Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 89.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 maja 2019 , Komentarze (9)

Ja musze przyznac ze od kiedy mieszkam w NO, bardzo duzo. W 1 dzien wolny zawsze jest ryba, w tygodniu ze 2-3x w pracy. Jak nie dorsz to losos albo krewetki. Nie jem miesa ( poza swietami w domu) i jakos w ten sposob czuje ze moja dieta jest lepiej zblilansowana i nienudna. Pewnie moglabym i bez ryb czy owocow morza sie obejsc ale jak na chwile obecna jest mi dobrze jak jest. A tak ma byc zasadniczo w zyciu. I ma smakowac rzecz jasna.

***

Szef na urlopie wiec tyram za 2och. A jest za czym latac. Ale mimo to silka zaliczona. Mimo ze pada od wczoraj. Jak to nie jest najwyzsza motywacja z mozliwych - wyjsc z domu w deszcz - to nie wiem co nia jest;)

Zasadniczo to chodza za mna gofry. I cos mi mowi ze sie skusze. Okres nadchodzi..i az mnie nosi wiec slabosci dozwolone, tym bardziej ze waga juz nabrala wody w szybe;))

19 maja 2019 , Komentarze (1)

ide.

Ide na silke bo czuje ze jak nie pojde to dobrze sie to nie skonczy. Tym bardziej ze humor taki sobie bo w pracy maly problem wynikl. Z mojej winy, V sie nasluchal od wlasciciela. I znowu nasze roznice pogladowe wyszly. I on niby rozumie moje zdanie i sie z nim zgadza, ale wlasciciel to wlasciciel i trzeba robic jak on chce. Tylko jak mnie to wkurza! I wiem ze kijem rzeki nie cofniesz, ale na boga. Jakies granice przeciez sa. No ale nic.

Dalej.czuje nogi po szalonym piatku, i szczerze mowiac to pospalabym jeszcze ale ze niedziela dzis, i chce obejrzec Avengers End game, to musze czasowo sie ogarnac odpowiednio po sprzataniu a przed kolacja;)

***

Silka zaliczona. 10km na biezni w godzinke. Nawet nieco mniej, ale ustawowo przyjmijmy ze godzinke. Zauwazylam ze do fajnej muzy, z dobrym bitem bardzo dobrze sie i szybciej biegnie. A ze biegam z open.fm.i stacja najwieksze przeboje XX w to nigdy nie wiem co sie trafi. Ale dzis bylo super. Endorfiny do rytmu szalaly. I interwaly i zwykly bieg. Byl szal na biezni;)

Tata dalej nie widzi. Czekamy na wtorek i kontrole.. Siostrze zdechl pies. Tak jak dzieci nie lubie, tak kocham psy. A Luna to byl swietny pies. Leonberger. Wielki i madry. I wielka szkoda. Rak sledziony. Bidulka. Siostra placze, wiec nie dzwonilam nawet .. nie ma slow ktore tu pomoga. A po smierci psa mojego brata ja przez 2 dni plakalam...wiec nic nie pomoze..trzeba morze lez wylac. Brat od tamtej pory a minelo z 5 lat nie potrafi zdecydowac sie na kolejnego psa. Kazda strata boli, a tych co kochamy boli najbardziej:(

18 maja 2019 , Skomentuj

Szklana dzis pokazala tyle co 31.03. 

75.9 kg

Czy odbilam sie w koncu od paska. I wliczajac wielkanoc, i nagly przyrost, jest dobrze. 1.5 mca przelecialo ale nic to. Czasami mysle ze ta moja waga uwielbia oscylowac w okolicach 75-76kg. I dalej ani rusz. No ale zobaczymy.

W pracy z okazji 17 maja mlyn nie z tej ziemi, rekordy sprzedazy a my wykonczeni. Wiec i na silke nie mam sily. Ba! Dzis pranie musialam wstawic o 8 rano, a wstanie nie bylo latwe. Juz pomijam potem zejscie na przelozenie na suszarki i znowu wmiesienie do chaty spowrotem. Slowem nie pospalam. z dobrych rzeczy to juz w sklepie bylam, wiec jedna rzecz mniej do zrobienia przed praca.

Tymczasem drzemka.

I zeby mi sie przysnilo na wadze 74.9 ;))

15 maja 2019 , Skomentuj

W tym tyg dopiero 2 wyjscia na silke..wiem ze kiepsko bo dzis juz sroda. Ale w swerze prywaty wiele.zlego.sie.dzialo, nagla operacja taty, utrata wzrorku, cale to zamieszanie. Chodzilam jak zombie. Niewyspana.Zdolowana. bylo ciezko psychicznie..bo jak inaczej? Teraz czekamy na wyniki..i oby bylo ok.

Dzis.10km wydeptane. Wczoraj 5.Nie zebym miala nastroj czy humor.nic z tego. Zygam.na chwile.obecna  slowami chemioterapia i utrata wzroku..po.prostu zygam..ojciec pooperacji oka slepy, a V przed chemia z guzami. No  wow. Ale co zrobic.

