Z racji ze pol chaty mialam juz ogarniete w pt a w sobote przygotowalam 2 daniowy obiad ( krem z buraczkow z mlekiem kokosowym i makarpn w sosie serowym z zielonymi warzywami i bylo palce lizac!!) na ndz to wczoraj mialam i czas i ochote isc sie spocic. Oczywiscie kaszel meczyl mnie i dusil ale sie nie dalam.. 45min cardio udalo mi sie zrobic. Sauna pozniej dla rozrywki. Choc w zasadzie poszlam na silownie z mysla glownie o saunie. Musze sie wygrzac zeby wyzdrowiec. Jak wrocilam katar to juz nie byla woda. To byl ciezki kaliber;) ale czuje sie lepiej. Moze to cholerstwo w koncu przechodzi bo syropu na kaszel zostal mi ostatni lyk?
W kwestii pogody to bylo tak paskudnie ze myslalam ze moze na silce beda pustki. A skad. Zawalone ludzmi. Mimo ze niedziela, mimo ze godzina 16. Motywacja u norwegow jest widocznie wieksza niz ulewa i wiatr za oknem. Nie wiem czy dzis pojde.. jutro mam lekcje i wypadaloby sie przygotowac.. ale jak na chwile obecna chetnie bym sie zdrzemnela;)
Dzis powinnam dostac wyplate... ciekawe czy moj wspanialy szef bedzie probowal cos zachachmecic ze zwolnieniem.. sie okaze.
Laurka1980
10 lutego 2020, 15:08Zamarzyła mi się znowu sauna przez Ciebie :)
Mimozamia
10 lutego 2020, 14:54Może właśnie dlatego, że taka pogoda to ludzie na siłkę poszli żeby endorfin nałapać ;) Zdrówka życzę! :*