Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 296541
Komentarzy: 6953
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 25 marca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

14 marca 2025 , Komentarze (2)

Energia wiosenna? Chyba, bo od rana mam ochotę na więcej. Była mata, było rozciąganie, po śniadaniu kierunek Hala Targowa . Po drodze po zakupy spotkałam panią z biblioteki, dziewczynę od kobido, sąsiadkę. W drodze powrotnej znów te same osoby, to jakiś znak? Wyszliśmy na spacer, chcieliśmy kupić bilety do Konsulatu Kultury, ale mozna tylko internetowo. Cóż, kupię z domu, poszliśmy dalej, oglądać morze. Widoczność dziś bajkowa, podziwialiśmy chwilę wdychając jod. Spotkaliśmy dwie grupy szkolne, czern i kaptury, taki teraz trend. Smutny. W Batorym otwarto nową piekarnię, można też zjeść kanapkę, napić się kawy, kupić inne żarełko. Skusiłam się na tradycyjne ciastko portugalskie Pastel de Nata. Smaczne, ale bez entuzjazmu. W domu od razu przejrzałam telefon, wyszło 7500 kroków i 4,3km. Jak dla meza to akurat. Sąsiad z klatki obok cieśnie nadgarstka leczył, dziś wymieniali się z mężem doświadczeniami ! Smażony łosoś pacyficzny i mix sałat, budyń jaglany z masłem orzechowym. I tu wiadomość, dla tych z niedoczynnością tarczycy,  kasza jaglana nie jest wskazana. Poza tym wir kuchenny, musiałam wykorzystać wołowinę kupiona 3 m- ce temu, zrobiłam gulasz z papryką czerwoną oraz bitki z pieczarkami. kolejny tydzień mam gotowanie z głowy, bo jeszcze pyrka gar rosołu. Posadzilam korytko dymki, oby pojawił się miły oku szczypiorek. Wystarczy, teraz herbata i książka. O reszcie pomyśle później. Scarlett O'Hara była mądrą kobietą. 

13 marca 2025 , Komentarze (2)

a pogoda dziś zimowa. Wprawdzie nad morzem nie jest źle, ale chłodno i wilgotno. Szaro za oknem i tak raczej barowo. To pisze ja, prawie abstynentka. Spacer niedługi, ale był i to ważne. Rano znów kilka ćwiczeń rozciągających, ależ jestem zastała! Trzeba nad tym popracować. Korzystam z rehamaty, pamiętam pierwsze dni po zakupie kładłam się asekuracyjnie w ubraniu. Teraz gole ciało, potrafię nawet zdrzemnąć się na macie przy muzyce relaksacyjnej. Czekam na poprawę pogody i jakaś wycieczkę. Może park oliwski, może Kolibki? Kupiłam dzi dymkę, posadzę w doniczce na szczypior. Brakuje mi czegoś sensownego na kanapki, do mięsa. Wprawdzie robię surówki korzeniowe, korzystam z mixu sałat, ale ja pomidorowa jestem. Poczekam niestety kilka miesięcy. Na obiad dziś znów jarzynowa i pieczone nogi kurczaka + surówka z pekińskiej, marchwi i jabłka. Noc ciężka, kolejny sen " podróżny". Nie mogłam zdążyć na SKM, nie mogłam kupić i skasować biletu, nie ten peron, jazda nie w te stronę no i wchodzenie po schodach, koszmar. Obudziłam sie bardzo zmęczona tą podróżą . 

