Wiele się działo od mojego ostatniego wpisu. Pisałam wtedy o weselu w rodzinie. Udało się, było super, poza jednym: uszkodziłam sobie kolano. Nawet nie wiem kiedy bo znieczulenie w postaci% działało do rana 😋. Stwierdziłam na drugi dzień, że pewnie skręciłam kolano i teraz muszę po prostu dać mu się zregenerować. Odpuściłam treningi w czerwcu i lipcu. W sierpniu próbowałam coś biegać, ale zawsze kończyło się bólem kolana, dałam sobie więc spokój. Pod koniec sierpnia miałam urlop, byliśmy z mężem w Mikołajkach, cudowna pogoda nam się trafiła. Niestety grzechy w postaci jedzenia zaczęła odkładać się w boczki. Żeby nie biegać i nie skakać, a robić coś dla formy, zapisałam się na jogę we wrześniu. Łatwo nie było, nigdy wcześniej nie ćwiczyłam w ten sposób, a że lubię wyzwania, próbowałam wszystko zrobić 🧘♀️. Pod koniec miesiąca byłam w któraś sobotę na imprezie mojego męża gdzie co prawda nie tańczyłam, ale wiele godzin byłam na dość wysokich obcasach. Mam 156cm wzrostu, więc zawsze śmieję się, że chodzenie w szpilkach wyssałam z mlekiem matki (mama jest nie wiele wyższa). W niedzielę moje kolano wyglądało jak bombka na choinkę, nie było mowy o chodzeniu, przeleżałam cały dzień. Co było robić, telefon do ortopedy, wizyta i diagnoza : pęknięta łąkotka przyśrodkowa i konieczna operacja najlepiej artroskopowa. Stałam jak zamurowana, kompletnie się tego nie spodziewałam. Myślałam, że lekarz da mi blokadę do kolana, wypisze leki p/zapalne, ewentualnie zabiegi rehabilitacji, a tu taki szok. Musiałam oczywiście potwierdzić to badaniem rezonansem i wizytą u innego ortopedy. Niestety wszyscy mówili to samo. Miałam takie nerwy bo wszystko trzeba było zapłacić prywatnie oczywiście. A sama artroskopia na NFZ termin za 2 lata😱. Prywatnie wolne terminy już w styczniu, wystarczy tylko zapłacić, bagatela, od 5500 do 8000 zł 🤪. Co było robić, zapłaciłam. Nie mam pojęcia kto korzysta z tych pieniędzy, które wpłacam do Zus systematycznie od 20lat pracy, na pewno nie ja. Miałam w🤬 na to wszystko. Do tego zabroniono mi biegania, skakania, ćwiczeń, obcasów i miałam ograniczyć chodzenie do minimum. Czekałam na termin zabiegu 8 stycznia i puchłam w oczach i nie tylko. Lekarz planował zeszyć łąkotke, niestety po włożeniu kamerki w kolano okazało się, że sytuacja się pogorszyła, pekniecie poszło dalej, zrobił się tzw. papuzi dziób i nie da się tego zszyć. Trzeba było wyciąć uszkodzony fragment. To i dobrze i źle jednocześnie. Wiadomo, że po usunięciu kolano nie ma tej amortyzacji to źle, ale szybsza i łatwiejsza jest wtedy rehabilitacja. Na dzień dzisiejszy jestem 7 tygodni po artroskopii. Przytyłam od sierpnia 8kg😭 Czas wziąć się za siebie.