Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 marca 2016 , Komentarze (2)

Po trzech dniach na proteinach, waga spadła w sumie o 1,2kg. Po przejściu na SD wróciło 0,5kg po pierwszym dniu, co jest jak najbardziej normalne, ale nie znaczy że cieszy. Na klasycznym Dukanie też są wzrosty wagi na dniach białkowo-warzywnych, a ja wprowadziłam konkretne węglowodany. Teraz już tak będzie jak na huśtawce. Białkowe spadki i węglowodanowe wzrosty. Trzeba się uzbroić w cierpliwość i stoicki spokój. Robić swoje i nie dołować. Po pierwszym cyklu 2/0 będę wiedziała coś więcej, bo na razie to takie testowanie w ciemno. Dukan się o tym systemie nie rozpisywał, tylko nadmienił, że można wybrać taką opcje. A moja główka już pracuje, jakby to podkręcić:) i wymyśliłam, że w razie dużych wzrostów wagi będę skracać dni na SD z pięciu do czterech czy nawet trzech, o! :) nijak się to ma do cierpliwości i stoickiego spokoju,wiem. Strasznie jestem ciekawa, co jutro z rana pokaże waga, czym mnie zaskoczy. Uzależniłam się totalnie od porannego, codziennego ważenia, ratunku ;) To prawie jak czekanie na wygraną w totka ;) jest dreszczyk emocji i adrenalina, chyba powinnam się leczyć :) ale nie chce.

18 marca 2016 , Komentarze (19)

Po drugim dniu proteinowym, spadek o kolejne 400g ;) i zrobiło się 68,6 kg. Dziś dzień trzeci i ostatni, bo pobolewa mnie od wczoraj głowa i wydaje mi się że to od nadmiaru protein.

A dziś jadłam tak:

Kto zgadnie co to? :) Szukając inspiracji na dania białkowe znalazłam pomysł na... bezy. No czemu ja na to sama nie wpadłam, przecież to czyste białko. Prawie mi się udały. Gdyby nie to, że przedobrzyłam z temperaturą piekarnika, byłyby idealne. Ale mam popsuty termostat i piekę na wyczucie. Zjadliwe były, mimo nadmiernego przypieczenia. 

Eksperyment nr 2, to rybne kotlety zapiekane w piekarniku, w ramach obiadu. Pyszne wyszły, tylko następnym razem muszę jednak zmielić rybkę, nie tylko widelcem rozdrobnić.

I eksperyment nr 3,  placuszki twarogowe na słodko , danie na kolacje

Przepyszne wyszły, całkiem jak sernik na ciepło.

Poza tym był w menu serek homogenizowany naturalny i dwa jogurty owocowe 0% tłuszczu.

A to wczorajsza kolacja

jajka w sosie musztardowo-jogurtowym

Od jutra znów smacznie dopasowana, przez 5 kolejnych dni. Potem dwa dni białkowe i akurat na czas świąt wypadają dni normalnego jedzenia :)

17 marca 2016 , Komentarze (11)

Po wczorajszym dniu proteinowym, dziś spadek o 400g i mam znów swoje równiutkie 69kg. Straty odrobione, teraz kolej na prawdziwe spadki. Zastanawiam się czy nie przedłużyć sobie fazy uderzeniowej z trzech do czterech dni, bo mi zdecydowanie pasuje takie białkowe menu. I o dziwo nie ciągnie do pieczywa, że o słodyczach nie wspomnę. Nie wiem tylko czy mi inwencji twórczej na posiłki starczy.

Wczoraj na obiad trochę odstępstwo od normy, bo była wątróbka wieprzowa, a tej Dukan nie dopuszcza w diecie. I to tylko dlatego, że ma 2,5g skrobi. Za to białka ma aż 22g, więc jak dla mnie ok. Wmontowałam tą wątróbke w jajecznice:) pyszne było, tyle że cholesterolu od groma.

Kolacja za to była pod hasłem- rybka :) Zrobiłam sałatkę z jajek i wędzonego łososia z jogurtem. I chodził za mną śledź marynowany to sobie też zaserwowałam.

