Co weekend daję ciała. Tak więc można uznać, że odchudzam się 4 dni w tygodniu - to nie było moim założeniem. W ten weekend oczywiście było podobnie. W piątek w dzień jadłam ładnie, ale za to wieczorem zjadłam chyba z 10 kromek chleba z grilla z serkiem topionym (co prawda większość z nich była razowa) i wypiłam powolutku butelkę wina :| Nie ćwiczyłam. W sobotę na śniadanie zjadłam musli, potem na obiad makaron razowy z pesto, oliwkami, mozzarellą i tuńczykiem no i... wieczorem, wypiłam wino, trochę szampana i zjadłam 2 kawałki pizzy na tortilli z salami i serem żółtym. Oczywiście na ćwiczenia też nie miałam czasu... W niedzielę równie niedobrze. Na śniadanie zjadłam 2 banany, potem kilka godzin pracy i dopiero obiad, czyli 2 kaszanki z grilla i sałata ze śmietaną... potem mała porcja lodów i duuży kawał ciepłego chleba, bo nie mogłam się oprzeć. Ćwiczeń też nie było! Sama siebie zawodzę i przerażam, ale z drugiej strony cieszę się, że nie tracę całkowicie samozaparcia, bo prawda jest taka, że jeszcze miesiąc temu, nie byłabym w stanie zrobić nawet tyle.
Nie obżeram się fastfoodami, nie jem białego pieczywa, pizzy, spaghetti z tłustym mięsem mielonym, zamieniam piwo na wino, jem 3 godziny przed snem... W ciągu tygodnia staram się zachowywać regularność posiłków, piję minimum 2l wody dziennie i żadnych kolorowych napojów... No i w ciągu tygodnia ćwiczę. Naprawdę nie jest tak źle. Mimo to, waga stoi w miejscu. Za 11 dni minie miesiąc od kiedy wzięłam się za siebie. Cel -4 kg poszedł się... Nie wiem co się dzieje z moim organizmem. Jeszcze nie dawno wystarczało, że przestawałam obżerać się w nocy i waga leciała w dół.
Powiedzcie mi jak to w końcu jest z tymi tabletkami antykoncepcyjnymi???
Nie wiem już w którą wersję wierzyć. Tyje się przez samo ich działanie czy nie? (chodzi mi też o zbieranie wody), bo w Internecie można również znaleźć teorię, że "tycie po tabletkach", jest spowodowane wzmożonym apetytem, a taka opcja mnie nie dotyczy, bo jem mniej niż zwykle.
Póki co nie mogę ich odstawić, bo walczę z problemami z owulacją.
Ważę najwięcej od kiedy pamiętam, a waga ani drgnie!
Wczoraj zaplanowałam, że dziś od samego rana biorę się za ćwiczenia, a wieczorem rower albo bieganie. Szczerze, średnio wierzyłam, że dam radę się zmobilizować, a jednak mimo przeziębienia (co to w ogóle ma być???), zrobiłam to!
I dołączam kolejne postanowienie - od dziś zaczynam miesięczną walę o smukłe ręce!!!
Ćwiczyłam:
- Callanetics
- Ćwiczenia na ręce
- 10 minut pośladki z Mel B
Zjadłam:
Śniadanie: kasza manna z dżemem truskawkowym
II śniadanie: koktajl z jogurtem naturalnym i truskawkami, jabłkiem, miodem oraz bananem
Obiad: kasza gryczana i gołąbek bez zawijania
Podwieczorek: sushi, mały boxik z kauflanda
Kolacja: 2 kanapki z razowca z dżemem truskawkowym