Trzeba isc dalej. Nie mozna nie poddawac.

11 maja 2019 , Komentarze (1)

Hey hey,

Ten tydzien poki co to 27,5km wybiegane na biezni. Dzis nie ide bo raz ze w pracy bedzie Saigon a dwa czuje nogi po wczorajszym. A wczoraj.uwaga 10km - 1h. Jak w more strzelil. Nie przemyslalam tematu ostatecznie I pierwsze 30min bieglam wolnej tj ponizejj 10km/h a potem zeby nadrobic przerzucilam sie na interwaly. Dym z butow lecial. Ale jest. Dyszka pierwsza I nie ostatnia zrobiona. I to mnie cieszy.

Waga robi swoje wiec teraz to juz aktualny pasek. Obwody za to  ciesza oko. Nie zebym czula sie grubo bo tak nie jest. Ale do pelni  szczescia brakuje 3cm w tali, i 5 z brzucha. I to tyle. Wiec na takie dluzsze wyciagniecie reki. To jest do zrobienia. Do lipca powinno sie udac.

Ciasto fasolowe zniknelo. W ndz chyba zrobie rabarbar z kruszonka.  Widzialam fajny przepis na jadlonomii i chyba sie skusze o ile w sklepie bedzie rabarbar. Bo dostepnosc produktow w NO wola o pomste do Nieba.

Pogoda znowu nie rozczula. Parasol jak buty ostatnimi dniami. Choc i sie nie chce boso w swiat nie pojdziesz.

Mala tabeleczka na koniec. Ku potomnosci zebym za miesiac nie szukala znowu. Czarno na bialym..marnie bo marnie ale w dol. 6 mcy na osi czasu.


28.11 dzis roznica
Szyja 34 34 0
Biceps 29 27.5 1.5
Piersi 104 94 10
Talia 84 72.5 11.5
Biodra 106 100 6
Brzuch 103 91.5 11.5
Lydka 37 36 1
Udo 61 58 3


Razem cm 44.5

***

W ramach niespodzianki zabieram V w mini rejs do Kopenhagi w czerwcu. Bilety wlasnie kupilam, wiec tylko trzymac kciuki za pogode choc w czerwcu jest juz szansa na wieksze slonce niz deszcz. Poza tym powoli mysle nad prezentem urodzinowym dla V. I chyba wymyslilam. Kwestia tego ze on nic nie chce, nic nie potrzebuje etc - taki typ czlowieka. Dlatego tez nad takim prezentem musze sie nagimnastykowac nieco. Ale balony z sercem i swieczki na tort juz kupilam jak bylam w PL. Schowane na dnie szafy czekaja na swoj dzien.

9 maja 2019 , Komentarze (1)

Znowu pada. Taka lekko depresyjna pogoda. Stwierdzilam wiec ze jak nie musze to nie wstaje. Tak wiec minela 12 a ja dalej w lozku. Wstalam tylko na sniadanie. Bo ciezko cos smazonego jesc w lozku. Choc na upartego mozna by.

Zaczynamy rozgladac sie za biletami na urlop. I tu maly zonk bo niedawno Jetairways oglosilo bankructwo, co przelozylo sie na wyzsze ceny. Wiec kombinujemy z datami, bo przy 2 osobach kazde 1000 krn robi roznice. Ale poki nie mam biletu w kieszeni nic nie mowie ze jade na wakacje..pewnosc trzeba miec :)

Micha z wczoraj 1800 kcal. Wiec jest progres. Nogi jeszcze troche czuje, wiec male lezakowanie jest wskazane. Jutro juz piatek..jakos szybko mi ten tydzien zlecial. Zaraz niedziela i wolneeeee..nie powiem, nie moge sie doczekac!

8 maja 2019 , Komentarze (4)

kolejna rundka na silce zaliczona. Dzis 7.5 km tempem tak na 9 - 9.5 km/h. Wiec na luzie. Bez spinania. Wczoraj naoogladalam sie jak to sie powinno robic kalenistyke dla wzmocnienia ciala .. ale jakos nie widze siebie w tym. Zumby tanczacej tez nie. Co sie odwlecze nie uciecze. Jak na ta chwile chce dobic do 15km na jedno posiedzenie na biezni. Bez chodzenia. Co jest wykonalne.

Wczorajsza micha, wraz z ciastem fasolowym wlasnej roboty dobila do prawie 2000 kcal. Od dzis juz praca i tamtejsze posilki wiec ciezko mi okreslic ile to ma kcal ale w mysl zasady ZM, wszystko jest dla ludzi.

Tak wiec dzis sroda, wiec moze jeszcze w ndz zalicze 10km. Bo sobota odpada ze wzgledow zakupowych a jutro to za szybko. Weekendy sa ciezkie w pracy wiec swoje tam wylatam. I starczy.

