Hej wam , dawno nie pisałam ale czytam was codziennie . Ostatnio wiele się u mnie dzieje. I dobrego i złego. Dieta ... hmmm . Różnie bywa. Jem raczej dietetycznie, dużo sałaty, pomidory, mało pieczywa, wszystko gotowane. Jakoś leci ale niestety zaliczam wpadki ze słodyczami. Lipnie. Od dziś się bardziej postaram. Pominę fakt, że jutro pomiary mnie czekają. Mam ważyć 72kg a coś mi się wydaje że będzie więcej :/ ...
Ćwiczyć ćwiczyłam i to sporo bo godzinę dziennie. Jaka ja byłam z siebie dumna .. Do soboty kiedy to wstać z łóżka nie mogłam. Nie przećwiczyłam się, chyba bardziej przedźwigałam w pracy. Dziś idę do lekarza bo lędźwie mi wysiadły. Nie mogę leżeć. Chodzę za to sporo . Dziwne ale tylko wtedy mnie mniej boli.
Praca. Tak ... więc w pracy mega hiper "zajebiście" ściągnięto w pt rusztowanie , wszystko ok. Pełen zachwyt , że kamienica taka piękna i co ? Na koniec jakiś beznadziejny wypadek , gościa poturbowało. Pogotowie itd . Nie wiem co dalej będzie bo coś szefostwo zaczyna portami trząść. Nie dziwie im się . Tylko wysyłają jakieś dziwne listy do pracowników, ja jeszcze nie dostałam. Jakoś wszystko pod znakiem zapytania stoi.
Prywatnie. Siostra rozstała się z facetem. Mieszkaliśmy w 3 . Teraz ja mieszkam sama z Jej byłym. Ona się wyprowadziła i tadam !!! Mamy oddzielne pokoje ale sytuacja napięta na chacie. Czeka mnie przeprowadzka jakoś początkiem marca w moje urodziny , eh ... Miałabym to generalnie gdzieś ale właśnie zapisuję się na prawko i rozglądałam się za kupnem domu za miastem. Do remontu. Baaa nawet już jakiś znalazłam. I jadę oglądać. Może nawet jutro. Tylko teraz kiedy moja praca niepewna, kase muszę wywalić na nowe mieszkanie i prawko wizja domu odchodzi na dalszy plan. Przygniata mnie to.
Ale się nie poddam tak łatwo .
Chyba dlatego tyle milczałam żeby was nie zanudzać moimi smutami. Chwalić się nie mam czym. No chyba że jutro odnotuję jakikolwiek spadek tudzież utratę choćby 1 cm .