Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 285267
Komentarzy: 6856
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 21 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

10 lutego 2025 , Komentarze (4)

Pobudka o 6: 30, bo mąż dziś na rehabilitację, a trzeba go nakarmic i wyszykować. Ręce zajęte kulami to noszenie niemożliwe a dźwiganie niewskazane. Po jego wyjściu trochę poczytałam, rowerek, stopy na piłeczce dla powięzi i do roboty. Pranie,lista zakupów, porządkowanie po śniadaniu, po nocy. Ładny dzień, niniestety zimny. Wyszłam na spacer po powrocie męża. Na bulwar , morze zobaczyć, powdychać trochę jodu. Wyszło 6000 kroków. Po drodze sporo zakupów, bo jakoś wszystko wychodzi. Na obiad planuje rosół z pielmieni oraz zielona soczewice z pieczarkami i serem. Po poludniu chce sreszcie spokojnie poczytać , pomyśleć o przesadzenih kwiatów doniczkowych, bo mocno się rozrosły. Ostatnio mój świat, moje życie ogranicza się do prozaicznych czynności , a marzenia nie mogą być realizowane. Może jak w przyrodzie, wraz z wiosna zacznie się coś dziać?. Optymizm musi być, ułatwia życie.

9 lutego 2025 , Komentarze (9)

Po prostu przerasta mnie to wszystko. Dziś obliczyłam, że przez 47 lat małżeństwa mój mąż miał jakieś problemy powazne z nogami aż 8 razy. To artroskopie , złamany V palec u stopy, zapalenia stawów z brakiem możliwości poruszania się, zerwane ścięgno Achillesa, dwie operacje stawów kolanowych, wycięcie lekotki. O drobiazgach nie wspomnę. Widać taka mój los,  zawsze w pogotowiu😀. Dziś słonecznie lecz zimno, namówiłam męża na krótki spacer, poszedł sam i dobrze. Musi ćwiczyć przed rehabilitacja, aby ta dotrzeć. A ja w tym czasie podgoniłam pracę domowe, włącznie z prasowaniem, czego nie znoszę. Obiad przedstawia się typowo niedzielnie  bo rosol z makaronem I kurczak pieczony. To tyle na dziś, powaliły mnie komentarze dot.piwa, salonów itp. Ludzie uwielbiają komuś dokopać. 

8 lutego 2025 , Komentarze (9)