12 marca 2025 , Komentarze (4)

Nie ogarniesz na stałe mieszkania/ domu. Zawsze znajdzie się coś do wykonania. Dziś przesadzałam kwiaty. To już marzec, pora najwyższa. Sanseviera rozrosła się przez zimę, z 1 donicy zrobiłam 4. Poza tym inne kwiaty wymagały uporządkowania . Dalszy ciąg dokumentów zbędnych. Trzeba każdy przejrzeć aby nie zostały jakieś dane osobowe lub zszywka. Dwa worki ścinków to z dziś. Przy okazji pudełko pelne pamiątek to sama przyjemność. Jakieś zaproszenia ślubne, komunijne, pocztówki z wyjazdów, gdy jeszcze się je kupowało, legitymacja Fan Clubu Niebiesko-Czarnych. Ach wspomnienia, jaki to cudne! Drobne pranie, mycie podłóg, a dla ciała rano była rehamata, kilka ćwiczeń rozciągających. Na obiad dziś jarzynowa na żeberkach oraz leniwe i surówka. Zasłużona kawa po obiedzie, do tego 3 kostki czekolady, gorzkiej oczywiście. Śledzę pilnie światowe informacje dot. Ukrainy. Ostatnio złapałam się na tym, że wobec Muska mam bardzo brzydkie uczucie radości z jego porażek. Kiedyś było kilka to obce. Muszę się dziadostwa pozbyć. 

11 marca 2025 , Komentarze (3)

Jak mąż obiecał, nowe buty na zdrową nogę . Pojechaliśmy do Riviery w konkretnym celu. Udało się, ale znów musiałam chłopem potrząsnąć, aby wybrał, aby nie marudził i wreszcie podjął decyzję. Udało się, uff! Wracając na parking zajrzałam jeszcze do jednego sklepu, kupiłam dla siebie boyfrendy, dzinsy jasne, modnie wyprofilowane. Zajęło to nam niecałe 2 godziny. Powrót do domu, obiad: wczorajsza papryką faszerowana, surówka, makaron i kopytka, resztki z ubiegłego tygodnia. Spływają opłaty, coraz wyższe te rachunki, cóż drożyzna dopiero prz3d nami. Cieszę się, że mam zarezerwowane wakacyjne wyjazdy, bo podwyżki nieuniknione. Przyszła nowa niszczarka, ładna, biała, doskonale się zmieści w jednej z szaf. Jutro kolejne porządki z dokumentami. Chyba a odstawie kawę na jakiś czas, bo kwas daje sygnały z żołądka. No i pogodowa zmiana to od razu ból bioder. 

9 marca 2025 , Komentarze (2)

Dzień Kobiet, piękna pogoda, to spacer konieczny. Bulwar, mnóstwo ludzi, ciepło, słonecznie, jakiś mężczyzna pływał w Bałtyku. Wiosna na całego. Przeszliśmy wczoraj ponad 10.000 kroków i 7km. To ostatnio rekord i pierwszy taki dystans męża po zabiegu. To dopiero 1,5 miesiąca i taki wyczyn! Cieszyłam się jak dziecko. Z bulwaru na Kamienną Górę aby spojrzeć na Zatokę, alale mgła na horyzoncie przesłaniała Hel. Zjazd kolejka do Śródmieścia  , na obiad. Jedliśmy bardzo smakowite dania, było wino, naprawdę miło. Na ulicy Manifa, chwilkę szlam z nimi, ale chętnych do pokazania swoich poglądów było niewielu. Powrót do domu, herbata, lody, książka. Telefon od synka z życzeniami, wymiana myśli i wrażeń. Tak było wczoraj. Dziś wzorem Skandynawów zrobiłam sobie dzień hygge, dla higieny psychicznej, bez spinki, bez liczenia czasu. Długo w łóżku, powolne śniadanie, książka, telefoniczne wiadomości, tyle. Po obiedzie (ogórkową, poledwiczki w sosie kurkowym, buraczki), przygotowałam obiad na następne dni, czyli papryki faszerowane, kolory różne. Zrobiłam je w passacie pomidorowej, bo takie są najsmaczniejsze. Pogoda wyraźnie idzie ku zmianie,jest chłodniej i mniej słońca. Jutro kolejny tydzień marca, chciałabym zmierzyć się ze słodyczami do samej Wielkanocy. Może się uda.