Na dzisiejsze śniadanie był serek homogenizowany naturalny ze słodzikiem i aromatem pomarańczowym, 400g (400kcal), potem dwa jogurty 0% tłuszczu, za to owocowe. Dukan dopuszcza dwa takie jogurty dziennie, to zjadłam dwa ;) 300g- 225kcal. Musze zacząć liczyć kalorie, żeby w tym szale nie przekraczać jednak dziennego zapotrzebowania.

Dziś mam ochotę na jajka w sosie musztardowym, najpewniej na kolacje zrobię. Co do obiadu mam dwie opcje do wyboru. Albo pulpety z wołowiny, albo pierogi leniwe. Trudny wybór. 

Wiosna się u mnie wreszcie dziś pokazała, więc zaliczyłam z rana spacerek. Spalone 250kcal :)

16 marca 2016 , Komentarze (22)

Znalazłam kompromis, miedzy zbilansowaną dietą , a dietą Dukana. Wczoraj po raz kolejny poczytałam sobie :

Tak chodził za mną i chodził ten Dukan i kusił, ale nie przekonywał do końca. Brak mi wcześniejszej determinacji i desperacji w sumie też . Kiedyś był dla mnie jak Guru, dziś mądrzejsza o wiedze dietetyczną nie jestem już tak zapatrzona jak w obrazek.

Ale znalazłam ciekawy urywek, na który nie zwróciłam kiedyś większej uwagi, zafascynowana całością. Dotyczy drugiej fazy, czyli fazy naprzemiennej.

"Innym wariantem jest 2/0 to znaczy dwa dni w tygodniu czystych protein i pięć dni zwyczajnych, bez specjalnej diety, lecz również bez zbytnich ekscesów... Kuracja ta pozwala uzyskać doskonałe wyniki w miejscowej utracie kilogramów, oszczędzając w jak największym stopniu górną część ciała" - czyli nie stracę cycków :) a odchudzę biodra i uda.

Reasumując.. od dziś zaczynam fazę uderzeniową trzydniową, potem przechodzę na cykl 2/0 czyli dwa dni protein, pięć dni diety Vitaliowej. Tylko autor nie rozwinął tej koncepcji i nie wiem czy lepiej te dwa dni, jeden po drugim, czy mogę je rozłożyć np. na wtorek i piątek, a reszta normalnie.

Tak czy inaczej, dziś proteinki. Zakupy zrobione

W menu na dziś na pewno będzie jogurt i na pewno jajecznica i łosoś. Jak to pokomponuję to jeszcze do końca nie wiem. W każdym razie nie liczę dziś kalorii i jem ile wlezie ;)

Waga na dziś: 69,4kg

14 marca 2016 , Komentarze (11)

Pojawiły się w jadłospisie Vitalii ciekawe grupy posiłków, więc postanowiłam spróbować profesjonalnego detoksu. Szału nie ma w posiłkach do wyboru, ale jakoś udało się skomponować menu pod mój gust.

Nie ma na detoksie mięsa, jajek, makaronu, pieczywa, typowych kasz. Za to zastanawiają mnie banany i ziemniaki, które jako posiadające dużo skrobi, według mnie nie powinny znaleźć się w tej opcji. No ale nie jestem dietetykiem, mogę się mylić. Dla mnie te dwie rzeczy są jak najbardziej lubiane, więc czemu nie? :)

Wyszło tak:

Śniadanie: owsianka z bananem i suszonymi śliwkami. Przygotowana wczoraj wieczorem. Duuużo było banana;) szkoda, że śliwki tylko dwie, bo też uwielbiam. pyszota ogólnie

II Śniadanie: Koktajl truskawkowo-bananowy z sokiem pomarańczowym- wybrałam opcje bez blendowania, bo zdecydowanie wole na diecie jeść, niż pić :)


Obiad: Ziemniaczki z ziołami

I w kwestii obiadu, to jestem z siebie dumna :) Nie zjadłam wszystkiego. Często mi się zdarza, że porcja obiadowa mnie przerasta a ja mimo sytości, pcham na siłę do końca. Dziś się opanowałam, brawo ja;) Najadłam się, a nie jak zazwyczaj, przejadłam.

