pogoda pod psem, ale ponoć jutro ma być już ładnie a na koniec tygodnia upałyyyyyyyy 20°C w każdym razie magiczne pudło zwane radiem tak mówiło
opowiedzcie mi dziewczyny coś w sprawie ilości posiłków w trakcie dnia...rozumiem sens tego 4-5 posiłów co 3-4 godziny. I tak próbuję sobie je rozplanować, zeby mnie nie napadały ataki głodu. Ale wiadomo, czasem tak jest że wyjadę z pracy ok.15 i mam jeszcze 100 rzeczy do załatwienia po drodze. Więc często gęsto obiad jem dopiero ok. godz. 18.
Ale co potem? ok. 20 nie czuję głodu, bo jeszcze czuję obiad...na siłę jeść nie będę, a po 3 godzinach od ostatniego posiłku czyli o godz. 21 to już jest dla mnie za późno na jedzenie. Więc coś tam jeszcze robię i nagle ok. 22 zaczyna mi burczeć w brzuchu...no masakra jakaś, bo w ostatecznym rozrachunku kładę się głodna spać
jak uważacie, może jednak po tym późnym obiedzie mimo tego, że nie czuje się głodu, warto jednak zjeść coś lekkiego...nie bardzo wyobrażam sobie jedzenie dla zasady, gdy nie czuje się głodu, ale później chodzenie spać na głodzie też mi się nie podoba
Poza tym, tyle się mówi, żeby jednak nie pomijać posiłków bo to spowalnia metabolizm. Jak jest u Was?