Czemu powrót do przeszłości? Bo waga wróciła w górę o 0,3 kg (aktualnie jest 79,3 kg). Ale w sumie to niewiele po tym co zafundowałam mojemu żołądkowi przez ostatnie cztery dni. Serio. Żarłam i żarłam. Ja wiem, że przed okresem jestem żarłoczna, ale bez przesady... Do @ jeszcze trochę... Czy Wy też tak czasem macie, że pomimo tego, że jesteście na diecie i z całych sił próbujecie się powstrzymać, to Wasza żarłoczność bierze nad Wami górę? A potem wyrzuty sumienia i obietnica, że to już się nie powtórzy (przynajmniej w najbliższym czasie). Zresztą, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Dalej jest "7" z przodu (stara waga pokazuje nawet 78 kg), więc w ciągu dalszym jestem młoda i piękna :)
A tak poza tym, to żeby bardziej skupić się na diecie, a nie na jedzeniu, kupiłam sobie myszoskoczki. Dwie solidne sztuki. Rodzaj męski. Jestem tolerancyjna :). Co prawda, nie do końca wiem jak ma mi to pomóc, ale na pewno jakoś pomoże, bo tak sobie wymyśliłam. (I weź zrozum baby! :)) O! Choćby dlatego, że one jedzą warzywka, to ja też będę jadła ich więcej... :). Do tego jeszcze dokupiłam telewizor 40", bo, jak sobie tłumaczyłam, jest mi potrzebny do ćwiczeń. Przecież nie będę hasała na orbitreku patrząc w okno! A więc mój portfel nieco zmniejszył swoją objętość, ale to nic w porównaniu do mojego szczęścia, gdy dojdę do 65 kg. Bo kiedyś dojdę... Na pewno dojdę... I to wszystko na bank mi w tym jakoś pomoże.... :)
Boże.... dlaczego odchudzanie nie może być tak łatwe jak jedzenie czekolady? Albo w drugą stronę: Dlaczego jedzenie czekolady nie może być tak trudne jak odchudzanie? Czy słodycze nie mogą pachnieć i smakować jak wątróbka? Odrzuciłoby mnie od razu i byłoby po sprawie... Ale, nie! Ja się oczywiście muszę nawpieprzać, bo mądra Fedora po szkodzie... heh.
Ostatnio bratowa wrzuciła na swojego bloga zdjęcie swojej buźki. Tak sobie myślę, że w sumie ja też mogłabym się Wam pokazać (A co!:)). Do tego celu wybrałam zdjęcie, kiedy ważyłam najmniej w swoim pełnoletnim życiu (73 kg). A więc to ja. Taaaa daaaam:
Przymierzałam kiecuszkę rozmiar 42. Pamiętam moje szczęście, gdy udało mi się w nią wcisnąć swoje dupsko i bary... A przy moich szerokich ramionach nie było to wcale takie pewne. Niestety tylko na jedną imprezę udało mi się w niej pójść. Później musiałabym ją poszerzać :P.
Ale niedługo znów będę tak wyglądać, a za 'jeszcze trochę' będę wyglądać jeszcze lepiej :).
Dziękuję, dobranoc :):*