 Przekąska: Jogurt ze słonecznikiem
Pewnie zamiast słonecznika wsypie siemie lniane, bo według mnie bardziej pasuje do jogurtu. I chyba nawet zdrowsze niż słonecznik. Na sprawy kibelkowe na pewno:x

Kolacja: ciasteczka owsiane z rodzynkami.

Już upieczone i schowane, co by mi nikt z domowników nie podprowadził :) no i żeby mnie samej nie kusiły.

Całkiem przyzwoita ilość, jak na kolacje.

Wszystko razem ma kaloryczność zgodną z założeniami, czyli 1500-1600kcal.

Waga nadal stoi- 69,6kg ;(

12 marca 2016 , Komentarze (14)

Waga jak to waga, żyje swoim życiem i nie przestaje mnie oczywiście wkurzać. No bo jak to? po głupim talerzu białego ryżu? podskoczyła sobie o 300 gram. W bilansie było wliczone, a nie jakieś grzechy mega, nożeszku. Następnego dnia znów 300gram w górę, chyba na znak, że się przetrenowałam i spaliłam 500kcal. Małpa wredna. no i tak sie zrobiło 69,6kg, buuu.To już chyba wolałam tygodniowe zastoje. Teraz będzie odrabianie strat, zamiast regularnego spadku,ech. Żebym jeszcze grzeszyła, podjadała, godzin posiłków się nie trzymała, czy o wodzie zapomniała. Ale ja wszystko według zaleceń, grzecznie, nie grzesznie. Słodyczy nie jadłam od wieków. Niewdzięcznica jedna.

Ale jest plus i to wielki:) Obwooody... te spadają. Ubyło mi 5 cm w biodrach, w skali miesiąca, wiec mój trud jednak nie idzie na marne.Tłuszcz się wytapia i jest go według Vitalii 30%. Według tego co podają w internecie, zawartość tłuszczu dla mojej płci i grupy wiekowej, uwaga... w normie :D według jednego z kalkulatorów, moja sylwetka na podstawie wartości obwodów, mieści sie w skali- sylwetka idealna :DNo to chyba zbyt łaskawe, bo jednak mam parę kilo nadwagi i do tej idealności mi trochę brakuje.

9 marca 2016 , Komentarze (14)

Dziś od rana aktywnie, bo musiałam jechać do empiku, odebrać zamówioną książkę o odchudzaniu ;) Poczytam i się zastanowię czy zastosuje. Pewnie nie, bo lubię takie jedzenie jakie mam, czyli wszystko, mimo że w ograniczonych ilościach.

Zaliczyłam też Rossmana, bo mi przyszło do głowy żeby kupić sobie nasiona chia. Nie do odchudzania, tylko tak o ;) Jako, że to super foods, to wypadałoby zajadać. Do owsianki będę sobie dosypywać i do mieszanki chlebowej. Jak już o chlebku mowa, to nie obyło się bez zakupu płatków jaglanych z żurawiną i truskawkami, synek sie ucieszy.

Jako, że zima znów do mnie zawitała, syn mi podprowadził mój super ciepły koc, więc postanowiłam sobie kupić nowy. Jak szaleć to szaleć :) zakupowo. Kolor koca- burdelowy :) ale taki właśnie mam wystrój sypialni:D Pies go od razu pokochał i musiał wypróbować, pieszczoch mój

Według Endomondo przeszłam dziś 3,66km i spaliłam 271kcal. Według aplikacji Sport tracker, 3,91km i aż 369kcal spalonych, więc ktoś tu oszukuje.

Jeszcze jeden mini spacerek z psem i wieczorne zajęcia na maszynach przede mną. Ponad 500kcal jak nic wyjdzie w bilansie dziennym, super.

