Pamiętnik odchudzania użytkownika:
patrishiia

kobieta, 38 lat,

164 cm, 84.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Witajcie!!!

Wczorajszy grillek był udany ;-)
Na stole królowały same pyszności:
od drobiu,kiełbas,różnych sałatek
aż po ciasta.
I muszę się Wam przyznać,
że dałam radę i nie zjadłam ani kawałka ciasta
pomimo,że wyglądało slicznie
 i się do mnie uśmiechało,hehhe ;-)
Zjadłam najwiecej z tych rzeczy to sałatek,
skusiłam się na jjielbaskę i kawałek
grillowanej nóżki kurczaka.
Do domku wróciliśmy dopiero po północy.
Mężyk od razu usnął,
a ja jeszcze siedziałam do 2 w nocy
bo nie chciało mi sie spać.



Dziś dzionek rozpoczęłam
pobudką przed 9,
zjadłam śniadanko
i szykowałam się żeby iść na siłke.
Akurat Mężyjk się obudził to mnie
na nią zawiózł.
Na siłowni zaliczony 

Orbitrek:


spalonych kalori 250;

Bieżnia:



spalonych kalori 270;


Rowerek:


spalonych kalori 200


Do tego doszły ćwiczenia na innych
urządzeniach,ale
na nich niestety nie było liczników.


Łącznie w ciagu 2h 720 kalorii.


Po powrocie szybki prysznic
i zabrałam sie za gotowanie
obiadku.

Dziś na obiadek:
-młode ziemniaki,
-kaałek mielonego 
-duża porcja sałaty

Jak tylko zjemy obiadek
razem z Mężykiem mykamy na nasz tarasik,
bo u nas dziś piękna pogoda.
Cieplutko i sloneczko grzeje, że ho ho.


Miłej i słonecznej niedzieli!!

1 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Pobudka o 8.

Śniadanko:
Tost z szynką,
herbata czarna.



I ruszyłam w stronę siłowni.
Najpierw zaliczyłam orbiego okolo 50 minut,
spalonych kalori ponad 200.
Potem była bieżnia
na której zaliczyłam 5 mil.
Biegałam,biegałam sobie; hehhe ;-)
Rowerek,stepperek
a
na koniec byla wizyta
w saunie.
wypociłam reszte tłuszczyka którego
nie wypociłam na siłwoni.


Dostaliśmy zaproszenie na grillka
wieć teraz zaraz szybki prysznic
i pindrzenie sie ;-) hehehe.

Życzę WAM udanej soboty!!!

1 czerwca 2013 , Komentarze (3)

HEJ!!!

W pateczek byłam w pracy 
na 8 do 14:30 skończyliśmy wcześniej
bo była awaria w zakładzie
i musieliśmy wszyscy się wcześniej zmyć 
do domu,ale ja nie próżnowałam.
Zanim doszłam z zakładu do miasta
to godzinka marszu była za mną.
Poszłam sobie na siłownię
i spędziłam tam prawie 2 godzinki.
Spalone kalorie gdzieś w granicach 600.



Do domu wróciłam
wyczerpania po siłowni.
Zjadłam późny obiadek,
szklanka mleka kokosowego
i szybko odpłynełam w swoim łóżeczku ;-)

30 maja 2013 , Komentarze (9)





Dziś też udalo się
i idę do pracy,
prawdopodobnie w piąteczek też pójdę.
Cieszę się bo w końcu trochę dni pracy więcej spędzę 
i kaska jakaś wpadnie ;-)
U mnie dzisiaj okropna pogoda,
kolejny dzień leje deszcz.
Na dodatek muszę iść do pracy piechotką w tym deszczu ;-/
Parasol niestety nie zda egzaminu
bo za silny wiatr...




Po powrocie z pracki
muszę ugotować jakiś obiadek na szybko;
nic nie mam na dzisiaj przygotowane.


Może jakieś macie pomyśły na Mój 
dzisiejszy obiadek???


Jeśli chodzi o przeziębienie to jeszcze
mnie trzyma.
Nadal cały czas kicham;
końca nie widać ;-/


Oby jutro już było mi lepiej!
Bo w planach jutro mam 
wizytę na siłowni ;-)

29 maja 2013 , Komentarze (4)

Witajcie

Nio mamy już środek tygodnia za sobą!
Od wczoraj coś mam straszny katar,
kichania nie ma końca...
Chyba gdzieś mnie zawiało
bo ską u mnie nagle jakieś choróbsko.


Zaraz mykam do pracy na piechotkę,
godzinka marszu mnie czeka;
zawsze coś spale,hehhe ;-)


Kończę dopiero o 17:30
więc za wiele czasu na nic nie będę miała.
Chciałam dzisiaj iść na siłownie,
ale raczej sobie dam spokój
bo jestem osłabiona
i nie będęmiała siły ćwiczyć;
już nie powiem o zarażaniu innych.

