Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247060
Komentarzy: 6500
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 17 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 września 2019 , Komentarze (3)

Wczorajsze nocne siedzenie przy komputerze skutkuje zakupem pralki. Dostawa już jutro, czyli ekspres. Wizyta w szpitalu- Ojciec walczy, nadal ma zapalenie płuc, ale gorsza jest  wiadomość dotycząca anemii. Jak wyjaśniła lekarz prowadząca, to wszystko skutek leków przeciwzakrzepowych, ich odstawienie może spowodować udar, a ich podawanie  źle wpływa na hemoglobinę. Ojciec nadal ma zwidy, majaki, mówi bez sensu, ale cóż zrobić.  Dziś u Matki spokój, dalsze sprzątanie i pozbywanie się przeterminowanej chemii, kosmetyków. W ramach walki z anemią podałam sok z buraka, marchwi i jabłka. Odszukałam album ze zdjęciami, niech sobie poogląda z opiekunką , chociaż i tak nie pamięta who i who. Ochłodziło się , i to znacznie. Przyjemnie dziś było zaczerpnąć świeżego  powietrza. Jutro mam spotkanie z lekarzem Matki, będziemy radzić , co dalej. No i czekanie na pralkę będzie. Oby przysłali w miarę szybko.  Także jutro Ojciec ma próbować jeść papki. Ciekawa jestem, jak to wyjdzie:?.

1 września 2019 , Komentarze (6)

Nie potrafię funkcjonować w tym upale. To dla mnie za ciężkie. Będę musiała cos wykombinować na przyszłe lato, aby w mieszkaniu było chłodniej. Wczorajszy wieczór nie udał się. Koncert zaczął się  niemiłym zdarzeniem, bo sąsiedzi ze stolika wylali na mnie dwa drinki, przesuwając stolik, tłukąc kieliszki. Buty, sukienka po pachy, całe mokre. W tej sytuacji zrezygnowaliśmy z koncertu, organizator zaoferował rekompensatę i zwrot za bilety, przyjmiemy to w jakiejś formie może jutro? Wyszliśmy z klubu na spacer nad morze, poszliśmy w stronę plaży. Tłumy, to mało powiedziane. Pełno muzyki w każdej knajpie , i to na żywo, światła kolorowe, gwar. I to balsamicznie orzeźwiające powietrze , to było to.  Dziś po śniadaniu ( kasza jaglana z jabłkiem + jogurt+ 8 migdałów + łyżeczka miodu), poszliśmy do szpitala. Stan bez zmian. kaszel nadal jest, majaki też. Potem spacer nad morze. Była bryza, ale nie chłodziła. Teraz - 16:23, jest 30 stopni w cieniu. To koszmar moich nocy, bo zaczynam tez rozmyślać o katastrofie klimatycznej.  Chyba mało ludzi się obawia tego zjawiska, bo jakoś nie widzę mniej samochodów bez włączonych silników bez potrzeby, nie widzę mniej plastikowych butelek, itd. U rodziców popsuła się pralka, rzecz niezbędna, a urządzenie już wiekowe, kupię zatem nową.  To kolejne zadanie na przyszły tydzień.  Od jutra podobno wielkie ochłodzenie, oj, czekam z utęsknieniem.

31 sierpnia 2019 , Komentarze (8)

Wizyta w szpitalu dziś potwierdziła wcześniejszy stan. Dziś spacer nad morze, wreszcie! Jest lekko chłodniej, ale tak przyjemnie, bo bryza znad wody chłodzi.  Weszliśmy do bazaru"Bo ze wsi", kupiłam wspaniały ser, kołduny, chleb orkiszowy, smalec domowy, wątrobiankę i pierogi ruskie. To na przyszły tydzień, aby nie kupować o 20 w Biedrze, bo wcześniej nie było czasu.   Na obiad dziś rosół z kołdunami , sznycle indycze w warzywach( cebula, cukinia, papryka, pomidor, czosnek i zioła z balkonu), podam  z ziemniakami i ogórkiem kiszonym. Będę się delektować wolnym czasem, do Matki jedzie brat, jutro także.  Zrobiłam  kilka pojemniczków galarety z kurczakiem. Zawiozę w poniedziałek, zrobię też sok z buraków na tę anemię . Dziś wieczorem idziemy na spotkanie z Filipem Łobodzińskim , na koncert "Dylan".  To w ramach Literackiej Gdyni. Łobodziński tłumaczył teksty piosenek Dylana, ciekawa jestem rezultatu.  Koniec wakacji jest faktem, a ja się ciesze z tego powodu. Zawsze uwielbiałam Trójmiasto  w okresie wrzesień- październik, gdy kolory jesieni pięknie barwiły spacery nad morzem, secesyjnymi uliczkami Sopotu.  Gdy na Długim Targu  można było usiąść w kawiarence bez czekania na miejsce, a potem przejść się nad Motławę w stronę Żurawia. Za czasów studenckich październik był bajką dla nas, młodzieży.  A wracając do adremu, czyli do diety, nie jest dobrze. Zjadam o różnych porach, jak czas pozwala, i co można zjeść szybko. Są też słodycze, bo zajadam stres. Wieczorem biorę tabletkę antystresową, aby zasnąć, ale i tak budzę się w nocy i rozmyślam. Każdy telefon to drżenie serca, to strach. Mam na szczęście ogromne oparcie i pomoc w mężu. 

