Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 245566
Komentarzy: 6482
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

9 sierpnia 2024 , Skomentuj

Z ogromnym żalem przeczytalam nekrolog o śmierci prof. Władysława Rozwadowskiego. Był moim promotorem, gdy pisałam pracę magisterską, był znakomitym wykładowcą i znawcą prawa rzymskiego. Jego wykłady gromadziły pełną aulę , a słuchanie Profesora to była ogromna frajda, bo potrafił przekazać wiedzę w sposób niesamowicie przystępny. Mówiąc wprost, głąby rozumiały jego słowa. Egzamin trudny, ale wart przyłożenia się, oceny sprawiedliwe. Jak mało który wykładowca Profesor przepraszał za spóźnienia, a dojeżdżał z Poznania z UAM. Ze wzruszeniem wspominam Jego reakcję na moją prośbę o zmianę terminu obrony, bo chciałam przedłużyć sobie ostatnie  studenckie wakacje. To był dla mnie zaszczyt znać Pana Profesorze, spoczywaj w spokoju.

8 sierpnia 2024 , Skomentuj

Chłodniej dziś, była burza, spadł deszcz. Duszno. Wczorajszy mecz siatkarzy na IO był horrorem i wytrzymałością nerwów. A nasza złota medalistka, szybka jak błyskawica, to dopiero widok. Uważam, że sport jest kobietą , bo trudno tu nie wspomnieć o dzielnej i walecznej bokserce. Oglądałam też sporty siłowe  , czyli młot i kule, przyznać się muszą, że są za słabi, za starzy po prostu. Czekam na oszczep i p. Andrejczyk, bo to też polska nadzieja. Dziś tylko zakupy na rynku, przed wyjazdem niewielkie, ale same zdrowe i smaczne. Są już wczesne węgierki, które słodyczą pokonują ostatnie truskawki. Są jabłka ulubione czyli Celeste i Piros, są ciemne winogrona. No i pomidory, które nadal są moimi faworytami. Zupa krem z brokuła, makaron orzo z czerwona fasolą, pieczarkami, papryką, czosnkiem i cebula. Do tego dwie małe kiełbaski z szynki , taki był dziś obiad. Niestety pogoda wzmacnia ból biodra, zaczęły też boleć stawy prawej dłoni. Gdy będziemy w Inowrocławiu, poproszę o pole magnetyczne na te bóle. Już widać schyłek wakacji, słońce zachodź w innym miejscu, ranki są mgliste i chłodniejsze. W czasie naszego pobytu na Pojezierzu Drawskim zapowiadane są upały. Na szczęście tam woda tuż, tuż, duży i zielony ogród, będzie dobrze. 

6 sierpnia 2024 , Skomentuj

Wczoraj buszowanie w sklepach. Stanęło na nawilżaczu , bo klimatyzatory są ogromne , a poza tym źle znoszę klimatyzacje. Od wczoraj urządzenie pracuje, jest ok. Przy okazji oczyszcza i jonizuje. Poza tym znów kupiłam 3 szt.ubran, co nie jest dumą, ale przeceny kuszą. To granatowe szerokie spodnie, bluzka koloru miętowego i nowa koszula nocna. Spodnie leżą znakomicie a z nową bluzką dodatkowo. Cóż, kobieca próżność. Znów zaczynają się upały, dlatego spacer tylko rano. Do biblioteki po 6 książek, to już z myślą o wyjeździe. Potem spożywka zaplanowana do niedzieli włącznie, aby już nie zostawiać w lodówce zbędnej żywności. Dziś na obiad zupa warzywna dla dorosłych. Taka z harissa, czosnkiem, imbirem. Składa się z warzyw ugotowanych w bulionie warzywnym, dodałam czerwonej fasoli, aby zapewnić błonnik. Poza tym racuchy z 2 rodzajów maki: kukurydzianej i pszennej, na kefirze jabłko i morela. Od czasu do czasu można. Resztę fasoli wykorzystam do kaszy bulgur, która przygotuje z pieczarkami. Pomidory nadal stanowią mój główny dodatek do wieczornego pieczywa , bo rano jadam owsianke. Wieczorem zalewam 4 łyżki płatków gorąca woda, 2kladam jeszcze garstkę żurawiny suszonej. Zalewam także migdały bez skórki, rano są mięciutkie i wspaniałe do pokrojenia. Gotuje płatki rano że startą połówka jabłka, dodaję migdały, 2 łyżki skyra bezsmakowego i łyżeczkę miodu. Smakuje!