Co jakiś czas któraś z Vitalijek uchyla rąbka tajemnicy o swoich sposobach na zrzuty bądź utrzymanie wagi. I mnie nie owinęłam opowieść pt. Never ending story, bo jak inaczej nazwać to ciągle dążenie do, no właśnie, do czego? Bo skoro wiemy, że słodycze, pieczywo, alkohol i bezruch szkodzą nam , to dlaczego nie potrafimy raz na zawsze z tym skończyć?. Zacznę więc od siebie i oto , co ustaliłam. Alkohol szkodzi wszystkim i zawsze, więc ograniczyłam go do symbolicznej lampki wina, z reguły riesling, od wielkiego dzwonu. Nigdy nie lubiłam piwa, bo uważam je za trunek prostacki, wódka mnie odrzucała zawsze, zostało jak wyżej. Pieczywo: lubię, nie w ilościach hurtowych, ale jego zapach jest upojny i najpiękniejszy na świecie. Niestety, moje wnętrze nie toleruje pieczywa na zakwasie, ledwo taktuje to na drożdżach, po ciemnym , niby zdrowszym mam wzdęcia i bóle, pszenne jest tolerowane lecz niezdrowe. Ograniczam więc do 2 małych kromek dziennie i to w wersji czerstwej. Słodycze mogłabym jeść często, tu jestem wybredna i wybieram tylko to , co faktycznie jest czekoladą, dobrym ciastem, lodem zrobionym naturalnie. Chalwa jest ok.ale bardzo kaloryczna a ja mogłabym ja pochłaniać kilogramami. Rozsądne podejście do sprawy to gorzka czekolada, czasem kawałek ciasta a chalwa od święta. Ruch to najlepsze lekarstwo dla ciała, to wiem od dawna, staram się wykonać codzienna dawkę ruchu, chociaż biodro boli. Mogłoby nie boleć po p- bólowych świństwach, ale rozsądek wziął górę. Dziś trochę pedałowałam i rozciagalam mięśnie i powięzi, był też krótki spacer, bo rano zimny wiatr hulał. wracajac do żywności i zdrowia, pomarańcze czerwone, gruszki konferencja, czasem banan. Dużo zieleniny i warzyw w różnych formach i postaciach, kiszonki, zupy warzywne na oliwie, wywary mięsne. A mieso duszone, pieczone, gotowane, czasem smażony kotlet, bo odstępstwa muszą być. Sporo wody, naparów ziołowych, kawa, herbata niesłodzone. I co? Waga stoi, waha się, jest różnie. Ona także nie może się zdecydować jak się zachować , dlaczego więc ja mam się martwić? Moje choroby autoimmunologiczne nie ułatwiają sprawy, a na dodatek towarzyszą im nowe zjawiska chorobowe, charakterystyczne przy tarczycy, nadciśnieniu , itd. Dlatego lubię siebie taka, jaką jestem, z wadami, przywarami i częstym brakiem konsekwencj. Ale nie katuję ciała żywnością niesmaczna a modną, lubię nabiał w formie przetworzonej , lubię naleśniki wytrawne, nie jadam prawie wcale wędlin, parówek itp. przetworów. Wielokrotnie stwierdzałam, ze jest ciężko , ale łatwo to było w wieku 20- 30 lat. I gdy ulegnę destrukcyjnemu myśleniu o sylwetce młodej dziewczyny, to pomaga zawsze stwierdzenie,że nawet Brigitte Bardott zmizmieniła się rozmiarowo z wiekiem, a Ewa Bem nadal pięknie śpiewa.

7 lutego 2025 , Komentarze (3)

Nastrój uzależnia aura, a dziś jest ponuro i jakby kisiel zawieszony nad głowami. Chwilę spędziłam z kawą w łóżku wspominając ludzi, których znałam, którzy odeszli, którzy coś wnieśli do mojego życia. To wielokrotnie były osoby poznane mimochodem, przypadkiem, z którymi doskonale mi się rozmawiało, które pokazały swój świat, swoje talenty. Tego roku wybieramy się na Podlasie i w Świętokrzyskie. Mam nadzieję spotkać znów pasjonatow życia, przyrody, hobbystów nieoczywistych. Ruch dziś ograniczył się do okolicznych zakupów, bo oczekiwałam kuriera, a mąż nie może zareagować tak szybko. Miało być leczo na obiad, ale zauroczyła mnie kaszanka w mięsnym i postawiłam na nią Smażona , z cebulką, do tego kiszona kapusta. Taki jednoroczny rarytas. A kurier przybył akurat gdy wróciłam z zakupami. To zamówiony rowerek dla męża ale i dla mnie bo muszę wzmocnić ramiona , aby o kulach chodzić swobodnie. Mam czas do późnej jesieni. Druga paczka to pralka turystyczna, nieskomplikowane urządzenie, składane, które z pewnością przyda się w dłuższej podróży. Rosół na jutro już ugotowany, rozmowa z koleżanką ponad godzinna odbyta. Powoli wszystko wraca na swoje miejsce, miesiąc jeszcze i będzie lżej. Obiecuje sobie leniuchować jakiegoś dnia, ale to po 20, bo 20 lutego znów fryzjer. Teraz wszystkie usługi trzeba zamawiać wcześniej. Panom od remontu pod nami zaniosłam paczkę kawy, bo dla nas była za słaba i nie trafiona. Zdziwieni, nieufni, bo niby dlaczego ktoś ma im coś darować? Oj się porobiło. 