30 sierpnia 2019 , Komentarze (6)

Naprawdę Wam dziękuję za te wszystkie słowa wsparcia. Czasu na roztkliwianie się nie mam. Dziś rano wizyta u Ojca, bardzo słaby, ale zapalenie płuc ustępuje. To oczywiście nic nie oznacza, bo organizm jest absolutnie wyniszczony.  Teraz mąż był w szpitalu, pacjent spał, nie budził Ojca, bo sen to zdrowie. Przed południem u Matki, podałam śniadanie, wzięłam dokumenty i zaczęłam załatwiać konieczne sprawy. Przyszła opiekunka , my wolni pojechaliśmy załatwiać następne niezbędności. Matka ma stwierdzoną głęboką anemię, co jest prawdopodobnie rezultatem "diety" stosowanej przez Ojca. Tak jest w życiu, że dzieci uczą się na błędach. Dorośli tego czynić nie powinni, bo mogą nie mieć czasu na naprawę  swojego postępowania. Przykład mam teraz jak  na dłoni.  Niestety taka kolej rzeczy czeka potencjalnie każdą/każdego z nas. Proponuje przygotować sie mentalnie do starości naszych rodziców i do starości naszej. Właściwie decyzje powinny zapadać już, teraz, aby to wszystko nas nie zaskoczyło. ja została zaskoczona absolutnie.;(

29 sierpnia 2019 , Komentarze (12)

Powoli żegnam się z Ojcem, odchodzi na zawsze. Jest od wczoraj ponownie w szpitalu, ma ogromne, obustronne zapalenie płuc. Rokowania  zerowe, czekamy. Wczoraj zabierany był z domu w stanie złym, obok w pokoju Matka, która nie wie, że mąż choruje, nie umiała Mu podać szklanki wody. Jestem potwornie zmęczona, za dużo spadło naraz. Przekleństwo NFZ, SOR i innych instytucji, które winny ułatwiać , nie utrudniać. To banał, że starość się nie udała Bogu, za tym kryją się chwile bezsilności , rozpaczy, żalu i złości. Dni mijają mi szybko, bo nie zastanawiam się  co robić, To wymusza stan aktualny.  Na szczęście jest opiekunka, która zajmie się Matką, wyrozumiała na naszą sytuację. Jest brat, który angażuje się równie aktywnie, ale jako osoba niepełnosprawna, nie może wykonać wielu rzeczy. Dziewczyny, Kobiety z Vitalii, dbajcie o siebie, pamiętajcie o cukrzycy, o nadciśnieniu, o zbędnej wadze. Jedzcie zdrowo, zielono i najlepiej niewiele. Bo człowiek naprawdę niewiele potrzebuje do życia, a świat i tak lada moment zgotuje nam koniec. Starość może być lepsza, tylko to wymaga ogromnej pracy.;(

26 sierpnia 2019 , Komentarze (4)

Witajcie po powrocie. Dziękuję za słowa wsparcia i przepraszam za brak odpowiedzi, to szał przed wyjazdem. Ale najpierw o wycieczce. Zamość, Chełm, Hrubieszów, Zwierzyniec, olejarnia oleju świątecznego, Tomaszów Lubelski. zagroda Guciów. Szczebrzeszyn.  To wszystko zwiedziłam, zauroczona jestem Zwierzyńcem, Zamościem, Hrubieszowem. Podobał mi się Chełm, najmniej Tomaszów, ale to pewnie kwestia pokazania miasta. Wróciliśmy z olejami świątecznymi, zajadam się teraz pomidorami pokropionymi owym cudem. Oliwa wysiada! Pogoda była cudna, roztoczańskie krajobrazy zauroczyły, a szumy nad Tańwią to moje ulubione. Zwierzyniec natomiast i Zamość to takie miasteczka marzeń, oczami turysty tak wygląda. Najadłam się kaszy gryczanej po uszy, i pierogów z soczewicą, i cebularzy. Kraina moich smaków. ;).  U rodziców ok. Ojciec leży, raczej nie wstanie już , bo i woli nie okazuje. Wczoraj byliśmy tam kilka godzin, zapoznałam się z potrzebami, stanem  zdrowia itp. Dziś  załatwianie  refundacji z NFZ, odbiór emerytury Mamy, opłaty  comiesięczne. Zwolnię trochę brata, aby i on mógł odpocząć. Stan zdrowia Ojca jest stabilny, używając medycznego określenia, ale nie rokuje poprawy bez udziału pacjenta. A pacjent zrezygnował z walki.  Opiekunka jest ok. , dużo spraw załatwia, ale i tak to my, dzieci, musimy podejmować decyzje. To tyle, aby nie przynudzać. Pogoda nadal cudownie letnia, dla mnie za ciepło.W Gdyni szał różnych imprez, hałas, gwar, czekam na koniec wakacji. Pojadę wówczas na Półwysep Helski bez turystów, odwiedze znów Sopot i Gdańsk. Czekam juz na to:D