Wina wczoraj nie kupilam. Choc nie powiem. Kusilo. Ale znam siebie i wiem ze na jednym kieliszku nawet i 500 ml sie nie skonczy..wiec sila woli wygrala. Wzielam piwo. Jedno. Mniejsze zlo. Bo ilosc w oczach mniejsza;)

Chyba zaczne robic pompki. Wczorajsza proba = 1. Haha. No zal. a smieje sie codziennie z V jak to 20 robi i sie meczy.

7 maja 2019 , Komentarze (1)

Waga wraca do paska. Powoli bo powoli ale idzie w dol. Co cieszy. Nic to ze dzis wolne. Wiec po silowni w planach film w lozku i...ciacho. O ile mi wyjdzie. Chociaz szczerze mowiac zakalca pewnie tez bym zjadla. No ale na razie skoczyc musze do sklepu. Bo jajek generalnie w domu nie mam.. za to kakao i owszem i to nawet z PL przywiezione bo widocznie tam kakaowce sa 5x tansze niz w NO. Hahha;))

Przymierzalam sie na mala wycieczke rowerowa po sklepach w poszukiwaniu dywanu .. als jest 6 stopni. A jezdzic w rekawiczkach to srednia przyjemnosc. Tak wiec dywan poczeka. Bo o ile ten co mamy sie poplalamil co jeszcze przezyje to drazni mnie jego textura. W dotyku jest jak legowisko psa. Gryzie. Nie wiem jak V moze do rano joge na tym cwiczyc. Ja bym szalu dostala.

***

Ciasto wyladowalo wlasnie w piekarniku. W przepisie byl miod ktorego nie mam, wiec musze zadowolic sie slodzikiem. No zobaczymy co mi moniaf15 za przepis sprzedala..:))

Obiad tez juz ukrecony - tajskie noodle. I znowu mozna nic nie robic. Cudowne uczucie!

5 maja 2019 , Skomentuj

Nie wiem ile z Was oglada Youtuberow..ja mam kilku do ktorych zagladam czesto. Jednym z nich jest Gonciarz. A pisze o nim, bo tydzien temu przebiegl maraton w londynie (jak ja tesknie za tym miastem) i wcz puscil bloga o bieganiu. I o tyle expert z niego zaden tak ta gadka zainspirowala mnie by dzis ruszyc tylek nie na byle co aby porobic ale na bieznie isc. I na 10km. (Bo mialo byc silowo ale nie lubie tlumow i gapiow)

Wpierw stwierdzilam ze jak polece to dolece. Ale w sumie chcialam sprawdzic w jakim tempie na spokojnie 10km przebiegne. Bo tak jest najlepiej. Widac od razu gdzie sie stoi z forma. Podobno czas ponizej 6min na dystansie X to juz jest OK..na luzie dzis i bez presji 6 40. Wiec jest o co walczyc.

A dzis? i juz odpowiedz znam.1h 8minut. I teraz pytanie czy to dlugo. Czy moglo byc lepiej. No na pewno. Wczoraj biegnac interwaly na 5km odcinku podbijalam predkosc od 10 km/h i na koniec doszlam do uwaga. 17km/h. Myslalam ze sie zabije na biezni ale te 30sek dalo rade dwa razy wyciagnac. Wiec mozna?mozna. Kwestia tego ze chce znowu sie rozbiegac. Biec dluzej bez jezora na wierzchu. I taki ten bieg dzisiaj wydaje mi sie ze byl. Bo sily jeszcze mialam. Takze wychodzi na to ze pociskanie interwalow daje wymierne rezultaty. I to cieszy. Mysle ze w 1h da sie to zrobic. Kwestia treningu. Juz pomijam ze pierwsze 3min szlam gapiac sie w komrke bo to przeciez czas doskonaly zeby komus sie przypomnialo ze cos chce..

Tak wiec jak na chwile obecna ide za ciosem i pakuje motywacje do kieszeni. Niech za szybko nie odchodzi..wzajemnie sie potrzebujemy;) 

Z V znowu sielanka..burze sa nieuchronne. Monotonia by mnie wykonczyla.

2 maja 2019 , Komentarze (1)

Nie zebym miala jakies plany na majowke, bo dowiadujac sie dzien wczesniej ze mam sie jednak wolne ( bo moj szef to sknerus i sam woli robic) mozna by jakos fajnie spedzic dzien.. ale tu wkracza element zewnetrzny - pogoda. Przejasnilo sie dopiero po 30stej kiedy juz bylam tak wsciekla na siedzenie ZNOWU w dzien wolny w domu, ze  rozkrecilam awanture, trzasnelam drzwiam i poszlam w pizdu. I do tej pory mi nie przeszlo. Jestem po prostu wsciekla. Na wszystko. Wiec mimo zakwasow jak cholera siedze na silce tak dlugo az zmecze sie na tyle zeby zapomniec gorzkie slowa ktore uslyszalam na swoj temat. A ze takie rzeczy mnie bola to troche czasu mi tu zejdzie.

Byle do przodu. Na wadze drgniecie w dobra strone. Chociaz tyle.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.