czy raczej pierwsze poty po dlugiej przerwie. Dzis nie moglam dospac wiec po sniadaniu poszlam... pobiegac! Od ostatniego takiego wyczynu minelo jakies hmmmmm.... 6 mcy. Wtedy jeszcze nie bylo pandemii, na silke mialam blisko i w koncu wyszlam z dlugiej choroby... teraz karnet jest anulowany. Na najblizsza silownie juz tak blisko nie mam... a ze korona panuje to jakos przebywanie z tyloma ludzmi na strefie cardio bardziej mnie stresuje niz odpreza. Wiec podziekuje.
Tymczasem blisko jest park. Wiec metoda na czuja czy dam rade ..bieglam do miejsca gdzie wczoraj bylismy na spacerze i spowrotem. Nie jest to rowna trasa, ale dalam rade! Zatrzymalam sie tylko w polowie, pod kaskada...i jak juz mi sie BP wyrownalo pobieglam spowrotem. Tak czy siak 3 KM w 19min16 sek. Nie umarlam. I wydawalo mi sie ze wloke sie jak babcia, ale nie jest zle! Dzis bede spac jak zabita, to napewno.
Na kolacje dzis vege tacos. W koncu ja cos ugotuje a V odpocznie. Bo ile facet moze w garach stac..hahah..