31 lipca 2024 , Komentarze (1)

Wychodze raniutko, aby uniknąć upału, ale nie wszystko można załatwić przed 10. Lato lubię, takie do 21 stopni, z wiatrem nad morzem, z burzami w nocy i ozonowym oddechem rano.Ale to co teraz to mnie przerasta. Na dodatek dziś miałam sporo pracy w kuchni w związku z jutrzejszym obiadem, bo będą goście. Najpierw były zakupy, potem wizyta pod bi lioteka i wrzutka książki do zwrotu. Po powrocie ugotowałam bitki schabowego w sosie kurkowym, marchewkę z kurkuma i kompot z czerwonej porzeczki. To na jutro. Niby nic,ale trzeba było wykonać mnóstwo czynności dla osiągnięcia efektu. Potem sprzątanie kuchni, z myciem rusztów kuchenki, myciem podłóg, blatów itd. Zeszło mi do 15, jeszcze pranie, bo zmiana pościeli. Teraz piorę w godzinach tańszego prądu, czyli od 13 do 15. Bojler włączam w nocy, gdy wstaję do wc,  prad tańszy jest między 22 a 6 rano. To nie jest konieczne finansowo, ale chce wyrobić nawyk korzystny dla mnie. Mam bardzo suche włosy, 3x w tygodniu nakładam maskę, od razu czuje zmianę. Biodro znów mi dokucza w nocy. Nie chcę brać p-bolowych, bo to szkodliwe dla jelit, wątroby. Raniutko leżałam na macie przez 15 minut, plecy ukrwione są doskonale. W przyszłym tygodniu pojedziemy kupić przenośny klimatyzator, to staje się koniecznością, a urządzenie ma także funkcje nawilżania.

30 lipca 2024 , Skomentuj

Dziś po 8 byliśmy w lesie. Cisza, zieleń, spokój. I tylko z daleka dochodził klangor żurawi. Samo chodzenie po lesie to dla mnie rozkosz, a do tego jeszcze grzyby. Wprawdzie tylko kurki, bo nie liczę jednego prawdziwka i jednego kozaka, ale jakie dorodne! Zebraliśmy całkiem pokaźną ilośc, zaprosiłam szwagra z żoną na obiad we czwartek. Zrobię schab w kurkach, lepiej mi wychodzi od polędwiczki. Pola już w większości puste, tylko kukurydza jeszcze stoi. Powrót w południe, zrobiło się ciepło, na szczęście jest wiatr. Trochę siedziałam na balkonie, czytałam, piłam kawę, która smakowała wspaniałe. Szybko odzwyczaiłam się od mleka do kawy, teraz tylko odrobina kardamonu i już. Na obiad faszerowana papryka w sosie pomidorowym. Danie smaczne I sycące. Obiad to jedyny posiłek gdy jadam mieso. Wędlin nie trawię, zajadam się pomidorami, sporo owoców. Pora na uwielbiane jabłka, a w lesie zatraciłam się w jeżynach. To luksusowy smak! Ogromnie cieszę się na nasz kolejny wyjazd bliżej natury. Uwielbiam czytać wśród zieleni, w ciszy przerywanej tylko dźwiękami przyrody. Skończyłam oglądać serial Ania, nie Anna. Ta nowa wersja porusza nawet kwestie ohydnego zachowania kościoła katolickiego wobec kanadyjskich Indian. Po tzw.nawracaniu na wiarę kościół katolicki powinien szukać wybaczenia przez miliony lat. 

