Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od stycznia 2015 podwójna mama. Kobieta dużo pracująca. Bywa że udaje mi się schudnąć, w 2015/1016 z Vitalią osiągnęłam już niemały sukces, ale potem wszystko legło w gruzach... Krótko mówiąc: ciągle zaczynam od nowa ;-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 117427
Komentarzy: 6653
Założony: 10 października 2015
Ostatni wpis: 28 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anulka_81

kobieta, 43 lat, Marki

167 cm, 90.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 kwietnia 2016 , Komentarze (29)

Cześć Skarby:-) Dziś był był piękny dzień, u nas cudna wiosenna pogoda, aż miło się oddychało:-))) W taką pogodę to człowiek chce wszystkiego:-) Zmian, działania, porządków, ćwiczeń... Niom wszystkiego:-) Ja dziś nie próżnowałam ogarniałam mieszkanie, składałam wysuszone prania, prałam następne, ugotowałam gar barszczu buraczkowego i ogólnie dzień w biegu. 

Jasiek nadal ma katar(szloch) i jak rano  było "oki" (po nocy o której nie będę pisać bo monotonna nie chcę być...:PP), i ja "mądra głowa" po południu zabrałam go na spacer, i spędziliśmy na nogach bez wózka godzinę, to chyba jemu jednak na dobre nie wyszło bo katar ma po pas i zaczął kaszleć... Więc niestety jutro chyba lekarz... oczywiście odsysaliśmy nosek, zakrapialiśmy, dałam mu też Nurofen (przeciwzapalny), i zobaczymy, jak dalej będzie kiepsko to jutro lub poniedziałek rano lekarz i już:(.

Piesek nasz nadal w szpitalu, ale wielkiej poprawy nie ma. Stan b/z :-(

Z fajnych spraw to mogę się pochwalić, że dziś miałam ogólnie aktywny dzień:

*10 min ćwiczeń z Jillian:-), 

* 100 brzuszków,

* 35 minut rowerek stacjonarny,

* godzinny spacer,

* 40 minut odkurzania mieszkania:-)

Także nadrobiłam wczorajsze braki  ćwiczeniowe:-)

Dieta na 100%, nie podjadałam słodyczy, kolejny dzień wyzwania zaliczony:-))) (a kusiło, że hohohoho]:>. rogaty co chwila jakieś słodkości pod nos podstawia, mąż wciąga, syn starszy wciąga, babcia zjada szarlotkę, a ja oglądam... o raju...brrr).

A jadłam tak:

Razowe z miodem:-)

Na obiad łosoś wędzony (odgrzany), ryż, i sałatka z gotowanego buraka i kiszonych ogórków, z koperkiem i łyżką majonezu

A i nie pochwaliłam się, że rano było na wadze -200 gram:-))))))))))))):D:)(puchar)(gwiazdy) Cudny spadek po świętach, naprawdę wielka radość, bałam się bardzo zwyżki. Także buzia śmiała mi się od rana, i od razu nabrałam ochoty na gimnastykę:)

Także Kochani walczymy (ninja)o każdy gram o piękne ciało, będzie bosko:-)))

Miłej niedzieli Wam życzę  i pozdrawiam gorąco!!!!!!!

Ania(kwiatek)

1 kwietnia 2016 , Komentarze (44)

Cześć Kochani, mam  nadzieję, że macie się świetnie. Bardzo dziękuję że jesteście:-) Naprawdę potraficie poprawić humor:-) Samym faktem,że jesteście, że wspieracie:-) Dziękuję za każde miłe słowo:-)))

Dziś miałam kolejny wariatkowy dzień, po bardzo ciężkiej nocy. Jasiek ma jakiś katarek, i noc w związku z tym była jednym wielkim koszmarem. Wczoraj i tak wieczorem padałam na ryjek, ale dziś dziś to już apogeum zmęczenia. Dlatego napiszę parę słów i zmykam- muszę po prostu choć troszkę się przespać...

