zeby przywrocic sobie prezencyjnosc. Wkoncu jak mnie C. zobaczy po ponad 2 miesiacach to lepiej by bylo gdyby sie nie zalamal. A tymczasem, tluszcz jak byl tak jest, cellulit mi sie na dupie pokazal...znowu...odrosty mam juz jak stad do Chin, wlosy suche i szopowate...czas do fryzjera. Trzeba powrocic do rutynowych pillingow twarzy, bo mi sie jakies zaskorniaki robia. Troche czlowiek o sobie zapomni i z malenkich problemow robi sie ocean niedoskonalosci.
Na szczescie przestaly mnie bolec miesnie, wiec moge spokojnie wrocic na silownie. Yeah...silownia, moja kochana, najdrozsza przyjaciolko, nadchodze ;-)
21
Moje cierpienia wlasnie osiagnely apogeum. Nie moglam sie dzisiaj wrecz podniesc z lozka...ba nie moglam nawet zmienic pozycji w ktorej spalam. Zeby ubrac skarpetki musialam podniesc noge uzywajac rak. W tej chwili siedze w pracy i modle sie zeby nie bylo duzo drukowania, bo kazda wycieczka do drukarki bedzie mnie kosztowala tone bolu. Czemu nikt jeszcze nie wynalazl lekarstwa na zakwasy? Ciekawe czy dam rade pojsc dzisiaj na spinning. Spakowalam sie na silownie tak na wszelki wypadek jakby jednak mnie cos przekonalo. Podobno dobrze na obolale miesnie robie wiecej treningu, bo sie wtedy rozgrzewaja i szybciej rozprowadzaja kwas mlekowy, ale sama nie wiem czy chce sprobowac.
22
No i niespodzianka umarla! Musialam mu powiedziec, bo sie zaczal wczoraj wypytywac kiedy dokladnie jade na to spotkanie biznesowe, bo sobie wymyslil, ze jednak by chcial na weekend przyjechac...No i ostatecznie mu powiedzialam, ze nie ma zadnego spotkania biznesowego... I tak sie cieszy, ale ja jestem zla, bo mi sie nie udalo utrzymac niespodzianki w tajemnicy. I teraz oto wyglada to tak. od 17-23 Marca jestem w Barcelonie, potem od 26-28 Marca on jest w Irlandii, a potem od 1-5 Kwietnia ja jestem w Polsce....hahaha...przyszly miesiac zapowiada sie intensywnie.
A dzisiaj...dzisiaj mam zakwas na zakwasie, do tego sie nie wyspalam. Wczorajszy trening musial byc dooooobry skoro mimo, ze cwicze regularnie, mam takie zakwasy. A niewyspalam sie, bo moja wspolokatorka postanowila zrobic pranie o 23.00 - Pralka ciagnie wode z boilera, ktory do najcishszyck nie nalezy, a do tego jak wlacza sie suszarke to ten sam boiler wydaje dziwny przerywany odglos, ktory jakby czlowiek sie nie staram, nie pozwala zasnac...Pranie skonczylo sie o 2 nad ranem...o pierwszej sie wkurzylam wstalam z lozka i poszlam cos zjesc, zeby pokazac moja dysaprobate...mysle jednak, ze nie dotarlo, wiec czeka mnie powazna rozmowa. Dziewczyna wprowadzila sie 3 tygodnie temu i chcialam jej dac troche luzu...ale to troche przeginka, szczegolnie, ze nie pierwszy raz to zrobila. Do tego ma manie zostawiania brudnych garow, az sie same umyja (czyt. az ja ich potrzebuje i musze sama umys), za miotle od tych 3 tyg. tez nie chwycila ani razu, smieci moga sie wysypywac z kosza, ale tez ich nie wyniesie. Skad sie biora tacy ludzie?!?!?!
23 CD
Eh...wrocilam z silowni i wchlonelam mase jedzenia, najpierw bulka z pasztetem, popita shakiem proteinowym...potem miseczka pomidorowki z wczoraj...az mi wstyd za siebie. Musze jednak przyznac, ze na silowni tez spalilam calkiem sporo kalori, wiec sie tak bardzo nie martwie. Poszlam na takie zajecia co sie nazywaja 'Hour of Power' - takie prawdziwe zajecia fitness...nie jakis aerobik. Myslalam, ze trupem padne, ale dalam rade do konca. W sumie to nawet mnie instruktor pochwalil, ze jestem w swietnej formie...gdzie nawet kolesie odpadali...no smiac mi sie chcialo z tych miesniakow ktorzy co chwile polegali...hihihihi No nic, jako, ze nawet palcami teraz ledwo ruszam to skoncze juz to wklepywanie tekstu i ide sie pouczyc.
23
Nadal fatalnie sie czuje, choc musze przyznac, ze wczoraj po treningu bylo mi troche lepiej. Dzisiaj znow na silownie, moze chociaz wieczorem bede sie lepiej czula. Wczoraj bylo srednio dietetycznie. Na sniadanie 3 parowki frankfurterki i 2 tosty z maslem do tego kubek kakao. Na lunch wolowina teriyaki z ryzem i jogurt waniliowy. Na kolacje shake proteinowy i dwie miseczki zupy pomidorowej...nie moge sie powstrzymac od jedzenia pomidorowki. Dzisiaj rano na sniadanie jajecznica na boczku i dwa tosty...tym razem bez masla do tego kubek kakao...jeszcze nie wiem co zjem na lunch, bo zapomnialam zabrac go z domu i niespecjalnie mam kase, zeby cos kupic...:-/ Postaram sie jeszcze pozniej odezwac...
Poniedzialek
Coraz trudniej utrzymac mi moja wycieczke w tajemnicy. C. sie niecierpliwi zeby mnie zobaczyc, a ja nie wiem juz jak go powstrzymac przed kupieniem biletu. Masakra. Zostaly 24 dni wlaczajac dzisiaj. Mam nadzieje, ze sie nie wyda, mam nadzieje, ze niespodzianka sie uda. Z dieta w sumie po japonsku - jako tako. Za duzo pieczywa, no ale jedno co dobre, ze ciemnego. Poleglam tez ze slodyczami. Byla akurat promocja w moim lokalnym sklepiku i chcialam dobrze a wyszlo jak zawsze. Zle sie czuje, chyba mnie grypa lapie, boli mnie gardlo i mam kark obolaly...ale w mysl 'przejdz dodatkowa mile tam nigdy nie jest tloczno' ide na silownie chocbym miala na niej umrzec ;-) Tymczasem wracam do pracy. Mam nadzieje, ze sie moje samopoczucie polepszy w ciagu dnia.