28 lipca 2024 , Skomentuj

Leje od świtu, jest tylko 16 stopni. Cudownie po tych upałach. Oddech wyrównany, głowa nie boli, sen długi i bez problemów, poza biodrem. Ból sygnalizował te pogodę. Żal mi wczasowiczów, ale pogoda taka była zapowiadana. W tygodniu mają wrócić upały i to solidne. Poki co, odpoczywam od nich, we wtorek wybierzemy się na grzyby. Jutro masaż kobido, trzeci i to mi wystarczy. Pod koniec sierpnia pójdę na masaż tajski całego ciała, dla rozluźnienia mięśni. KoKorzystam wprawdzie z maty terapeutycznej, ale nie wszystkie partie ciala są poddawane naciskom. Ciekawe, że pierwsze zetkniecie z mata to był problem, teraz, przy cichej muzyce, łapie nawet chwilę drzemki, a ciału nie przeszkadzają igielki. Oglądam na Netfix nowa wersje Ani z Zielonego Wzgórza. Jest mniej słodka, bardziej realna, porusza nawet temat osób LGBT+. Wzruszam się, bo jest przy czym, a osobowość Ani jest tu pokręcona na maksa. Ot, chwila czegoś łagodnego w zalewie thrillerów, kryminałów i psycholi różnego gatunku.A z książek to Się bieda i pozycja pt.Miejsce i Imię. Jak zawsze ciekawa. 

26 lipca 2024 , Skomentuj

Noc przyjemnie chłodna, sen od razu lepszy. Poranek jeszcze chłodny, poszłam po zakupy i od razu poczułam  nagrzane mury. Muszę pić więcej, bo głową mnie boli przy takim upale. Dziś wyjdziemy na spacer dopiero wieczorem, gdy temperatura będzie przyjemna dla ciała. Wczoraj spotkanie z koleżanką,  pojechaliśmy  razem do Orłowa,  spacer, potem słodkości w Domku Żeromskiego.  Przyjemny dzień.Dzis piątek, na obiad ogórkową na bulionie warzywnym, racuchy z jabłkiem.  Smaczne I lekkie. Potem sprzątanie, od razu przypomniałam sobie lata licealne, gdy w moim domu porządki robiło się właśnie w piątki. W ten sposób nawet krótka sobota miała urok wolnego dnia. Boli mnie ostatnio biodro, często podczas siedzenia i wstawania. Ta zmienna pogoda jest ogromnie niekorzystna dla stawów. Zakwitł  mój Hyzop na balkonie. Dziś w Hebe lekko zaszalałam, ale i tak nie kupiłam mojego ulubionego tuszu firmy Gosh. Poczekam na promocję.

22 lipca 2024 , Komentarze (3)

Po południu spadł deszcz, zrobiło się chłodniej. Okna szeroko otwarte, aby jak najwięcej ochłodzić wnętrze. Wczoraj była masakra, czułam jak słońce chce wypali mi skórę na głowie, a była dopiero 11. Poszliśmy znów na bulwar , na Panel Literacki, ale nie dało się wytrzymać. Bulwar nadmorski jest przed południem nasloneczniony, stąd moje samopoczucie. Na plaży mnóstwo ludzi, opalają się leżąc plackiem, wchodzą do wody mimo sinic. Ot mentalnosc rodaków, którzy muszą wycisnąć jak najwięcej, skoro już przyjechali. Dziś również nie dałam rady, ale teraz, gdy chłodniej, od razu wzięłam się za mycie podłóg, szafek, łazienki. I pot po mnie nie spływa jak tłusta oliwa. Wczoraj rozmawiałam z Paniczem, nasz wypad do Berlina na 3 noce stoi pod znakiem zapytania, a to z powodu PKP. Bilety do Berlina dla jednej osoby pociągiem IC to koszt ponad 400zl, dla dwóch to prawie 1000. Coś dziwnego się porobiło z pociągami, cenami. Samochodem nie chcemy jechać aby auto postawić na parkingu i płacić. Synek ma kombinować z wyjazdem, ale jeżeli 3 doby mają kosztować ok. 5000zl to to jest bez sensu.  no i jeszcze sprawa temperatury w miescie. Dla uspokojenia rozczarowania zamówiłam pobyt w pięknych okolicznościach przyrody, na Pojezierzu Drawskim, z wyżywieniem cały tydzień będzie za niecałe 3000zl. Odpocznę wśród zieleni, bo lasy tuż, tuż, woda, wspaniałe jedzenie i cisza. Moja waga spada ładnie, to chyba  zasługa pomidorów, które jadam na okrągło. Rano jaglana lub owsiana, potem chłodnik, jakaś sałatka owoce i jeść się nie chce. Oby tak dalej.