A dziś cóż... Rano był fryzjer i wrzuciłam fotkę (bez makijażu, umęczona, ale trudno... jak znajdę czas by się doprowadzić do ludzi, to zmienię wówczas zdjęcie;)). Oczywiście do fryzjera się spóźniłam, jakieś niestety 20 minut, co spowodowało, że pani się bardzo spieszyła, miała następną panią... A spóźniłam się bo Jaś... bo cały cały czas ktoś coś ode mnie chciał rano... wrrrr... Niom i nie do końca mi się efekt fryzury podoba, tzn. chciałam nieco włosy rozjaśnić, pani zrobiła mi refleksy, ale i tak włosy idą "w rudy" zamiast "w blond"...  Potem dostałam telefon z urzędu skarbowego, że PIT wypełniony cacy, ale KRS instytucji pożytku publicznego się nie zgadza (nie mam pojęcia jak, od wielu lat ten sam), i albo złożę korektę całego PITu albo 1% podatku przepadnie... Cóż, jutro siadam od nowa - muszę zrobić korektę, wiem , że szybko to zrobię, ale i tak się wkurzyłam...

A z miłych spraw to zaliczyłam  zakupy -buty w CCC takie:

czarne do śmigania po biurze, jasne na lato-wiadomo:D


Pobiegałam też po Rossmannie ale skupiłam się na rzeczach tylko i wyłącznie dla Jasia, plus "Lenorach" bo fajna promocja:-)

Potem biegłam po spożywkę do domu, w Biedronce i po prawie 3 godzinach zakupowych wróciłam, na co moja mama:"tak szybko wróciłaś?" Cóż, nie jestem ten typ co chodzi i wszystko  ogląda. Ja tak mam, że idę, wybieram i kupuję to co potrzebuję:D. Poza tym nie lubię wywalać kasy...o.

Dziś również przyszedł mój prezent urodzinowy, telefonik, Samsung Galaxy J5 Gold, średnia półka cenowa, nie lubię zbyt dużo wywalać na telefon-zwłaszcza że mam tendencje do różnych wypadkowych "atrakcji" typu kąpiel komórki w WC;):PP, niom i Jaśka łapki... też istnieje duże ryzyko... Ale fon fajny, dobry aparat, fajny ekran i kobiecy złoty kolor:-)


O piesku napiszę tylko tyle, że jest teraz w szpitalu w Legionowie. Jeszcze w Markach, dziś w dzień zdiagnozowali na USG zapalenie otrzewnej... Czyli "błąd w sztuce medycznej" moim zdaniem. Ale przecież nie udowodnię:-( Bo jak?! Ma podane dwa antybiotyki dożylnie plus kroplówkę. Jeśli to nie pomoże powinna być cięta i myta "od środka". Ale tego raczej nie przeżyje... Jest co prawda cień nadziei, że antybiotyki jej pomogą, nawet stanęła na krótko na nogi. Ale nie wiem, ręce opadają, słów brak. I taka głupia bezradność. Ale robimy co możemy, nawet chyba wbrew rozsądkowi ( za te pieniądze to można by już hodowlę jamników założyć...). Ale miłość nie ma ceny... Nawet do pieska:-) A jeśli będzie to najgorsze to trzeba będzie się z tym pogodzić i raczej na pewno będziemy szukać nowej jamnikowej towarzyszki życia rodzinnego...


Z aktywności to biegi zakupowe tylko i bieganina domowa...niestety, nie dałam rady dziś nic innego wykonać, cała nadzieja jutro...

Dieta za to na 100% :-))) Nie jadłam słodyczy:-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) (dzień 1 wyzwania zaliczony:D

(puchar);))

A jadłam tak:

jedna z tych dwóch kromek (śliwkowe pieczywo razowe ) 

owsianka z bakaliami i odrobiną mleka

obiad na wypasie:-))) surówka z czerwonej kapusty, ryż, i łosoś wędzony:-)

sałatka:sałata lodowa, pomidory, papryka, fasola, olej

Miłej sobotki Kochani:-)

pozdrawiam ciepło

Ania(kwiatek)

31 marca 2016 , Komentarze (34)

Cześć Kochani, rany dziś już czwartek. Czas pędzi jak durny... Dziś się dowiedziałam, że na pewno 5tego melduję się w pracy. Nowy zespół, nowe obowiązki, troszkę tylko znajomych twarzy (niestety były zwolnienia grupowe)... I tak to. Nie wiem jak psychicznie zniosę rozłąkę... Wierzę że Jasiek  przyzwyczai się do mojej mamy:-))) Pięknie się razem bawią. I muszę przyznać szczerze, że najbardziej niegrzeczny jest przy mnie:?. Przy babci spoko, przy mężu jak w zegarku, przy mnie tajfun... :PP Nie wiem jak to będzie. Mam wiele obaw... Jak ja  wszystko sobie ułożę... Znowu bardzo rano będę wstawać, żeby szybciej być w domu... W pracy minimum 8,5 godz, plus 2 godz dojazdy co najmniej... Czyli prawie 11 godzin poza domem... brr... Ale jakoś to przetrwam, wszak pracować trzeba:-) Mam na kogo:-)

