Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 245474
Komentarzy: 6482
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 sierpnia 2024 , Skomentuj

Pozornie oczywiście, bo on nadal jest. Wczoraj wzięłam czwartek za piątek! Hurra, szczęśliwi tak mają. Wracam jednak do rzeczywistości. To przede wszystkim zmiana planów wyjazdowych. Lubuskie musi poczekać. Mąż bardzo cierpi po długiej jeździe samochodem, obawia się, że nie będzie mógł aktywnie zwiedzać okolic Zielonej Góry. Dlatego z Inowrocławia pojedziemy do Poznania. Jest bliżej, a wszelkie ciekawe obiekty są blisko siebie, bez potrzeby korzystania z samochodu. Nic to, dłużej będę się widziała z Paniczem. Dziś w Gdyni żar się leje. Wyszłam rano do szewca, aby naprawił podeszwy w moich oksfordach. Potem bank, Biedronka, biblioteka I tyle. Wróciłam mokra jak mysz, łapiąc powietrze jak karp w wannie.Decyzja- zostajemy w domu. Może wieczorem będzie spacer, gdy temperatura spadnie. Zajęłam się więc czytaniem, w przerwach robiłam obiad. Dziś śledzie w śmietanie. Dodaję tam jogurtu, chrzanu, od razu Sos nabiera głębi. Oczywiście jest i jabłko. Posiedziałam na balkonie pod parasolem, na szczęście wiatr był, dało się wytrzymać.Podobmo wrzesień też będzie ciepły. Ciekawe kiedy przyjdzie kolorowa jesień. Drzewa już żółkną od suszy.

29 sierpnia 2024 , Komentarze (4)

Tydzień zleciał szybko, a ja dziś znów w pracy domowej. Jest za gorąco na spacer. Raniutko, bo przed 9 poszliśmy na Hale Targowa. Ziemniaki, pomidory do zapraw, włoszczyzna, pomidory na zupę, fasolka zielona, owoce. Zebrało się. Wnosiliśmy do domu razem, bo mąż bardzo cierpi z bólu. Przed 10 wzięłam się za robotę, przerwa była po 11 na kawę, skończyłam podając obiad o 14. Zaprawilam 4 sloiki pomidorów, według receptury z YT. Szybko, sprawnie i bezproblemowo. Przecier na zupę też zrobiłam, nawet te zupę jedliśmy na obiad. Przygotowałam kurczaka na obiad sobotni, obrałam 0,5 kg fasolki, wyczyściłam opiekacz, umyłam podłogi, nastawiłam pranie. Poza tym zmywanie, wycieranie, itp. czynności. Mąż odkurzał i donosił różności do mycia. Jestem fanką czystości , ale to nie obsesja. Chociaż przyznam się, że myje podeszwy butów po przyjściu do domu. Chodniki są tak brudne i za przeproszeniem obsrane przez wrony i psy, że brzydzę się tego brudu. Słońce wyraźnie schodzi coraz niżej , już nie razi w okna gdy po południu piję kawę/ herbatę. Czytam mojego ulubionego autora ze Szczecina, Marka Stelara. Lubię jego język. Wczoraj w tv pokazano twarz i nazwisko poszukiwanego za gwałt mężczyzny. Policja polska nie odmienia przez przypadki nazwisk, co jest w tej formacji znamienne. Zauważam to od lat, a tam jakby nauka faktycznie poszła w las. Dziś znów widziałam młodą sąsiadkę z chłopakiem. A tak niedawno stała przed naszymi drzwiami w Halloqeen,przebrana za czarownice. jak ten czas umyka!

