Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 267188
Komentarzy: 6698
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 17 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 grudnia 2024 , Skomentuj

I co? Znów pogoda słoneczna, co drugi dzień zmiana. Wiatr chłodny, ale nad morzem słońce przepiękne. Ubrałam się odpowiednio, tylko twarz była chłostana zimnem. Przeszliśmy swoją ilość kroków, po drodze wizyta w banku. Zadbałam o dobre oprocentowanie,aby pieniądze także pracowały. Rozmowy o Starszych Panach i ich fenomenie. Perełki słów tworzonych przez Przyborę bawią i rozczulają do dziś.To był prawdziwy artysta słowa, Wąsowski dorównał mu muzyka. Słucham sobie Bacha, jest ciepło, piję herbatę, czeka na mnie książka Ruth Ware,kolejny kryminał. Na obiad był rosół zmz makaronem , smażony mintaj i surówka. Mintaj nie przypadł mi do smaku, wolę polędwicę z dorsza. Opłaty mam za sobą, w tym roku nie przewiduje większych wydatków. Wczoraj dokonałam drugiej rezerwacji na 2025r. Pierwsza to Kraków w połowie maja, teraz to Korczew na Podlasiu. Chcemy zwiedzić Drohiczyn, okolice Siemiatycz inne atrakcje regionu. To będzie wyjazd w drugim tygodniu czerwca, oby było już ciepło i zielono. Ale wszystkie rezerwacje są z opcją bezzwrotnego odwołania, bo męża historia z Jantarem czeka na horyzoncie. Cóż, dostosuje się, termin można zmienić, miejsce także. Poczekam cierpliwie na to , co los przyniesie.

19 grudnia 2024 , Komentarze (7)

Pogoda wyraźnie szkocka, bo ładnie co drugi dzień. Jutro ma być słonecznie, to pójdę nad morze, na bulwar. Dziś zajęłam się domowymi sprawami, prozaicznymi ale koniecznymi. Pranie, porządek w mojej szafce łazienkowej, mąż ma swoją. Przesadzenie jednego kwiatka, potem jeszcze raz, bo znalazlam lepszą doniczke. Zrobiłam 2 większe i dwa mniejsze stroiki świąteczne, ugotowałam kapustę wigilijna, przygotowałam obiad, umyłam łazienkę. Zrobiłam listę potrzebnych zakupów i spraw do załatwienia. Czas biegnie, nie mam zamiaru robić czegoś w biegu. Dziś wspominałam święta sprzed lat. Przy stole zasiadało ponad 10 osób, lista gości zmniejszała się z czasem, niektórzy wyjechali na stałe za granicę, niektórzy odeszli na zawsze. Dzieci dorosły, pozakładały swoje rodziny. Teraz spędzają święta gdzie indziej. Pamiętam pierwsze Boże Narodzenie z synem. Miał pół roku, był stan wojenny, obawa o dalsze nasze losy istniała. Wówczas komercja była nieistotna, ważna była rodzina. Było skromnie ale razem, to było istotne. Gdy Panicz dostal pierwszy rower dwukołowy, to zapatrzony w prezent wyznał, że bardzo nas kocha. Tak było gdy miał 5 lat. Były też święta z moimi rodzicami, którzy coraz bardziej odchodzili, ostatnia wigilia z mamą w 2019r.u niej, mama leżąca, bez świadomości , że jest wdowa od 3 miesięcy . W tym roku będziemy przy stole we trójkę , pusty talerz będzie czekał. Dla mnie te święta to potwierdzenie, że mam rodzinę , ze jesteśmy razem, że może w przyszłym roku będzie nas więcej. Taka "magia" wystarczy mi absolutnie.

18 grudnia 2024 , Komentarze (4)