Co do dietki to dziś tak na 80%, troszkę słodkiego wpadło, niestety. Chyba podświadomość, że od jutra już żelazne i stanowcze NIE dla słodyczy...

Z aktywności to godzinny spacer z Jasiem (a raczej biegania za Jasiem) na świeżym powietrzu, w domu 100 brzuszków, i długo dziś (ponad 30 min) odkurzałam, więc aktywność jako taka była. W każdym razie nie leżałam ani minuty od rana;-)  Bo jak wiadomo w domu zawsze jest coś do zrobienia;-)


A takie mam krokusiki przed domem:-))))


Jeśli chodzi o pieska to b/z. Nie ma odważnego który by podjął decyzję. Jutro ma mieć USG. Zobaczymy.. Aczkolwiek kiepsko to widzę, jest trzy tygodnie po operacji a jest gorzej niż przed. Już sama wody nawet nie pije, tylko ja poimy.... 


Ale żeby za smutno nie było, to jutro idę do fryzjera, i sama nie wiem o ile obetnę włoski, zrobię refleksy jakieś... Potem wybieram się do CCC po jakieś baleriny do biura... i w ogóle muszę się jutro "odstresować" bo za dużo mi się nagromadziło ostatnio "twardych" przeżyć... Poza tym powinien dotrzeć (kurierem) mój nowy telefon:-)))

Dla rodzinki zrobiłam atmosferę cynamonową i upiekłam im dziś szarlotkę (wiem że święta były, i że jeszcze kawałek makowca stoi, ale nie chciałam żeby jabłka mi się zmarnowały- za dużo kupiłam przed świętami...)

A ogólnie jadłam dziś tak:

owsianka kakaowa na wodzie z bakaliami i łyżeczką miodu:-)))

ziemniaki z wody, pieczarki z cebulką na oleju z jogurtem-)

mały banan, chude mleko, kakao (3/4 wypił Jaś;))

Mało jedzenia nie było... Ale byłam głodna jakoś dziś... Może to ze stresu... Ale apetyt był, nie przeczę;-)

Pozdrawiam Was serdecznie i miłego piąteczku życzę

Ania(kwiatek)


30 marca 2016 , Komentarze (37)

Cześć Kochani! Jak dzionek? Mam nadzieję, że dietetycznie i w ogóle pięknie:-))) U nas pogoda dziś była marna i siedzieliśmy z Jaśkiem w domu. Ale Jaś o dziwo miał dobry w dzień humor:-) Pospał troszkę  pewnymi przerwami, teraz też na szczęście już śpi. Zobaczymy jak długo, ihihihihihi...

Generalnie to dzięki mamie mojej (która dziś Jaśkowała) mogłam ogarnąć dom, poprać, posprzątać, ugotować obiad dla rodzinki:-) IIIIIIIIIIII i rozliczyłam PITy przez internet, z czego się niezmiernie cieszę, gdyż wpadnie nam troszkę zwrotu z ulgi "na dzieci". Bardzo się z tego ucieszyłam, a najbardziej, że już drugi rok z rzędu rozliczam się przez internet, ze nie muszę z domu wychodzić. Mega jest to wygodne:-))) 

Co do innych spraw, to z Lenką słabo. Nie je już od kilku dni. Wozimy ją na kroplówki, wczoraj dostała antybiotyk też. Z wyników wychodzi że jest coś z nerkami. Nie wiem na ile można tym lekarzom wierzyć. Chodzi mi o to, że ona potwornie się męczy i nie wiem czy mamy prawo ją tak katować. Piesek, który nie chce nic jeść, a który pożerał wszystko, który dla jedzenia gotowy był zginąć, teraz nawet na jedzenie nie spogląda... Niesamowicie smutny to czas, i nawet nie chcę myśleć, i pisać co dalej. Bo już nie jedną łzę wylałam, i mąż też, i Antek... i nie wiemy co dalej... Kupiliśmy ją miesiąc po naszym ślubie, była pieskiem "miodowym" :-) ech...

