Moje przymusowe wolne od pracy kończy się we wtorek. Mam jeszcze w ten dzień kontrolę u lekarza, który sprawdzi czy wszystko dobrze się goi i jeśli uzna, że wszystko jest ok, to następnego dnia wracam do pracy. Przyznam się, że przyzwyczaiłam się do tego spokojnego trybu dnia. Nareszcie nie musiałam spieszyć się i robić wszystkiego na wczoraj. Nie pamiętam czy wcześniej kiedykolwiek tak miałam. Gdy w wieku 21 lat zaliczałam egzamin dyplomowy, mój starszy syn miał 10 miesięcy. Od razu poszłam do pracy bo potrzebna była kasa. I tak od 21 lat. Gdyby można było mieć wszystko. Niestety albo rybki albo akwarium. Czas wracać. Wiem też, że im dłużej będę poza obiegiem to tym trudniej będzie mi wrócić i nadrobić zaległości. Te 8 tygodni zdecydowanie za szybko zleciały.
Ten tydzień pilnowałam kalorii i waga ładnie się odpłaciła - 1kg mniej. Zobaczymy co przyniesie marzec. Jestem wypoczęta, zdeterminowana i łatwo nie odpuszczę. Wypowiadam wojnę moim komórkom tłuszczowym, bójcie się. 💪
aska1277
29 lutego 2020, 20:26Ja właśnie to samo sobie myślę o powrocie do pracy. Ja 4 lata teraz będzie jak nie pracuję.
Stonka162
29 lutego 2020, 20:56Nooo, to nie będzie łatwe. Ale na pewno masz większy zapał i większą chęć do pracy niż ci co są w kieracie cały czas. Tzn tak myślę 😉
aska1277
29 lutego 2020, 21:01Zapał i chęci mam :) A to już połowa sukcesu
GingerSlim
29 lutego 2020, 20:06Bardzo podoba mi się ostatnie zdanie tego wpisu. Tak trzymaj.
Stonka162
29 lutego 2020, 20:53Wasze wpisy też pomagają bo wiem, że nie jestem sama na tej wojnie 😌
annna1978
29 lutego 2020, 19:05Pewnie już się boją z takim nastawieniem😊😊😊
Stonka162
29 lutego 2020, 20:51No myślę... 😅