28 sierpnia 2024 , Skomentuj

Gdynia spokojna bez turystów, aż miło się przejść. Oczywiście są turyści, ale nieliczni, i to obcokrajowcy z dziećmi. Plaża ich przyciąga. Wczoraj była tam para hiszpańska, dziś słyszałam język niemiecki i jakiś daleko wschodni. Faktycznie słońce nadal pięknie grzeje, ale nie jest tak agresywne. Rano fryzjer. Opowieści wzajemne o wrażeniach z wyjazdów, miła wymiana. Potem spacer w stronę Skweru Kościuszki i plaży, wizyta w Lidlu po śledzie, które chce zrobić w piątek w śmietanie. Następnie, bo to niedaleko, biblioteka główna, gdzie wypożyczyłam  3 książki. Przechodziłam koło baru mlecznego Sloneczny, kolejka ogromna i ja się nie dziwię. Zza otwartych drzwi lokalu powiało bardzo przyjemnym zapachem domowego jedzenia. Dla turystów to gratka niesamowita. A i my korzystamy czasem. Dość późny pipiwrot, a tu pora na obiad i nic nie przygotowane. Na szczęście wczoraj wyjęłam jakieś mięso z zamrażalnika. Okazało się skrawkami z fileta indyczego. Pomyśl pojawił się po chwili. usmażyłam k8lka pieczarek z cebula, osób o doprawione mięso, zrobiłam mizeria z jogurtem, do tego ziemniaki z koperkiem. Mięso pilaczylam z grzybami, smażyłam na piękny przypieczona kolor. Wyglądało na talerzu smakowicie i takież było. Zajęło mi to pół godziny. po raz ,kolejny okazało się, że najlepsze pomysły przychodzą pod wpływem  koniecznosci wykorzystania resztek. Znów pranie, bo słońce , jutro będzie powtórka. Aktualnie nad Gdynia latają jakieś F- samoloty. Gdyby nie wojna na wschodzie, wcale by to nie zwróciło uwagi, bo przecież na Babich Dolach była jednostka myśliwców. Teraz poczułam się lekko zaniepokojona. Panicz zwiedza, przysyła fotorelacje, wszyscy zadowoleni. 

27 sierpnia 2024 , Komentarze (3)

Ostatni tydzień sierpnia, galopada czasu nieprawdopodobna! Po tłumach turystów ani śladu, pojawili się emeryci. Taka kolej życia, że upały to nie dla starszaków. Panicz w Krakowie, podesłałam nazwę fajnej knajpki na Kazimierzu, zaakceptował. Chciałabym, aby jednak zachwycił się Krakowem jak my, bo wspólne wspominanie jest przyjemne. Odzież oddana, jeszcze jedna kurtkę dołożyłam. Gdy coś leży 2-3 lata, nie ma szans na powrót. Pranie kolejne zrobione, kolejna książka przeczytana, powoli zaczynam w myślach pakować się na wyjazd. Rosół z makaronem, kasza bulgur i bitki wołowe, sałatka z sezonowych warzyw. Mąż dostal do mięsa kluski kładziony, które specjalnie mu zostawiłam. Nie chcę brać p-bolowych, bo źle wplywaja na jelita, ale w nocy znów ból biodra, nogi i jeszcze ręki to makabra. Spacer był, z kilkoma przysiadaniami z uwagi na męża. Na Skwerze Kościuszki karmiłam drozdy, które pojawiły się w mieście. Piękne ptaki. Rano czytałam o magatsunami, które pojawiło się w ubiegłym wrześniu w jednym z fiordów Grenlandii, wysokość fal to ponad 200m. Bać się? Filmy katastroficzne kręcone dla zabawy, dla zysku,są coraz bardziej realne. A tymczasem wypiłam druga kawę, zjadłam porcję galaretki cytrynowej i będę dalej czytać, coś tam grzebać w kuchni, planować wyjazd. Opłaty zrobiłam,to ważne.

26 sierpnia 2024 , Komentarze (2)

Film pt." Bulion i inne namietnosci" nie wzbudzi we mnie uniesień. Owszem, plastycznie i pięknie pokazano przygotowanie i gotowe potrawy, zaangażowanie bohaterów w smakowanie i spożywanie. Ale całość nie zauroczyła mnie jak Kolacja Babette. Natomiast piekny był spokój przy sporządzaniu potraw, spokój i zachwyt smakujących. Dziś wszystko odbywa się w kosmicznej szybkości, bez oddawania kawałka serca potrawom. Z dwóch filmów w sierpniu wybieram "Terapię dla par". Chłodniej dziś, co cieszy, ale pranie i tak wyschło. Zakupy się udaly, oboje nabyliśmy nowe  kurtki jesienne. Trzy starsze zostaną jutro oddane do sklepu charytatywnego. To najlepsza metoda pozbywania się zbędnej odzieży czyli, coś nowego to coś starego oddaje.Na obiad reszta zupy i tagliatelle z sosem z pomidorów. Wczoraj było mięso, dziś była potrzeba zmiany. Panicz właśnie zadzwonił z Krakowa, ze zaczyna zwiedzanie. Czyżby I nasz potomek zacznie się zachwycać tym grodem? Mąż nabyliśmy nowe opaski stabilizujące kolano, mówi, że jest doskonale. Mam wierzyć?