Co do diety to troszkę poległam na słodkościach, ale już je kończę i od 1go, nic a nic:-) Poza tym starałam się jeść grzecznie i w miarę regularnie:-)

Poćwiczyłam na rowerku 40 minut i troszkę żałuję że bez ćwiczeń, ale ostatnio noce mam ciężkie i nie zawsze mi się chce. Ale fakt, musi się zachcieć więcej ćwiczyć:-) 

A jadłam tak:

owsianka zaparzana wodą z dolewką mleka chudego, bakalii:-) plus kawa z chudy mlekiem:-)

Mój baton jeszcze je  mam:-) (leżą w puszcze i mają się świetnie) I ważne że są bez cukru:-)

Pyszny prosty obiadek plus deser, odrobinka likerku tiramisu :-)

Na kolację też jajka:-) szare odcienie jajka to od malowania w cebuli zabarwione;-)

Także jadłam dziś dosyć zdrowo (bynajmniej się starałam) ;-)))

pozdrawiam Was serdecznie i miłego czwartku:-)

Ania(kwiatek)


29 marca 2016 , Komentarze (44)

Cześć Kochani! Jak minął dzień? Mi w miarę ok. Wyleżałam się z rana po kolejnej niefajne nocy...Teraz od 45 minut najmłodsza młodzież śpi(korekta, obudził się po godzinie...musiałam wodę do picia podać, gdyż godzinę temu jadł...). Zobaczymy jak długo... Niedługo wracam do pracy, i nie wiem jak to będzie... Chyba do jakiegoś mądrego medyka muszę się udać, bo dziecko musi zacząć przesypiać choćby 4 godziny ciągiem.Ma już 14,5 miesiąca... Zaraz 15 miesięcy... W dzień skubany potrafi pospać  nawet prawie 3 godziny. Rzadko, ale dziś tak było:-) Oczywiście w międzyczasie zbudził się ze trzy razy, sprawdzał  czy jestem:-) Ale zamykał oczy i spał. A nocą potrafi się obudzić, płakać mimo mleka, płakać mimo bujania na rękach... Moja mama jak usłyszała, to rozłożyła ręce (nie dowierzała mi...). A jednak tak jest. 

Co do pieska to byliśmy dziś na kroplówce, trzeba zrobić usg, ale lekarki od tego nie było. A wozić pieska gdzieś dalej i go męczyć nie ma co. Jest podejrzenie że wysiadły nerki... Oj... Także niefajnie...

Z fajnych spraw (bo jak na razie to zrzędzenie) to byłam sobie dziś z dziećmi i babcią na zakupach spożywczych (generalnie zamawiam, ale dziś postanowiłam się przejechać).  Poza tym pojeździłam na rowerku 31 minut (na więcej Jasiek mi swym krzykiem nie pozwolił... jutro muszę w porze jego snu pojeździć...). Poćwiczyłam troszkę kręgosłup plankami i innymi;-) Także ok. Z dietą się dopiero zbieram  na właściwe tory. Niełatwe to jest zadanie. Ale tak jak pisałam od 1go koniec słodkiego, o to będzie strzał w 10tkę:-))) Wpadło mi dziś kilka pastylek miętowych w czekoladzie, i kęs ciasta z kajmakiem (ostatni na szczęście).

Generalnie się zbieram, zbieram, zbieram i wiem że muszę, i wiem że chcę, ale wiecie że z rzucaniem niedozwolonego jedzenia jest ciężko:-)))

A jadłam dziś tak (mnie więcej):

50 gr płatków owsianych na wodzie, z bakaliami i kakaem, i miodkiem:-)

na obiad kasza pęczek, 1 jajo, sałata ale grecka:-)

Takie śliwki zjadłam dwie:-)

kolacyjka

Także Kochani wracam powoli do diety, ćwiczyć ćwiczę:-) (na szczęście), muszę jeszcze rzucić słodycze  i będzie git:-)

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie, życzę miłej środy!!!

buziaki Ania(kwiatek)

28 marca 2016 , Komentarze (38)