Dziś bez specjalnych zajęć. Spacer jak zwykle, ciepło chociaż pochmurnie. Wiatr tylko sporadycznie zawieje, za ciepło w rękawiczkach i czapce. Przeszliśmy spory kawałek, rozmawiając o przyszłorocznych wyjazdach. Takie planowanie pozwala zapomnieć o zabiegu męża, o moim biodrze, o wieku całkiem poważnym. To ja szukam miejsc, ciekawostek w okolicy, mniej spektakularnych . Zamawiam pobyt z opcją odwołania, bo życie płata nieraz figle. Zawsze zwracam uwagę na łazienkę i łóżko. Po godzinach w terenie odpoczynek musi być luksusowy , w sensie wygody. Tylko kilka razy nie trafiłam, bo opinie innych nie zgadzały się z rzeczywistością. Na szczęście I takie problemy można rozwiązać. Spacerując tak dosz.ismy do wniosku, że obiad dziś zjemy nie domowy. Bar mleczny Sloneczny w Gdyni to już kultowe miejsce, a po remoncie jest przytulny. Zupę zjedliśmy na miejscu, do domu zabraliśmy dwie porcje naleśników z pieczarkami i kapusta. W domu zrobiłam surówkę do tych naleśników, pycha! W ten sposób udało mi się nie stać przy garach, chociaż to lubię. Dla odmiany na jutro już gotuje się rosół na skrzydłach indyczych, mieso zrobię w sosie śmietanowym, podam z ryżem. Jutro chciałabym powoli ozdabiać dom tak więcej niż akcentowo. Zawsze mam jakieś plany, niestety nie zawsze są realizowane, bo po spacerze, po obiedzie dopada mnie zmęczenie, ochota na książkę. W ten sposób walą się postanowienia. Na szczęście jest jeszcze czas do Wigilię, ale muszę przyspieszyć, aby do świątecznego stołu nie siadać ze zmęczenia. To ma być przyjemność. 

17 grudnia 2024 , Komentarze (5)

Niby zwykła rzecz taki spacer, ale gdy nie możesz wyjść z powodu deszczu, wiatru ( daj Boże tylko takie powody), to organizm reaguje negatywnie. Zachwianie rytmu odbija się na nas, na mnie jak najbardziej. Dlatego dziś, chociaż wieje, na szczęście mniej, wyszliśmy nad morze. Słońce pięknie operowało, nawet chwilkę na ławce przysiedlismy, aby nakarmic skwerkowe wroble. Ludzi mało, koło Uniwersytetu Mors,iego kręci się zawsze młodzież, zwykle męska. Yacht Club MW zalane nabrzeże, miejscowi wiedzą jak przejść mimo tego na plaze. A na plaży "zebranie" psie, szaleństwo, gonitwa, zabawy. Fajny widok tej radości tak swobodnej. Nie widziałam zad ych drzew powalonych lub połamanych. Zakupy dziś też były, bo duży pstrąg na Hali, dorsz w Lidlu, wianek na stój do dekoracji, jakie inne drobiazgi niezbędne. Razem wydeptalismy prawie 5 km i 6500 kroków. To całkiem dobrze jak na osoby że zwyrodniałymi stawami. Poledwiczka pieczona z ziemniakami I papryką, zawinięta w boczek smakowała wspaniałe. Mięso miękkie, soczyste i aromatyczne.To kolejny ciekawy przepis na dobre żarełko . Drobne pranie, zmywarka, partyjka kości i pora na herbatę. Do tego dziś pół drożdżówki z kruszonka, odgrzanej w piekarniku. Gdy jest możliwość kupuję te wczorajsze, o 30% tańsze, dodaję im aromatu i smaku właśnie w piekarniku. Pycha!

16 grudnia 2024 , Komentarze (5)

Ależ duje! Cała noc huczało za oknem, alert kolejny z RCB. Według prognozy trochę potrwa taka aura. Nie zazdroszczę tym, którzy muszą jechać do pracy jakimkolwiek środkiem komunikacj, bo SKM ma opóźnienia , zerwane są linie trakcyjne, a na drogach powalone drzewa. Spałam dziś spokojnie i długo, mimo szaleństwa za oknem. Na 10 umowiona bylam u fryzjera. To takie miejsce damskich pogaduch o życiu, o rodzinie. Dziś było o świętach i o potrawach. Po tej rozmowie nabrałam ochoty na dorsza po grecku. Po powrocie przedstawiłam propozycje mężowi, że będą śledzie, pstrąg potokowy pieczony w całości i ryba po grecku. Bez karpia. Propozycja przyjęta z zadowoleniem. Po obiedzie dokończyłam robić uszka, bo ciasto zostało. Na noc wczoraj namoczyłam grzyby, porcja farszu akurat do tego ciasta. Mam teraz ponad 90 uszek, powinno to zaspokoić apetyt Panicza. Potem pakowanie prezentów  , wstazeczki, kokardki, bibułka do pakowania ( dostałam w papierniczym), torebki, itp. Niestety , perfekcjonizm to bardzo uciążliwa cecha, bo mnóstwo pracy przysparza. Wypisałam jeszcze kartki dla starszyzny, mam spokoj chyba do soboty. Miałam ochotę iść nad morze aby zobaczyć sztorm, ale za mocno wiało. Nie ma co ryzykować, skoro po drodze ostatnio były zwalone drzewa. Jutro mam zamiar odpoczywać,może odwiedzę Hale Targowa po ryby, po wianuszki na stół , po nowa blachę do piekarnika. Zrobię spis niezbędnych rzeczy do kupienia, do wykonania. Muszę przejrzeć lęki, aby wysłać SMS po e- receptę, pomyśleć o winie do świątecznej kolacji, obiadu. No i przygotować coś z odzieży na Wigilię i na dni pozostałe. Są granatowe, eleganckie spodnie, do tego bluzka biała wyjątkowo szykowna krojem sznur pereł biało niebieskich. Opcja druga to sukienka koloru morskiego w drobny rzucik naszyjnik krótki z granatowymi kamieniami i beżowymi perłami. Przy spodniach marzę o obuwiu na płaskim, do sukienki raczej obcas. Ach, zobaczę jeszcze w czym bede się lepiej czuła. 