7 marca 2025 , Komentarze (1)

Dziś przed 9 byliśmy na cmentarzu witominskim, wreszcie ogarnąć po zimie. Ptaki śpiewały niesamowicie, gody i nawolywania bez przerwy. Powietrze balsamicznie czyste, bo tam dużo drzew, cisza, spokój. Przy okazji uiscilismy opłatę za grób na kolejne 20 lat. Optymistycznie. Potem przejazd w inna część miasta, na cmentarz Mar.Woj. Pogoda cudna, a położenie miejsca na wysokim klifie pozwala na oglądanie Półwysep, Bałtyku po horyzont, wyrzutni rakietowej z czasów II w.s.. Tablice upamiętniające mordy popełnione  przez wladze sowiecki i komunistyczne na dowódcach  przedwojennych to ogromny smutek i żal, że tak ginęli bohaterowie. Ci ludzie brali udział w wojnie 1920r, gdy Polska pokonała sowietów, stąd tak okrutna zemsta . I przy okazji pomyślałam o narodzie ukraińskim, dumnym i walecznym, obrazanym teraz przez amerykańskiego kacyka. Oni z pewnością nie zapomna tej zniewagi. Powrót do domu, szybko zrobiłam ogórkową i kaszę gryczana z pieczarkami. Zapiekłam ją w piekarniku pod pierzynka z sera Grana Padano. Do tego konieczny kefir, który przypomniał kolejne obrazy sprzed lat. Bar mleczny i kaszą gryczana ze skwarkami + kefir, taki tam był zestaw przed laty, może i jest nadal. Muszę sprawdzić. Jutro święto kobiet, ja właściwie już świętuje. Tulipany i goździki w wazonach, piękny breloczek z serduszkiem przy kluczach, plany na obiad sobotni ustalone. Jemy poza domem. Gdzie i co, to nieistotne. Niech się dzieje.

6 marca 2025 , Komentarze (3)

Bez kul, bez opierania się, spacer nad morze. Cudnie dziś, woda w Bałtyku niebieska bo i niebo takie. Znów jakieś kutry bojowe stoją patrolowo. Na bulwarze pracę remontowe, w kawiarenkach pełno, nie było dla nas miejsca na zewnątrz a w środku przy takiej pogodzie bezsens. Zaliczyliśmy przez kilka minut ławkę i słońce wpadające do zamkniętych powiek. Powoli zdejmowalam z siebie na spacerze różne części garderoby. Ciepła bandanę na szyję, bezrękawnik pod lżejszą kurtka, rękawiczki, czapkę. Byłam wcześniej u stomatologa, kolejna wizyta za tydzień. Jak porządki wiosenne to wszędzie! Dziś rosół do popicia oraz polędwiczki wieprzowe w sosie kurkowym , z makaronem. Do tego surówka-ja i ogórek kiszony- mąż.  jutro odwiedzimy oba cmentarze, to już pora zdjąć bożonarodzeniowe ozdoby. Mam plan na jutro posiłkowy w postaci ogórkowej i kaszy gryczanej z pieczarkami. Staram się urozmaicać posiłki, nie powtarzać ich i wykorzystywać produkty w różny sposób. Dokupię jutro trochę wątróbka drobiowej i zrobię pasztet. Mam mięso drobiowe z rosołu, trochę jakiejś wołowina z kością, warzywa i to wystarczy na niewielka porcje. Trzeba odstawić wędliny te sklepowe, wędzone. Dla zdrowia. A w sobotę może Sopot?