Cześć Kochani! Jak tam? Już po świętach, już powoli wracamy na właściwe tory :-) U mnie jak chyba u większości, było co jeść;-( Niestety;-) Ale święta to święta i tyle:-) Dumna jestem z tego, że i mamie i teściowej wszystko smakowało, i rzeczywiście wszystko się udało. Mazurek  z krówką gostyńską (kajmak) jest niebezpieczny do tej pory, wywołuje odruch kompulsywny(slina)- tj. ma się ochotę zjeść całą blachę samemu:-) Dawno nie miałam takiego odruchu:-) (dziewczyna) Ale oczywiście powstrzymałam się:-) Z sernikiem też poszło szybko, gdyż wypadł mojej mamie dziś z rąk (tortownica się rozpięła), i 3/4 wylądowały na podłodze... Wrrrr... Ale przeżyłam to jakoś ;-) 

Generalnie święta spokojne, choć dziecię najmłodsze nadal daje mi nocą ostro w kość. Teraz też już dwa razy usypiałam(od 21-ej), i zobaczymy na jak długo... Decybelarz był dziś z mężem i Antosiem na długim spacerze nożnym (bez wózka), przeszedł kilka kilometrów (jakieś 2-3 może 4) i mieliśmy nadzieję, że szybciej zaśnie... Ale jak widać i słychać nadzieja matką głupich:PP(smiech)(kreci). Choć i tak najgorzej jest nocą... Ok. Koniec użalania się;-)

Co do diety to dopiero do niej wracam:-) Za to aktywność super:-) Wczoraj 1,5 godz spacer i 40 minut rowerku stacjonarnego(puchar), a dziś 46 minut rowerku stacjonarnego plus ćwiczenia na kręgosłup w tym planki różne:-) Także jest dobrze:-)

Jeśli chodzi o pieska to nadal kiepsko:-( Karmimy ją strzykawką, jutro pojedziemy ponownie do lecznicy... Może coś nam pomogą...Będę pisać co i jak juro...

A zmieniając temat, to od 1 kwietnia dołączam do wyzwania "kwiecień bez słodyczy" i to będzie dla mnie taki "ośmiotysięcznik" odchudzania:-) Mam nadzieję, że wejdę na ten szczyt bezsłodyczowo:-) Także chęci na dalsze gubienie wagi mam. Chęci do ćwiczeń również, czyli nic, tylko musi być dobrze.

A dziś jadłam tak: ( plus kilka niedozwolonych pastylek miętowych w czekoladzie (uwielbiam]:>):-)

świąteczne śniadanie, same puste kalorie, do tego kawa z chudym mlekiem:-)

obiad już był dietetycznie poprawny, zrobiłam sobie sałatkę z kurczakiem (gotowanym) i jajkiem:-)

kolacja była zbyt obfita, ale trudno;-(

3 małe kromeczki Schulstad fitness ze śliwką, plus sałata lodowa i mój obłędny w smaku pasztet drobiowy  z żurawinką:-)

Ale generalnie nie objadałam się:-) Poza kolacją, która rzeczywiście o jedną kromeczkę była za duża;-) Plus był taki że jadłam około 19tej, więc zanim zasnę to choć częściowo się strawi;-) 

Mam nadzieję, że macie się dobrze, że pokorzystaliście dziś z pogody (u mnie była boska, jakieś 15 stopni na plusie, mega słońce(slonce), i dużo radości w związku z tym:D).

pozdrawiam ciepło i życzę udanego tygodnia

Ania(kwiatek)


26 marca 2016 , Komentarze (31)

Cześć Kochani, dziś króciutko:-) Bardzo dziękuję za życzenia, dzień urodzinowy miałam bardzo miły:-)))

Zaczął się od tego, ze szklana pokazała 600 gram mniej niż  tydzień temu:-))) Hurraaaa!!!!!!!!!!!!!1(puchar):D(puchar) Radość nie do opisania, nie wiem kiedy ostatnio tyle ważyłam:-)))))))))))))))))) Szkoda troszkę że święta mamy, ale trudno, przejdziemy i to:-) Choć zaburzy to nasz dietetyczny spokój:-)  Ale dodam tylko, że warto się odchudzać, że warto dbać o dietę, że czasem spadnie mniej, czasem więcej, czasem waga stanie, ale mimo to warto:-)))) Dla takich dni jak dziś:-))))

Diety dziś raczej nie trzymałam, nie jadłam jak odkurzacz oczywiście, ale zaczęłam klinem tortu urodzinowego na śniadanie, na obiad sałatka jarzynowa z moim "własnym majonezem" -super wyszedł i ona też:-))) Potem zjadłam parę śliwek w czekoladzie i dwie pastylki miętowe w czekoladzie (to z okazji urodzin(swiety)). Dopiero na kolację zjadłam coś normalnego:-) 

Z aktywności to tylko ponad godzinny spacer, ale i tak dużo byłam na nogach, jeszcze gotowałam dziś żurek, więc już na jutro mam absolutnie wszystko:-) Byliśmy też w kościele, rodzinnie - koszyczek poświęcić:-) Także fajnie.

