Przez tydzień schudłam 0,9 kg!!!! Bardzo się cieszę, bo nie odczuwam na odzieży takiego spadku. A może w skromności swej, dyskretnie, żeby nie zapeszyć, odwracam swoją uwagę od zgłębiania kwestii? Na pewno tak - wrzucam na siebie i idę :) W ustawieniach mam 0,5 kg tygodniowo. Zdaję sobie sprawę, że będzie za jakiś czas zator. Wczoraj zastanawiałam się co zrobię jak nie będzie efektu na wadze i już wiem: zastanowię się co mogę zmienić i dalej będę trwała w diecie.
Dzisiaj walki na gołe pięści. Młodzi przyjeżdżają z Felą (przemycnie zmierzę jej szyję do kołnierzyka) i będziemy oglądać. Jadłospis jest ustalony: barszcz czerwony goły (Darek zamówił kilka dni temu duży garnek, żeby napić się do syta), kupię jakieś uszka do niego, parówki po kanadyjsku (parówki naszpikowane serem żółtym i zawinięte plastrem szynki, podgrzane), sałatka (sałata, warzywa, sos), owoce i jeszcze coś bo Maria nie zawsze lubi parówki. Alkohol do ustalenia, Darek piwo. Ja mam rybę na kolację i tylko to będę jadła, może napiję się barszczu, alkoholu nie piję, owoce pewnie zjem.
Dzisiaj idę do fryzjera na farbę i zdecydowane strzyżenie - na wszelki wypadek, jakby chcieli zamknąć zakłady fryzjerskie. Jutro planujemy cmentarze - dwa.
Od czwartku jesteśmy na pracy zespołami, czyli połowa składu, po dwa dni, lokatorów nie przyjmujemy od 3 tygodni. Ja w przyszłym tygodniu jestem w środę i czwartek. Już wczoraj zabrałam do domu część materiałów. Dzisiaj targam komputer i pozostałe wydruki, bo informatyk taki bystry, że nie mogę pracować w programie w domu, bo włamania na serwer miały miejsce. I tak w stolicy w 21 wieku mam średniowiecze informatyczne. Ale nie ja decyduję o informatyku.