24 sierpnia 2024 , Skomentuj

Od rana ciepło, a nawet za gorąco. Dziś w Gdyni mnóstwo imprez wakacyjnych. Spacer był rano, aby uniknąć zmasowanych tłumów, które już waliły w kierunku plaży.Niestety kolano męża mocno doskwiera, więc dreptaliśmy powoli jak para staruszków. Swoją drogą jak granica, od której liczy się starość przesuwa się coraz bardziej. Nie tak dawno 70 to był powazny wiek, w którym już tylko fotel. Teraz ludzie zaczynają emerytury w tym wieku, wiele podróżują, a nawet podejmują studia. Ostatnio czytałam o takim studencie na UAM. Spodziewam się, że po drugim zabiegu męża będziemy jeszcze śmigać. Przed spacerem poszłam jeszcze na Hale Targowa. Grzyby świeże były moim motywem, bo zaplanowalam bitki wołowe z grzybami. Tylko kurki, jakaś garstka prawdziwków tzw,. Amerykanów. Kupiłam, ale to nie to. Nie mają takiego aromatu i smaku. Musiałam dodać trochę suszonych prawdziwków. Tym sposobem jutro będę odwiedzać kuchnie sporadycznie. Poza tym jutro kolejne kino, tym razem film pt: Bulion i inne namiętności. Pokaz przedpremierowy. Na podglądzie sali pustki, i oby tak zostało, oby otwarte galerie wciągnęły ludzi w swoje czeluści.

23 sierpnia 2024 , Skomentuj

Tak mi zostało z lat młodzieńczych, że w piątek były porządki domowe. I dziś z przyjemnością (?)zabrałam się za nie. Zmiana pościeli, pranie, kurze z mebli, mycie podłóg, zmiana poszewek poduszek ozdobnych, kurze z liści kwiatów, łazienka. Za to jutro tylko kuchnia i będzie spokój na jakiś czas. Jutro z rana zakupy na Hali Targowej, bo chcę kupić także świeże grzyby. To do bitek wołowych. Poza tym będzie zupa krem z żółtej cukinii. A dziś zrobiłam kluski kladzione z kefirem, wyszły smaczne, przepis z YT. Dziś z naszego podwórka zniknął samochód, który stał nieruchomo przez prawie 20 lat.To mercedes, kupił go jakiś pasjonat, ale auto musiało wyjechać na lawecie. Kiedyś właściciel nie zgodził się na 1300zl, bo chciał 1500. Teraz pewnie poszedł na części.Tak, pozbywanie się rzeczy zbędnych o czasie to wielka sztuka. Znam paru zbieraczy, nie zazdroszczę rodzinie po ich śmierci. O tym trzeba rozmawiać i tyle. Ucieszyła mnie informacja pozyskana w sklepie Rosenthal, że przyjmują porcelanę markową używaną. Pogoda dziś już wczesno jesienna. Poranki są mgliste, raczej pochmurne. Podczas naszego wyjazdu na Pojezierze Drawskie widziałam klucze żurawi, niestety. Pranie wyschło, włączyłam kolejne, nawet w nocy może wisieć, bo zapowiadana jest ciepła noc. 