Ze smutnych spraw to martwię się znowu o zdrowie psinki Lenki, gdyż  ponownie ma pogorszenie stanu zdrowia. Po operacji było znośnie, a teraz znowu wymioty, nie przyjmuje jeszcze (najchudsze mięsko, gotowane bez przypraw...), i mamy obawy o najgorsze, mimo pełnego leczenia i ratowania jej... Czas pokaże...

A z miłych spraw:

takie kwiatki mi zakwitły:

taką książkę dostałam od mamy:-) (przejrzałam ją, ma sporo "zdrowych" przepisów, ale i na golonkę też znalazłam...:PP:?)

od teściowej pierścionek i też książka, a od Antosia laurka

Od męża mam maszynę do chleba, kwiaty i chyba jeszcze telefon będzie nowy:-))) Sama sobie zrobię prezent po świętach:-) Na razie nie miałam na to czasu;-)

A Jasiek mnie wycałował bardzo:-))) Także przemiły dzień:-)))

Także dziś prawie urodzinowo i bezdietowo :-) Jutro też będę jadła ale postaram się już o regularność i wartościowość posiłków:-))) Umalowałam w cebuli dużo jaj, także mam co wcinać:-))))

buziaki i jeszcze raz Wesołych Świąt:-)

Pozdrawiam Ania(kwiatek)

26 marca 2016 , Komentarze (51)

Cześć Kochani! Zaraz 24 godzina, ja od dwudziestu minut w łóżku:-))) Słusznie należy mi się  odpoczynek. Prawie wszystko mam: mazurek makowy, mazurek kajmakowy, sernik na zimno i tort tiramisu (urodziny zaraz mam, za 6 minut;)). Upiekłam dwa klopsy z jajkiem (tudzież pieczeń rzymską, jak zwał tak zwał), karkówka zaraz się "wyłączy". Sałatkę pokroił  mąż kochany (ja jutro ją doprawię, i zrobię domowy majonez).... Jutro też będę malowała jaja, przygotuję święcone i żurek. Czyli jutro już "malutko" pracy:-))) Dziś też robiłam pranko, sprzątanko (ale tu mi pomogła teściowa-uff). W ogóle rodzina mi dziś bardzo pomogła, mąż pomagał zmywać gary, zajął się sałatką jarzynową i w ogóle był "na moje zawołanie":-) Moja mama opiekowała się Jasiem, teściowa wzięła odkurzacz w swoje ręce, i tak przygotowywaliśmy się do świętowania:-) Jeszcze troszkę i będzie super:-)

Dieta OK, gdyż za dużo nie miałam kiedy jeść. Wpadł mi likier kawowy przy robieniu tortu tiramisu, ale bywa i tak:-))) Tort zrobiłam wyjątkowy ( z 1kg mascarpone, i 700 ml śmietanki kremówki), ale Wielka Sobota pokrywa się w tym roku z moimi urodzinami;-) (dziewczyna)(tajemnica) Dziwne uczucie mieć tyle lat... Nie wiem kiedy to zleciało... Ciągle mentalnie gdzieś oscyluję  dychę mniej, tak na 25... :-) Ale czas pędzi... Ach... Nie ma co...