A na obiad obiecywany sobie... ryż biały na mleku, z jogurtem nat. cynamonem i słodzikiem. Pyszooota

 Waga taka sama trzeci dzień, 69,0kg

8 marca 2016 , Komentarze (13)

Ja dziś z racji święta spędziłam większą część dnia w kuchni ;) A jakoś tak wyszło, że pogoda nie sprzyjała spacerom, zima wróciła...

 Udały mi się kluski ziemniaczane z tartych ziemniaków, z bezglutenową mąką, wersja testowa.

 Ciesze sie, bo syn je lubi, a myślałam, że bez pszennej nie wyjdą. U nas mówi się na nie- czarne kluski, albo murzynki ;)

I udała sie pizza bezglutenowa z nowego przepisu

W sumie to nie wiem czy się tak do końca udała, bo na moje oko to powinna choć trochę urosnąć, a nie urosła. Ale smakowała ;)

Jako, że dziś nie dostałam słodkości, tylko kwiatki, postanowiłam w ramach obiadu uraczyć się tą eksperymentalna pizzą pieczoną dla syna, a co ;) W końcu 500kcal na obiad mi się należy. Myślę, że nawet tyle nie miał ten kawałek.

No i chlebek trzeba było znów upiec. I zmielić bułeczki bezglutenowe, pieczone jakiś czas temu, na bułkę tartą.

A teraz, już do samego późnego wieczora, słodkie lenistwo :) z przerwą na bieżnie i rowerek, no ale to to sama przyjemność.

Waga na dziś, równe 69kg;) od wczoraj bez zmian.

6 marca 2016 , Komentarze (21)

Synusiowi podpasował mój ostatni chlebek bezglutenowy z żurawiną i truskawkami ;) więc tylko taki wypiekam ostatnio. Trochę niecodzienne połączenie, no ale skoro mu smakuje... Taka kombinacja powstała po dodaniu do mieszanki chlebowej, płatków jaglanych z owocami, zakupionych w rossmanie. Pyszota :) 

Ponieważ moja waga ustabilizowała się raczej i stanęła na pięknej wartości 69,3kg, pozwoliłam sobie wczoraj na frytki. No bo jak wszyscy, to wszyscy :)  A skoro już robiłam je na kolacje rodzince, to się nie oparłam. Chyba raczej nie zgrzeszyłam, bo zmieściłam się w limicie kalorycznym

Porcja frytek 100gram, ma ok.300kcal, więc luzik:) 

Były czasy, kiedy zjadałam ich sporo więcej, ale taka marna ilość wystarczyła, żeby sie zadowolić. Oczywiście potem czerwona herbata, bo to jednak tłusty przysmak. 

Dziś waga bez zmian.

Teraz za mną chodzi biały ryż na mleku z jogurtem i cynamonem, mmm. I zrobię sobie w tygodniu, bo to potrawa jak inne, a że nie z brązowego ryżu, którego nie lubię, to nic. Raz na jakiś czas można. I po co ja się tłumaczę? :)

5 marca 2016 , Komentarze (10)

Dzień białkowy, okazał się strzałem w dziesiątkę, bo pozwolił mi zgubić 400gram ;) Co daje spadek tygodniowy 0,6kg, tym samym waga sie zmieniła na 69,3, yupi :) Dla mnie taki spadek tygodniowy to wyczyn, więc cieszy bardzo. Pięknie by było gdyby tendencja zniżkowa się utrzymała, to by mi głupoty po głowie nie chodziły.

Głupota nr jeden, przejście po świętach na dietę Dukana. Co by o niej złego nie mówić, to spadek wagi jest gwarantowany.

Głupota nr dwa, przetestować nową dietę/program, na podstawie książki "Cud metaboliczny", którą zakupiłam i mam dostać na dniach.

Testowa przymiarka wiosennej kurteczki miło mnie zaskoczyła, bo pojawił się niewielki luz w okolicach brzucha:) Da się w tym już wyjść do ludzi, więc wiosno przychodź śmiało.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.