6 lutego 2025 , Komentarze (5)

Poranek jak od dłuższego czasu (14 dni) taki sam: śniadanie, opatrunki, masaż, sprzątanie. Teraz tylko opatrunki są mniej pracochłonne, bo to dezynfekcja, plasterki. Pranie nastawione, rozwieszone, mąż zaopatrzony w podreczne potrzeby, a ja w miasto. Najpierw przychodnia i odbiór skierowania na rehabilitację, potem zakład rehabilitacyjny , ustalenie terminów i rodzajów zabiegów. Od siebie dodałam masaże, zapłaciłam i nie będzie dyskusji po co. Następnie spacer, morze było dziś groźne na horyzoncie, słońce dopiero się budziło na poważnie.Yacht Club, plaża , bulwar, powrót. Po drodze zakupy. W domu czas na obiad, zrobiłam mielone kotlety z mięsa indyczego i łopatki, do środka włożyłam kawałek mozzarelli . Do tego surówka z pekińskiej, marchwi i jabłka. wcześniej była ogórkowa , na deser sałatka owocowa z melona, gruszki, jabłka I mandarynek. Wyprałam w międzyczasie kurtkę , zdjęłam pranie, nastawiłam zmywarkę, usiadłam. Kolana bolą , biodra bola, wyszło 6000krokow. Herbata + kostka czekolady. Teraz chwilą relaksu, czytam Wojciecha Wójcika " Kurs na smierc". Dobre dialogi, więc to sama przyjemność. wczoraj wieczorem film Palmer z Justinem Timberlakem, kolejny obraz Ameryki prowincjonalnej, z obsesja na negowanie inności. Gdyby Mateusz Kościukiewicz zagrał we Wzgórze Psów chociaż  10% procent tego ,co pokazał maly bohater Palmera, byłoby fajnie. Dziś coraz dłuższe, słońce coraz wyżej , a ja już o wiosnie myślę . Zamówiłam buty do pieszych wędrówek , skórzane, z szerokimi noskami, powinny być wygodne. Będą mi natchnieniem dla dni , które mają nadejść. 

5 lutego 2025 , Komentarze (11)

dziś na poezję. To na widok książek odłożonych na później, do oddania?. Zaczytałam się w małym wydaniu Exley" Szekspir o miłości". Fragmenty dzieł Szekspira są uzupełnione reprodukcjami obrazów największych mistrzów renesansu, m.in. Rafaela, Tycjana, Belliniego. Wydanie jest wykonane ekskluzywnie, w twardej oprawie złoconej, z użyciem kredowego papieru dla utworów. Motywy graficzne zaczerpnięto z oryginalnych ceramicznych kafli pokrywających podłogi średniowiecznych katedr i kościołów w Anglii. Czytałam sobie, potem mężowi na głos szekspirowskie wyznania miłości. Sprawiło mi to ogromną przyjemność. Przypomniałam sobie zafascynowanie poezją w czasach młodości, gdy uczucie nie raz targało me serce z radości lub z rozpaczy, w zależności od stanu zakochania. Chyba będę sięgać po innych twórców, bo takie to laskoczace przyjemnie w brzuchu. Znalazlam też przyklejoną karteczkę z ceną - 27,30zl. Nie pamiętam kiedy i gdzie kupiliśmy ten egzemplarz, ale pozostanie ze mną . Dziś wizyta męża u ortopedy, goi się dobrze, w niedzielę już zdjęcie opatrunku, dziś było zdjęcie klamer szt. 42. Od poniedziałku rusza rehabilitacja, oczywiście prywatnie, bo na nfz to kolejka kilka miesięcy. W okolicy jest kilka zakładów świadczących takie usługi, korzystaliśmy z nich wielokrotnie. Syn będzie w środę , czyli za tydzień, zamówił zrazy. A ja na obiad dziś podałam zupę ogórkową i leczo. W lokalu pod nami remont, hałas niesamowity przy pracach demolkowych. Wykonałam 4000 kroków , tak więc norma zachowana, ta norma zaniżona z powodu innych obowiązków. 