Jeśli chodzi o aktywność, to ćwiczeń dziś zero, ale że nie leżałam, to czuję się "rozgrzeszona". Ciuchów jeszcze masę przebrałam, i jestem z siebie dumna:-)))Została mi na po świętach "trzecia część" szafy, ale tam mam mało ubrań, w zasadzie sukienki, kurtki, itp. czyli łatwo będzie:-)

Moje dzisiejsze (piątkowe) menu:

na obiad miałam cukinię pieczoną, nadziewaną pęczakiem na wierzch ser żółty:-) to było coś co mogłam na szybko wrzucić do gorącego piekarnika:-)

Kolacji jako takiej nie było;-) Kieliszek likieru kawowego, i oczywiście zawsze kilka orzechów, bo ciężko coś robić i ich nie skubnąć:-)

A oto moje "wyroby świąteczne":

blade klopsy (nie otworzyłam pod koniec pieczenia i blade są... ale są:-))) )

biszkopt na tort (drugi znacznie mniejszy piekłam do sernika na zimno)

mazurek makowy przed upieczeniem

sernik na zimno z brzoskwiniami na moim biszkopcie:-)

mazurek kajmakowy

mazurek makowy po upieczeniu i udekorowaniu

mój tort tiramisu:-)

A Jasiek dostał dziś taczkę:-) Na której Antek woził Lenę:-)

Dobrej soboty Wam życzę:-)

I zdrowych, rodzinnych, miłych, spokojnych Świąt Wielkanocnych, bez liczenia kalorii, bez zmartwień, z dużą dawką uśmiechu, samoakceptacji i miłości:-)))

buziaki

Ania(kwiatek)

24 marca 2016 , Komentarze (47)

Cześć Najmilsi, dziś krótko, gdyż padam na pysk;-) Robota u mnie wre, dziś było dużo prania i zmiany pościeli, mycie okien, i co najważniejsze porządek w szafie ubraniowej. Cóż, na razie "rozgrzebałam", wywaliłam dwa wory duże, ale to dopiero początek. Jestem tym troszkę przerażona, i chyba zły moment na to wybrałam. Ale skoro zaczęłam to jutro muszę skończyć;-). Naszła mnie taka refleksja że za dużo ubrań mam(oczywiście nie są to nie wiadomo jakie ubrania...różne, na różne okazje, ale od pięciu lat porządnie ich nie przesegregowałam chyba...). Nie wiem, może się starzeję, czy co... ale minimaliści mają prostsze życie i łatwiejszy wybór. Doszłam do winsoku że przecież nie mam czasu na nie wiadomo jakie "kreacje", że muszę mieć takie ubrania, które łatwo się "komponuje" ze sobą i tyle. Najłatwiej mi poszło z koszulami i piżamami:-) Czyli odzież do spania, cud, miód, szybko i już. Ze spodniami też sobie świetnie poradziłam:-) I o dziwo, mam takie dżinsy, który kiedyś były za małe, a dziś są za duże:-))) (wowwww!), i mam kilka które kiedyś wchodziły do uda, a dziś wchodzą:-))))))))))))))))))))(puchar) W ogóle poprawiło mi to znacznie humor:-)))) Największy problem mam zaś z koszulkami (t-shirt), mam ich masę, różnych rozmiarów, i nie wszystkie znoszę (nawet po domu) nie ma opcji. I muszę zrobić ich przebierkę. Także jutro się za to jeszcze muszę zabrać. Mogłabym po świętach,ale skoro zaczęłam... To muszę skończyć;-) 

Zaliczyłam dziś również ostatnią rehabilitację,  troszkę szkoda mi pani Paulinki z którą zdążyłam się zaprzyjaźnić bardzo:-) Cudna kobieta, też młoda mama (2letniej Hani), super babka:-) I też walczy jak my z nadbagażem;-) 

Ponieważ wiem że jutro od rana mam do nocy robotę, to dziś wskoczyłam tez na rower, prawie nosem podparta ale dałam radę 44 minuty popedałować(puchar). Zrobiłam też sporo ćwiczeń, w tym głównie na kręgosłup, ale nie odbiegają jakościowo i "potowo" od Mel B;-)

Plusy dnia były takie że nie miałam kiedy podjadać:-) Z czego niezmiernie się cieszę. Działa u mnie stara zasada, jak pracuję to nie jem:-))))

A jadłam tak:

2 razowe z miodem i migdałami, plus kawa z mlekiem chudym

obiad na mega szybko, kasza pęczak, 1 jajo, 2 pomidorki śliwkowe, łyżka chudej śmietany

podwieczorku nie zdążyłam zjeść, dołączyłam winogrona do kolacji;-)