15 grudnia 2024 , Komentarze (2)

Uszka pora zacząć. Sporo grzybów namoczyłam, ale i tak zabrakło farszu. Narazie ulepiłam 70 uszek. Ciasto zostało, jutro będzie druga tura. Ta dzisiejsza już w pudełkach, każde uszko osobno zamrożone. Upieklam polędwiczke wieprzową według przepisu z YT. Owinęłam boczkiem po doprawieniu, ziemniaki pokroiłam w kostkę, dodałam przyprawy i olej. Do piekarnika, po 50 minutach( okolo) dorzuciłam papryki różnokolorowe w kawałkach, posypane ziołami, skropione oliwa. Znów do piekarnika,tym razem na 30minut,chyba,bo robiłam to na oko. Na końcu polałam nalewka z pigwy i znów do ciepłego na jakiś czas. Smak poznam pewnie we wtorek, bo jutro będzie bezmiesny poniedziałek. Jaki licho wie, pomysłu nie mam. Po tych wariacjach na polędwiczke zabrałam się za czyszczenie piekarnika. Przerwała mi szwagierka, z którą rozmowa telefoniczna toczy się jakbyśmy były w realu obok siebie. Zeszła nam godzinka, zapał piekarnikowy opadł, dokończę jutro. Dziś nad morzem hulał wiatr porywisty, ale bylo słonecznie. Godzinka dreptania to jak obowiązek dla zdrowia. Do lektury usiadłam po 17, zrobiła się pora kolacyjna, tak kolejny dzień za mną. Może i nudny, pełen rutyny, ale ja cieszę się z każdego kolejnego dnia. 

14 grudnia 2024 , Komentarze (6)

Ależ dziś rano zimno było! Śpimy przy otwartym oknie, o 5 wstałam zamknąć bo czułam chłód na plecach. Znów spałam byle jak, tak mam od kilku dni. Rano wstawiłam pranie, bo zmiana pościeli była, potem śniadanie. Namoczyłam grzyby do uszek, jutro będę robić. Upieklam piernik, wytrawny, bo dużo dałam kakao, przyprawy, i owoce namoczone w alkoholu. Posmakowałam kawałek, wyszedł pyszny. Mąż kupił w piekarni kawałek piernika cukierniczego, fuj, sam cukier ,przyznał. Jako wielki lasuch oczywiście zje to , ja pasuje.Ugotowalam zupę według programu Ewy Wachowicz, z przyprawami azjatyckimi, z ziemniakami i z kalafiorem. Zupa ma postać kremu, jest rozgrzewającą i smaczna. Poza tym wreszcie krewetki i spaghetti. Och, jakie to było smaczne, szczególnie  smaczny wyszedl sos, będę powtarzać. Po obiedzie herbata, kawę pijam teraz tylko po śniadaniu, czuje się lepiej przy takim rozwiązaniu. Jutro chce przygotować kartki świąteczne dla najstarszych w rodzinie, ulepić porcje uszek, podgotować kolejny raz bigos i wreszcie go zamrozić. Handlowa niedziele nie napawa mnie jakoś szczególnie, mam już te najpotrzebniejsze rzeczy, zamiast tego pójdziemy na spacer. Jeżeli pogoda pozwoli. Dziś czuję w kościach zmianę pogody, bolą mnie biodra, oba. Chyba oba muszę prześwietlić. Mąż odkurzał dziś tak dla utrzymania porzadku, bo zawsze sprzątamy na bieżąco. W poniedziałek mam wizytę u fryzjera, już pora, bo zaroslam mocno. Klimacik w domu mam już swiateczny, to piernik i jego aromat tak działają. 