5 marca 2025 , Skomentuj

Wizyta męża u ortopedy odpędziła wszelkie ewentualne obawy co do procesu gojenia się, tak więc kule dziś odrzucone. Mówiłam to mężowi, że będzie ok. Nie mam posłuchu, bo ja nie lekarz. U nas nadal wieje mocno, jest ciepłej ale d.. nie urywa. Wyszłam po zakupy i zawsze idę ddroga okrężna, aby jeszcze spacer wykonać. Na skwerze pustawo, nad morzem takze. Przeszłam ok.5000 kroków, czas było iść po zakupy. Pomyślałam o sałatce jarzynowej, bo dziś Popielec, to akurat. Mąż wrocil od lekarza a ja byłam gotowa z obiadem, sałatka zrobiona, dom posprzątany, wywietrzony. Zjedliśmy rosół I śledzie w śmietanie. Po obiedzie zabrałam się za porządki w dokumentach. Przejrzałam sporą stertę papierów , sporą kupka pójdzie do niszczarki. Przy okazji przypominaliśmy sobie fajne momenty z naszego życia, np. menu z obiadu na 60 urodziny męża . Przeleżało ponad 14 lat. Znalazlam nasze świadectwa komunii św., moje szkolenia zawodowe m.in. mediatora w sprawach nieletnich i takie tam podobne. Najwięcej było tych dot.ubezpieczen, bankowych,nawet z OFE. Listy miłosne mojej teściowej i teścia zostawiamy oczywiście, zresztą czytamy je od czasu do czasu. Kolega przysłał mi zdjęcia z ostatniego spotkania mojej klasy licealnej. Nie widziałam tych ludzi w większości od pół wieku, niestety ząb czasu pracował. Cóż ,takie zdjęcia potwierdzają  , że przede mną ta mniejsza część  zycia zostala.

4 marca 2025 , Komentarze (3)

Nad morzem sztorm, wieje mocno, aż strach wychodzić. Mąż rano poszedł na rtg kolana, bo jutro ma wizytę u ortopedy. A ja jak Penelopa, wiernie czekalam. Zrobiło się w domu tak jakoś zbyt kolorowo, zabrałam się za porządkowanie , pochowałam sporo przedmiotów ozdobnych, ujednoliciłem barwy. Od razu spokoj zapanował. Rosół się gotuje, na obiad kotlety z piersi kurczaka, surówka. Na jutro moczą się śledzie , no to Popielec. Nie jestem osobą kościelną , robię to z tradycji, bo tak było od dawna. Śledzie podam w śmietanie zmieszanej z jogurtem , a w nich cebula, jabłko. Do tego ziemniaki i tyle. Odmroziłam kurki, zrobię polędwiczki w sosie kurkowym. A 8 marca będę jadła gdzieś , bo mąż zaprosi. Moja grupa licealna mocno nadal dyskutuje politycznie, wyłączyłam się z tego bicia piany ,zdanie swoje mam.  Tramp nigdy nie był moim idolem, USA uważam za taką Rosję, tylko z drugiej strony Pacyfiku. Pozostawiam politykę innym, sama szykuję się do wiosny i lata. Wczoraj kolejna rezerwacja, tym razem pobytowa, w Borach Tucholskich, przełom sierpnia i września. A za chwilę zabiorę się za gromadzenie najważniejszych dokumentów w jednym miejscu, tak aby były pod ręką . 

3 marca 2025 , Komentarze (2)

Wiosna za oknem, pora wstawać!. Wczorajszy i dzisiejszy wiatr nawial trochę słońca, rozpędzając chmury. Świat od razu wygląda inaczej, radośniej. Wybraliśmy się po zakupy gabarytowe, tj kefiry, soki, warzywa, chemię. Nie dałam się skusić na chodzenie po sklepach dla zabicia czasu. Tylko to, co potrzebne. I tak jest dobrze, bo nadmiar mnie zawsze przeraża . Owszem, lubię wzornictwo nowoczesne w zastawach, w szkle, ale co mam zrobić z innymi, posiadanymi? Gdy spotkania i uroczystości rodzinne odbywały się w domu, brakowało różnych rzeczy, to kupowałam. Teraz sama wolę spotkać się za miastem, albo wyjazdowo i składkowo. Dlatego ograniczam się do oglądania , to samo mam z odzieżą . Po co kupować kolejną, taką samą rzecz, skoro mam już w szafie? Coś zawsze odświeżam , nie mogę oprzeć się butom, ale tych nigdy za dużo. Dziś reszta brukwiowej, tagliatelle z sosem, tyle. Już myślę o przygotowaniu lżejszego okrycia, o dłuższych spacerach, o wyjeździe gdzieś w teren.Tylko jeszcze niech Świat przestanie wirować niebezpiecznie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.