15 sierpnia 2019 , Komentarze (8)

Wiem, starość jest bezradna, bezsilna, wymaga pomocy. Wiem, trudno pogodzić się z brakiem możliwości dotychczasowego życia osoby niezależnej. Ale przecież zdajemy sobie sprawę, że kiedyś ten dzień nadejdzie, można się do niego przygotować. Nie mówię o przypadkach nagłych, niezależnych od nas, ale takich związanych z upływem czasu. Można więc pozamykać niezakończone sprawy, zrobić pełnomocnictwa na wypadek wszelaki, zaznajomić bliskich ze stanem spraw, itd. Błądzenie po omacku, gdy nie wiesz, gdzie , co, do kiedy, jest naprawdę trudne i zajmuje mnóstwo czasu. Jutro Ojciec ma operację, w domu będzie  prawdopodobnie w poniedziałek. Jutro  będzie dostarczone łóżko rehabilitacyjne. Dziś  noc była w miarę spokojna, bo poprzedniej Ojciec dzwonił 11 razy.  Opiekunka zajmująca się Matka jest ok., załatwia już papiery dot. refundacji na łóżko, pampersy, recepty na leki.  Potrzebna będzie jeszcze opiekunka nocna, aby oboje rodzice byli bezpieczni. Załatwienie wszystkiego w tydzień wymagało naprawdę szybkich  i zdecydowanych reakcji. Dziś rano mąż poszedł do szpitala, zaniósł owoce , potem pojechalismy do Matki, przygotować pokój na wstawienie łóżka.  W mieszkaniu wreszcie  nie ma smrodu moczu, Mama wykapana, czysta, jadła śniadanie ubrana w różowy szlafrok! Wyglądała jak mała dziewczynka. Przyjechał brat z bratową, przy kawie omówiliśmy najważniejsze  sprawy, wzajemne obowiązki i zadania do wykonania. Potem wspólny obiad , chwila relaksu. Nasz niedzielny wyjazd nie jest zagrożony, wymieniliśmy się dniami opieki. Marzę już o długim spacerze, o wędrówkach  po Roztoczu, o aktywnym odpoczynku.  Brak ruchu w dotychczasowej formie  spowodował lekka zwyżkę wagi. Muszę się jej pozbyć. Może się uda na Zamojszczyźnie?

13 sierpnia 2019 , Komentarze (12)

Na piątek załatwiliśmy łóżko rehabilitacyjne, jedzie aż z Poznania( omen).  Ojciec wychodzi ze szpitala prawdopodobnie w sobotę. A to, co wyczynia w szpitalu powoduje, że wstydzę się tam chodzić. Pielęgniarki  nie mogą na Ojca patrzeć, wzywa je co chwila bez powodu. Na szczęście mam wsparcie męża, brata, bratowej. Wczoraj po raz kolejny padłam wieczorem, ale zasnąć nie mogłam. Przestawiałam w myślach meble u rodziców, aby to łóżko ustawić.Dziś zajmowałam  się własnym domem. Ugotowałam rosół, zrobiłam faszerowane papryki, surówkę 7- dniową, 10 słoików buraków zawekowałam. Byłam u fryzjera , masaż głowy w wykonaniu mojej fryzjerki to rozkosz!  Doskonała jest opiekunka Matki. Potrafi ją przekonać do mycia, znosi krzyki i wyzwiska, ale jest  też koleżanką, bo razem piją kawę. Gdy kilka już lat temu tak opisywaliśmy wizyty pomocy zewnętrznej Ojcu, śmiał się ironicznie.   Świetna kobieta, naprawdę pomaga. Oby Ojciec nie zepsuł tej relacji swoimi fochami. W niedzielę wyjeżdżamy na Zamojszczyznę i Roztocze. Wycieczka dawno zaplanowana, nikt nie ma pretensji, a oderwanie się od tej sytuacji jest naprawdę potrzebne.  Namawiacie mnie do stawiania granic, potrafię to, ale potem cierpię w duchu.  Dziękuję wszystkim za wsparcie, ono jest niezbędne, naprawdę. I pamiętajcie kochane, aby nie być ciężarem dla własnych dzieci, aby pamiętały o nas z lepszych czasów.