22 sierpnia 2024 , Komentarze (2)

Zaspokoilam dziś potrzeby kulturalne wizytą w kinie. Film hiszpański pt:" Terapia dla par". Komu się podobał film "Dobrze się kłamie.....", będzie zadowolony. Grają 3 pary, jedno miejsce, bez amerykańskich bijatyk, pomysłów s.f, a wciaga. I to jest właśnie piękno sztuki! Poza tym jesień zawitała na Wybrzeże . Tylko 17 stopni, chłodny wiatr, pochmurno. Wiatr pozwolił wyschnac praniu, to jedyny plus z pogody. Mąż dziś był na jeździe próbnej nowego auta, bo za miesiąc już ma być. Szybko przyzwyczaił się do automatu, chociaż ręka nadal szuka drążka zmiany biegów . Na obiad pieczarkowa, pulpety z mielonego w zielonym sosie fasolka zielona. Część zamroziłam, lubię mieć jakiś danko na zapas. Czytam książkę Leszka Hermana " Zbawiciel". Rzecz dzieje się m.in. w Szczecinie, a po naszej czerwcowej wizycie znam opisywane miejsca. To bardzo fajne uczucie, gdy masz przed oczami pamięci miejsce wydarzeń. 

20 sierpnia 2024 , Komentarze (6)

Wróciliśmy z Pojezierza Drawskiego i jestem oczarowana. Miejsce piękne, prawdziwa agroturystyka z owcami czarnymi, z kurami i z piejący o 5 kogutem. Był też pies Wojtek rasy Border Collie, który pozwolił zaspokoić potrzebę  kontaktu z psami. Teren zielony ogromny, jeziorka, stawy, las z prawdziwkami. Ususzyłam dwa słodki litrowe samych prawdziwków . Było sporo ludzi, ale każdy znalazło swoje miejsce ciszy i spokoju. Co wieczór graliśmy w tenisa stołowego,  codziennie wykonywaliśmy wędrówki po lasach, przedzierając się przez zaskakujące tereny. Jedzenie super, gospodarz pasjonat kucharzenia a zaledwie 30 letni. Pokój b.duzy, wygodny, z widokiem na sad.  Dla chętnych była sauna, jacuzzi, różne gry typu Dart, bilard. Przeczytalam 2 książki , Mroza z tamtejszej biblioteczki, co utwierdziło mnie, że to nie jest mój pisarz i ja go nie cenię.  Zamówiliśmy się na przyszłe lato. Powrót do Gdyni to szok pod względem ilości ludzi na ulicach, pod kątem smrodu miasta. Moje rośliny balkonowe przetrwaly. Wczoraj to pranie po podróży i uzupełnianie zapasów,  dziś cmentarze i gotowanie. Mam już pulpety w zielonym sosie, zupę  pieczarkowa i ryż z warzywami. Upiekłam ciasto ucierane ze śliwkami, wyszło smaczne, będę powtarzać. Za 2 tygodnie kolejny wyjazd, a co!

10 sierpnia 2024 , Komentarze (1)

Niby ciepło, niby jeszcze lato, ale powoli już widać, że nadchodzi koniec. Poranki chłodniejsze i mgliste, wieczory szybciej nadchodzą, słońce niżej. To normalna kolej życia, a jednak świadomość, że czas tak galopuje jest przykra. Dopiero co planowałam wyjazdy wakacyjne z uwagą na stan męża po operacji. A dziś liczę godziny do piątego wyjazdu, mentalnie szykuje się do szóstego i do kolejnego zabiegu męża. Dziś jestem przymulona po nocy bezsennej z powodu bólu właściwie wszystkich stawów. Wstawałam co 2 godziny, a gdy wreszcie przed 5 przysnęłam, to jakiś bezmyślny z zieleni miejskiej zaczal podlewać rośliny w kwietnikach, hałasując silnikiem napędzającym pompę. A wieczorem i nocą mocno padało! Zmiana zatem planów, tylko dom i pakowanie do podróży. Obejrzałam mecz Polska- Francja w siatkówkę, szkoda, że chociaż 1 set nie nasz, ale i tak ich podziwiam. Na obiad kurczak pieczony z warzywami, na ostro. Do tego mizeria i fasolka zielona. Pobyt wyjazdowy przedłużyłam do niedzieli. Liczę także na jakieś grzyby leśne. Dziś weszłam na stronę sanatorium, gdzie będziemy komercyjnie przez tydzień, przymierzam się do zabiegów. Na najbliższy wyjazd zabieram 3 książki,  2 kryminały, 1 babska lekka. Czytam szybko, powinno wystarczyć. Waga rano zaskoczyła mnie pozytywnie, to chyba zasługa skromnej kolacji i regularności posiłków. Oby tak dalej!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.