13 grudnia 2024 , Komentarze (10)

z krewetek, bo późno wróciliśmy z zakupów i z cmentarzy. Niby na cmentarzach jesteśmy co 2-3 tygodnie, niby odległość między nimi to 11 km, ale zawsze jakieś korki, coś trzeba wyczyścić, potem zakupy i zeszło. Cóż, jutro się uprę. Pogoda była znakomita, bo bezchmurnie. Jutro szansa na powtórkę. Przed chwilą skończyłam rozmowę telefoniczną z koleżanką o poglądach na życie podobnych do moich. Też pewnie lubicie rozmawiać z osobami bliskimi wam pod tym kątem?  Ponarzekalyśmy trochę na dzieci, które żyją zupełnie inaczej, po nas nie będzie miał kto podtrzymywać tradycji. Umówiliśmy się wstępnie na po świętach, aby wypróbować nową knajpkę marokanska. Koleżanką jest jedną z niewielu znanych mi osobiście osób, które zachłannie czytają jak my, które lubią klasykę, dobre wykonanie przedmiotów, z dobrych materiałów. Obie preferujemy zasade: mniej, ale dobrze. Ta zasada sprawdza się zawsze. Znów źle sypiam i nie znam tego powodu. Natomiast ból biodra był tak silny, że wróciłam do leków p- bólowych. Mam nadzieję, że to tylko na chwilkę, pogoda ostatnio mocno zmienną, to i kości reagują. Niestety, decyzja o zabiegu musi zapaść  , i to niebawem.

12 grudnia 2024 , Komentarze (6)

Od rana praca w kuchni. Mąż kupił kapustę kiszona, przygotowuje więc bigos. Dziś pogotowala się kapusta kilka godzin z przyprawami, że śliwkami, kiełbasa podsmazona z cebula, z grzybami suszonymi. Wystawiłam na balkon ( 3 stopnie), jutro ciąg dalszy. No i pasztet. Mąż skręcił przez maszynkę wszystkie przygotowane mięsa, ja usmażyłam wątróbka, dodałam przyprawy, bułkę, jajko, pęczek pietruszki, zioła, tymi recami wyrobiłam i do piekarnika. Znów wyszła mi porcja duża, nic to, dziecko zabierze. No i jeszcze zapiekanka z resztek na obiad. Piekła się razem z pasztetem. Uwinelismy się do 11, wyszliśmy na spacer, akurat słońce pokazywało, że badał istnieje. Po drodze zamówiłam mały sernik i spory makowiec,sama zrobię tylko piernik. Po obiedzie wzięłam się za przygotowanie trzech wiązanek na cmentarze, do naszych rodziców i do dziadków męża. Zeszło mi trochę, bo musiałam coś oderwać, coś przywiązać, zrobić segregacje na do wyrzucenia i pozostałe, potem posprzątać, tyle. Wiązanki wyszły ładnie, na ciemnozielonym swierku, jedna z przewaga bieli, dwie skłaniające się ku czerwieni. Ozdób bez przesady , bo ta zieleń sama pięknie wygląda. Jutro je zawieziemy. Spacer był bardzo przyjemny, miejsca przez nas odwiedzane były osłonięte od wiatru, już zapalone zostały światełka na drzewach. Od razu robi się magicznie. Do krewetek na obiad przymierzałam się już w zeszłym tygodniu, ale jakoś nie wypal8lo. Jutro będą i już. A, zamroziłam jeszcze sporo wywaru mięsnego. Będzie na grzybowa lub barszcz. 

11 grudnia 2024 , Komentarze (6)

Rozwijanie tematu rozstań jest niepotrzebne, bo ile osób tyle zdań. Zaczyna być nieprzyjemnie, gdy ktoś pyta o moje życie, czy ja to czy tamto. Dosyć zatem, bo niektórzy nie potrafią powiedzieć stop. Robię więc to ja i koniec tematu, który tylko przekazałam informacyjnie, bez ocen. Dziś wizyta u radiologa, tk wykonane, wynik pewnie już jest, ale opis za 10 tygodni. Tak to jest w NFZ. Spotkana tam kobieta miała tk głowy , z podejrzeniem tętniaka. Już przeszła udar, więc sytuacja poważna, niestety i ona musi czekać 10 tygodni. Na szczęście jest pozytywnie nastawiona, optymistycznie oczekuję wyniki . Życzylymy sobie dobrych myśli, odpedzajacych te czarne,  i oczywiście zdrowia, bo ono najważniejsze. Miałam dziś ogromną ochotę na placki ziemniaczane, poszliśmy więc do Pyra Bar, bo tam są pewne. Przywitała nas choinka zrobiona ze stożka ziemniaków, świecąca pięknie i kolorowo. Fajny pomysł takie utożsamianie się z miejscem pracy. A placki były super, mąż zamówił szare kluski z boczkiem. Unikam takiego tłuszczu, ale spróbowałam, też bardzo dobre. Potem spacer, już w zapadającym zmierzchu. Tak szybko się to dzieje. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.