W piekne dni, ktore wlasnie sie skonczyly duzo latwiej sie ruszyc na rower, isc na spacer czy generalnie miec dobry humor.
Bylam na klifach, bylo cudnie. Czytalam ksiazki.. ktore zaczynam polykac raz dwa, i to bez bolu glowy. Wiadomo ze nie wszystko rozumiem, ale pracuje nad tym.
A dzis jest szaro, ciemno i pomuro. Znowu. Pada z przerwami od wczoraj od 13stej.I jedyne na co mam ochote to przespanie calego dnia. Ale sie nie da. Jysk czeka z recznikami w promocji...a ze V cwiczy, no to jeszcze 2 reczniki trzeba nabyc..
**
Ogarniecie chaty tez zajmuje sporo czasu - grunt to sie wziac, ale po drzemce zebralam w sobie sily.Jest czysto i pachnaco. Lubie ten stan. Bez kurzy, papierow i ladowarek walajacych sie to tu to tam.
We wtorek rozmowa o prace. Trzymajcie kciuki.