Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
planowanie.


Można to robić, ja robie, ale życie i tak swoje. Ból gardła i katar, ze spaceru nici. Nie chcę rozwoju przeziębienia, bo mam pod opieką niepełnosprawnego. Cóż, bywa. Za oknem piękne słońce, termometr wskazuje lekko poniżej 0, zanosi się na śnieg wieczorem. Typowa zima, jakiej dawno nie było. A na trawniku pod naszym balkonem piękne przebisniegi. Buszuje po internecie szukając jakiejś fajnej odzieży. Buty już przysłano, wybór był dobry, teraz chciałabym spodnie, ale inspiracji brak. Miotam się między pokojami, zawsze mam coś do zrobienia. Prasowanie, układanie, kuchnia. Ugotowałam zupę z cukinii, będzie na jutro z mięsem gotowanego kurczaka. Na obiad rosół I polędwiczka wieprzowa pieczona oraz marchewka duszona z korzeniem pietruchy. Smaczne. Cotygodniowa rozmowa ze szwagierka, sporo było o polityce. Wymiana SMS z koleżanką, także na temat Trampa. To zaledwie miesiąc od wyboru, a ten człowiek już tak wiele zła uczynił. Kończę Krwawe Lzy Wojciecha Wójcika , w poniedziałek oddam, mam zatem kierunek, mojej wędrówki. Mąż siedzi obok z zimnymi okładami na kolanie, porusza się czasami o jednej kuli, ćwiczyć z piłką, z taśmą.   Jest postęp. Ciekawa jestem, czy ja będę miała tyle motywacji do rehabilitacji. To jeszcze melodia przyszłości, ale powoli zaczyna się rysować. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.