Także dobry dziś dzień miałam, bardzo aktywny i oby święta nie zaburzyły mojej walki. Ale mierząc te moje schomikowane ciuchy, widzę ile jeszcze pracy przede mną. Widzę ile moje ciałko jeszcze potrzebuje pracy;-) Najważniejsze że mi się chce;-) Co przy skąpym śnie i nawale prac domowych można nazwać heroizmem;-) Ale kobietom petardom po prostu zawsze się chce:-) 

pozdrawiam Was wszystkich ciepło

Ania(kwiatek)

23 marca 2016 , Komentarze (49)

Cześć Kochani! Jak minął dzionek? Pięknie u mnie świeciło (slonce) po prostu mega energetycznie:-) Co prawda stopni na plusie niewiele, ale pogoda i tak cudna:-) Dziś  dzień jak zwykle ostatnio szybki. Zrobiłam pasztet z kurczaka z żurawinką:-)

przed pieczeniem:

Wyszły mi dwie blaszki z 1 całego kurczaka (2kg) i 1 kg wątróbki, plus 2 jaja, 6 średnich cebul, 4 marchewki, 2 łyżki kaszy manny. Tłuszczu dodatkowego nie ma tu prawie w ogóle (kilka łyżek oleju rzepakowego do usmażenia wątróbki  z cebulką przed mieleniem). Może nie super dietetyczne, ale na pewno zdrowsze niż wieprzowinka;-)

W smaku boski, co potwierdził mąż i moja mama ;)(dziewczyna)

Poza pasztetem oczywiście był obiad, sprzątanko i inne- wiadomo domowe krzątaninki:-)

Z aktywności to udało mi się godzinę z Jasiem na świeżym powietrzu pośmigać;), wzięłam też mamę, która skarżyła się na moje tempo:-))) Niom cóż, ślimakowo to mi waga spada, ale poruszam się jak perszing;-) Właśnie- mama dotarła, co prawda wybrała autokar, i tłukła się 4 godziny ponad, ale jej wybór:PP Chyba te ataki w Belgii ją wystraszyły, chciała ominąć dworce, zwłaszcza Centralny ... Poza spacerem 30 minut ćwiczyłam na rehabilitacji, i to ostro, do mokrego podkoszulka:-)Ale to moje ostatnie ćwiczenia z Panią, jutro mam tylko pole magnetyczne i jonoforezę. Miałam też ostatni masaż i pierwszy raz mnie nie bolał, co oznacza poprawę:-)))))))))))))))))))(impreza) Po rehabilitacji śmignęłam jeszcze zakupy spożywcze, nie wiem ile jeszcze razy będę i po co jeździć - dobrze, że sklepy mam 1000m od domu:-) (te większe). Ale piechotą i tak nie dodźwigam, muszę autem ;-) Zamawiać już przed świętami nie będę, także śmiganie mi zostaje;-) Na jutro planuję porządki, pranie większe (pościele), może okna ze dwa machnę - jak będzie słońce, poza tym porządek w szafie (mojej) - priorytet! Babcia z Jasiem:D a ja układanko:-) I mam nadzieję, na rower i te sprawy;-))) Zawsze dużo planów, a potem życie weryfikuje... poza tym jeszcze na godzinę na rehabilitację jutro:-)

W piątek już gotowanie i pieczenie na maksa...

Także tak to u mnie. Zdrowsza jestem w lędźwiach na pewno:-))) (Alleluja!), natomiast katar jeszcze mnie męczy i pewnie będzie przez święta męczył, ale przeżyję:-) Najważniejsze, że Antoś w domu:-) I moja mama:-) Niom super:-)))

A jadłam grzecznie, nawet nie za dużo dziś (uff), pominęłam podwieczorek, gdyż pojechałam na rehabilitację (nie zdążyłam zjeść przed) i przepadło jedzenie:-)))

78 gram razowego z 2 jajkami z papryką:-)

na obiad ziemniaczki z wody, 90 gram kurczaka przyprawionego musztardą, zawiniętego w papier do pieczenia i duszonego na patelni plus surówka:sałata lodowa, jabłko, marchewka,olej

na kolację 2 razowe kromki z moim pasztetem z żurawinką:-)))

Także dziś fajny dzień:-) Oczywiście piłam dużo wody, plus herbatę pu erh, i herbatę białą:-) 

Mam nadzieję, że Wy też mieliście dobry dzień:-)

pozdrawiam ciepło i życzę udanego czwartku

Ania(kwiatek)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.