12 sierpnia 2019 , Komentarze (18)

Lato prawie za nami, powoli kończą się wakacje. Nie dostrzegam tego przez ostatnie dni, bo moje życie w tej chwili to tragedia.  Wczoraj spędziliśmy 8 godzin u Mamy, sprzątając, gotując, piorąc, zajmując się opieką. Po gigantycznej pracy wizyta w szpitalu u Ojca, bo się nudzi i wymyśla potrzeby. Dziś pojechaliśmy do Mamy przy okazji, aby zawieść zakupy niezbędne, zastaliśmy totalny armagedon, konieczność sprzątnięcia  właściwie każdego pomieszczenia, znów zmiana bielizny pościelowej, walka o kąpiel, przydałaby się maseczka na twarz. Opiekunka przyszła trochę później, sama nie dałaby rady. Zeszło nam do 13:30, znów do szpitala na konsultację z lekarzem prowadzącym. Ojciec ma sprawne ręce, ale żądał ogolenia ( odmówiłam), umycia, zmiany pieluchy, itp, bo wstydzi się poprosić pielęgniarki. Uprzedziłam , że nie będę tego wykonywać , bo ma opiekę w szpitalu, a po powrocie do domu zajmie sie takimi sprawami wynajęta osoba. Dziś brat szuka łóżka rehabilitacyjnego, bo jutro lub w  środę będzie operacja, a potem powrót do domu.  Czarno to widzę , codziennie boli mnie głowa od stresu, jestem zmęczona, nie mogę spać. Jak odgonić cisnące się myśli, jak dać sobie więcej luzu?  Mam ogromny żal do Ojca, że pomimo naszych wieloletnich próśb , nie załatwił wielu spraw, nie zapewnił sobie i Mamie spokojnej starości. ;(. Dziś noc persejdów, czyli spadających gwiazd. Nie mam szans , aby to zobaczyć, bo za chwilę padnę  w łóżku zmęczona jak pracujące zwierzę. Na jutro mam umówionego fryzjera, nie pojadę do Mamy, nie zajdę do Ojca, chce odpocząć. Myślę tylko o tym, aby mieć siły i zdrowie do  czekającej mnie sytuacji.  Nie myślę absolutnie o diecie, o wadze, o jedzeniu. Aktualnie  zjadam coś przypadkowego, na nic więcej czasu nie ma. 

10 sierpnia 2019 , Komentarze (1)

Przez kilka dni byliśmy w Poznaniu, tym razem na Jeżycach. Podoba mi się ta dzielnic, jej domy, ciekawe kafejki, lokale rzemieślnicze, klimat. Pogoda  nie dla mnie, bo za ciepło. Na szczęście mieliśmy apartament z balkonem od strony północno wschodniej. Zwiedziliśmy Morasko z kampusem, byliśmy obejrzeć miejsce uderzenia meteorów, ( wszystko pieszo), dwa wieczory   w knajpkach z synem. Powrót jak zawsze z przygodami, bo tak jest gdy jedziemy PKP.  Już na starcie opóźnienie wynosiło 50 minut, przyjechaliśmy  do Gdyni z 1,5 godzinną obsuwą. Tyle oddechu. Od środy ojciec jest w szpitalu, ortopeda stwierdził złamanie kości biodrowej, z całą historią , której tu nie ma sensu opisywać. Teraz  zwolniliśmy brata z obowiązków, mąż dziś poszedł do szpitala do Ojca, aby go ogolić, przebrać, a ja pojechałam do Mamy. Mama jest pod opieką fajnej kobitki, która daje śniadanie, obiad, kolację, podaje leki, kąpie. Stała się nową koleżanka Mamy, to dobrze. Jutro opiekunka ma wolne, my będziemy tam od rana do wieczora. Ojciec natomiast wykorzystuje fakt, że mieszkamy blisko szpitala, dzwoni co chwila, żąda przyjścia, przyniesienia różnych niepotrzebnych przedmiotów. Musze się uodpornić na takie zachowanie, bo nie wytrzymam. Jutro wyrzucę z szuflad rodziców te wszystkie zupki błyskawiczne, często przeterminowane, którymi Ojciec tak często karmił Mamę. Czeka nas ogromne sprzątanie w pokoju Ojca, bo jego stan doprowadził do kompletnego zaniedbania pomieszczenia, a nie pozwala tam wejść. A poza tym w Gdyni IRONMEN, tłok na ulicach, korki, zmiana tras komunikacji. Dziś chłodniej, padało, po południu wróciło lato. Moje kwiaty na balkonach nie dają sobie rady z upałem.  A ja wieczorami nie daję sobie rady z tą ogarniającą mnie sytuacją. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.