19 lipca 2024 , Skomentuj

Wczoraj zwiedzaliśmy budowle pomorskie. Najpierw Ciekocinko, tam pałac pruski rodzin Ewest i Koops, dziś to 5* hotel. Położony wśród lasów bukowych, nad jarem rzeki Chelst. Wnętrza zachwycają pomysłowością, zabytkami, pięknymi schodami dębowymi, drobiazgami. Restauracja urocza, klimatyczna, wyszła także na zewnątrz, gdzie wśród kwiatów można wypić kawę, coś zjeść. Rozmowa z p. zarządzającą o historii , o remontowaniu obiektu. Jest tam także stadnina koni, odbywają się zawody hippiczne, jest spa i wellness w pięknie odnowionej stajni. Przechadzka po parku to kilka prawdziwków, fajne zdjęcia i satysfakcja z przyjazdu. Kolejna wizyta miała być w dworku w Prusewie, tam byliśmy już kilka razy, ogród magiczny, chwilę spędzone to magia.  pojedziemy kiedy indziej. Po drodze do Krokowej zajechaliśmy do Żarnowca, kolejny raz zobaczyć klasztor, niestety był zamknięty. Obiad w miłej restauracji w Goszczynie, potem Krokowa,znane miejsce, bardziej znane od Ciekocinka, a wcale nie zachwyca. Wprawdzie historia wojenna braci von Krokof to gotowy scenariusz, ale wnętrza bez porywu, elewacja i park zaniedbane. Widać, że wielu właścicieli nie służy obiektowi. Dziś natomiast na bulwarze w Gdyni Panel Literacki, wystawiają się wydawnictwa książkowe, są spotkania z autorami. Będzie Wiśniewski, będzie Chmielarz i wielu innych. Odwiedzimy to miejsce z pewnością. Jutro pogrzeb żony kolegi męża, smutna uroczystość, pozostawiony małżonek także schorowany, oby dał sobie radę. 

17 lipca 2024 , Komentarze (1)

Wczoraj po burzy wyszliśmy na spacer, bo wreszcie było czym oddychać. Zniszczeń dużo, połamane drzewa, zwaly wypłukanej kory z kwietników, gałęzie, śmieci. Dziś cały czas jeździły na sygnałach różne straże, zbierając co się da. Gdynia podobno ucierpiała najbardziej. Zdjęcia i filmy w sieci pokazują rzeki płynące ulicami, zalany dworzec, zalane tunele i parkingi podziemne.Troche potrwa przywracanie porządku. Wieczorny spacer skutkował tym, że wyszło 7km i 11000 kroków. Dziś rano badałam cukier, wyszło 94, to nieźle. Wiaterek czyni dzień znośnym, chociaż w słońcu dla mnie męczarnia. Wizyta w Lidlu, dawno nie byłam, łosoś na obiad smażony na papierze do pieczenia + sałata z vinegretem. W Lidlu nabyłam hiszpanskie gazpacho, oboje lubimy. A smażenie na papierze polecam. Chwilą relaksu po obiedzie, potem drobne zajęcia w domu: odkurzanie, przepierka, dogladanie kwiatów. Dzień jak zwykle. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.