4 lutego 2025 , Komentarze (1)

Codzienność o tej porze roku jest szara i zwyczajnie nudna. Przerywnikiem są zakupy, spacer, spotkanie znajomych, rozmowy telefoniczne. Oczywiście są książki, muzyka, tv, rozmowy. Brak mi jednak wrażeń oczekiwania, co się jutro wydarzy. Wiem, niedługo już, ale i tak mam dosyć, chociaż jestem cierpliwa. Zamykam wówczas oczy albo zawieszam się i jestem np.w Krakowie, idę Plantami na Sławkowska, na lody włoskie. Potem Rynek przecinam kierując się na św.Anny, stamtąd blisko nad Wisłę. Albo jestem gdzieś w Polsce, na łonie natury i tu pojawiają się obrazy z Arkadii, z Puszczy Bialowieskiej, z rozlewiska ujścia Warty. I ptaki, wszędzie słychać ich śpiew, jest zielono, niebo niebieskie, jestem rozleniwiona słońcem.  potrzeba wyjazdu narasta we mnie coraz bardziej. Powrót do rzeczywistości, to obraz za oknem i co tu więcej pisać. Jutro mąż ma wizytę u ortopedy i zdjęcie szwów. Zapał do rehabilitacji trochę mu siadł, ale spodziewam się, że ta wizyta coś zmieni. A ja , co ja? Jak co dzień, zakupy, znów szukanie jakiegoś dobrego pieczywa, po drodze planowanie posiłku na jutro, biblioteka. Po powrocie pranie, gotowanie, teleporada z moim lekarskim kontaktem aby otrzymać skierowanie do ortopedy. Muszę jakiegoś sobie zaklepać, żeby miał mi kto szwy zdjąć i kierować dalej. Na jutro przygotowałam zupę ogórkową i leczo. Podam je z ryżem. Dziś mąż zjadł resztę karkówki z kopytkami i z marchewka, ja z ryżem i z buraczkami. 

3 lutego 2025 , Komentarze (5)

Pogoda w kratkę, chłodno i wieje zimnem. Spore zakupy dziś, brałam bez zastanowienia ponad przygotowaną listę, a potem ledwo dałam radę. Dziś dzień porzadkowy: łazienka, kurze, ostatnie ozdoby swiateczne, drobne prasowanie. Mąż chce być aktywny, ale ruchowo jest na etapie 3 latka, który chce wszystko sam. Rezultat? Więcej czasu to zajmuje lub muszę poprawić, czyli pierwsza opcja. Kupiłam piękne dzwonko wędzonego halibuta i ten zakup wywrócił zasady posiłkowe. Był lunch : melon miodowy, ser plesniowy świeży chleb z halibutem lub z serem. To było pyszne! W ten sposób " znalazlam " czas na sprzątanie. Potem zupa tajska , paliła usta i gardło. Chyba wszystkie  potencjalne robale wymarły!. W lokalu pode mną remont, taki poważny, z pruciem wszystkiego. To gabinet podologiczny, do którego chodzę, faktycznie remont już im pukał do drzwi. Korzystałam z pedicure także w gabinetach kosmetycznych, podolog wykonuje to bez porównania lepiej, dokładniej, likwidując wszystkie niedogodności. Usługi kosmetyczne stopy traktują urządzeniem, które  podobne można kupić w Rossmannie. To tarka na baterie lub do sieci. Podolog używa skalpela, ścina naskórek martwy, pielęgnuje paznokcie, ale nie maluje. Gdy  stopy nawilżam  lub natłuszczam mam je zadbane przez długi czas. Przed chwilą mąż puścił płytę z przebojami Osieckiej.. Właśnie Skaldowie śpiewają  " Nie całuj mnie pierwsza". Śpiewałam to już w podstawówce, potem w liceum. Teraz zawsze nucę ją zbierając grzyby. Piosenka wykonywana przez artystów z Krakowa, a ja kocham Kraków miłością pierwotną.  Zobaczymy się w maju, to już zakilka miesięcy. Tym razem wybiorę jakieś przedstawienie w Teatrze Słowackiego, aby zobaczyć jego wnętrza. 

2 lutego 2025 , Komentarze (5)

 i przywitał całkiem fajną pogodą. Wczoraj było słońce, dziś także. Spacer, czyli codzienna porcja ruchu wykonany. Dziś kolejką na Kamienną Górę, Mickiewicza i koło Sądu Wojskowego do zejścia na Piłsudskiego. Powrót do domu bulwarem. Widoczność doskonała,   23 statki na redzie. Po drodze widziałam stado dzików, przebisniegi i mnóstwo ludzi na bulwarze. Wydeptalam tak 6506 kroków I 4,15 km. Systematycznośc to podstawa dla zdrowia. Mąż ćwiczyć na maszynie, chodzi po mieszkaniu, nawet pomaga w drobnych sprawach. Upływ czasu robi swoje. W środę zawita u ortopedy, weźmie skierowanie na rehabilitację stacjonarna. A ja znów bawiłam się w kuchni, bo lubię. Na śniadanie zrobiłam grzanki francuskie z chałki. Jakie to smaczne do kawy! Na obiad rosół z makaronem, reszta została wykorzystana do zupy tajskiej na jutro. Poza tym karkówka pieczona, mięso, które jadam może 1x na rok. Do tego mężowska marchewka z kalarepka a kiszony ogórek dla mnie. Mięso mocno potraktowałam czosnkiem, papryką i pieprzem, wyszło lekko ostre, ale w ten sposób zabiłam jego wieprzowy posmaczek.  Przesyłamy sobie z Paniczem zdjęcia ugotowanych potraw. Syn jest także pasjonatem gotowania, potrafi przyrządzić smakowite dania. Te zdjęcia to ot taki sygnał co słychać. Nie trzymamy się siebie kurczowo, każdy ma swoje życie , a informacja o tym, że wszystko jest ok. może przybierać różne formy, prawda?

31 stycznia 2025 , Komentarze (7)

pogody się zaczyna.  U mnie dziś deszcz, potem deszcz i tak na okrągło. Dziękuję wam za słowa otuchy i wsparcia. Nie gubi mnie gotowanie, bo  to dla mnie frajda. Lubię tworzyć coś smacznego i ładnie podanego z rzeczy pozornie brzydkich i odrzucających. Ten proces twórczy to moja radość. Planuję z wyprzedzeniem, więc nie zastanawiam się zbyt nad tym co na obiad. Dziś był makaron tagliatelle razowy w sosie szpinakowym , deser zrobiony z roztopionej czekolady, jogurtu naturalnego i pestek granatu. Sok wypiliśmy na spółkę.  Zmiana opatrunku pokazała, że rana goi się bardzo dobrze. Te masaże stopy wymyśliłam, gdy mąż złamał V palec u stopy, a kretyński ortopeda zapomniał o heparynie. To one właśnie zapobiegły ewentualnej zakrzepicy. I na dodatek wykonuję masaż kontrlateralny, czyli także drugiej stopy. To trwa kilka minut a rezultat widoczny. Dziś wyszłam mimo deszczu, ale tylko po to, co niezbędne. Pogoda ponura i nie zachęcała do dalszych wędrówek. To nie byłby relaks. Za dwa tygodnie spodziewamy się Panicza. Będzie okazja, aby zakupił i doniósł większą ilość wody, dla mnie za ciężko. Mąż dziś wreszcie spał jako tako. Może faktycznie idzie ku lepszemu?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.