Życze Wam udanego dzionka!!!
;-)

28 maja 2013 , Komentarze (2)

Wtorek

Pobudka 5.30,
do pracy na 8.
Na Śniadanko zjadłam tosta
z szynką i sałatą,
herbata zielona.



Trochę nerwowy dzisiaj miałam dzionek,
a to dlatego;
że Mężykowi cały czas doskwierał ból palca
więc zapisał się do lekarza.
Lekarz odesłał go do szpitala.
Ja w pracy, ciągle w nerwach i na telefonie ;-/
Spędziłam tam około 2 godziny,
cała masa ludzi.
Na szczęście obeszło się od złamania,
noga jest porządnie stłuczona i 
stąd tak silny ból.
A palec u nogi razy dwa.
Mam nadzieję,że
mu szybko przejdzie bo 
jak na razie to nie może chodzić.

A co tam u Was nowego
Kochane??


Postaram się Was po nadrabiać!!!


Buziaki ;-)

28 maja 2013 , Komentarze (2)

U mnie dzionek spędzony
tym razem na leniwo.
U nas mieliśmy święto;
więc dzionek wolny od pracy zwany Holiday- em.
Mały być porządki w garderobie,
ale ostatecznie była kanapa.
Wymęczona byłam tymi wojażami
w weekend i dlatego.
Nogi odmawiały posłuszeństwa.


Na dodatek Mężyk narzekał na palec u nogi,
miał cały siny i nic nie pomagało.
Jak graliśmy poprzedniego
dnia w siatkę;
źle skoczył i palec legł kontuzji.
Towarzyszyłam tak więc mu na kanapie ;-)



Na obiadek przygotowałam
Ryż
pieczony łosoś w piekarniku
do tego
pyszna surówka z 
kapusty Pekińskiej.
Mniam.mniam ;-)

27 maja 2013 , Komentarze (3)

Niedzielnie

Wstałam po 8,
a  raczej Mężyk mnie zbudził.
A to dlatego,że jechaliśmy ze znajomymi
i rodzinką nad morze.
Jechaliśmy na 3 samochody
bo było nas za dużo do jednego samochodu.
Pogoda dopisała.
Na termometrze temperatura pokazywała
 20 stopni, bez wiatru.


Opaliłam nareszcie trochę
 bardziej swoje białe ciałko.
Najpierw na czerwono,
ale wieczorkiem było już widać jak 
skórka zmieniła się na brązowo.


Dzionek spędzony aktywnie;
graliśmy w siatkówkę,
trochę pobiegaliśmy.


Tak więc kalorie spalone.
Niestety skusiłam się na frytki.
Wiem,wiem nie powinnam.
Ale mała porcja,
na pewno mi nie zaszkodzi ;-)
Rybka taka z nad morza
jest przepyszna.


To my gramy w siatę ;-)

27 maja 2013 , Komentarze (1)

Sobota
Pobudka o 9 dopiero,
szybkie śniadanko,
zakupy
i wyprawa nad morze.

Dzień od rana przywitany promieniami słońca,
które świeciło mi do okienka.
Zabraliśmy wszystkie najpotrzebniejsze
bambetle i pojechaliśmy nad morze.
Nie wiedzieliśmy gdzie dokładnie pojedziemy,
po prostu wsiedliśmy do samochodu
z zamiarem zobaczenia czegoś nowego,
poznania nowego miejsca
które jest na mapie.
Jechaliśmy w ciemno,
nie byliśmy tam nigdy
i nie wiedzieliśmy gdzie nas powiedzie ta droga.


Oto i ja ;-)


Dzionek udany i wyprawa także.
Coraz więcej takich chwil...

Miło spędzony czas,
w super towarzystwie.
Same plusy!!!

27 maja 2013 , Komentarze (4)

Nadszedł długo wyczekiwany piątunio
i długi weekend.
Dzionek rozpoczęty pobudką o 5:30
zjedzeniu pysznych płatków zbożowo-truskawkowych
z mlekiem i pyszna zielona herbatka.
O 7 wyszłam do pracy i maszerowałam do 
niej na piechotkę,
a spory kawałek to jest.
Godzinka drogi szybkim marszem.


Po drodze spotkałam nowo poznaną 
koleżankę i tak razem
 sobie maszerowałyśmy.
niestety pogoda dzisiaj nie dopisała i lał strasznie deszcz,
a parasolkę wzięłam,
ale jej żywot skoczył się po 5 minutach na dworze.
Silny wiatr połamał cała parasolkę.
Przemokłam cała,
kapało ze mnie jakbym spod prysznica wyżla.
A tu teraz tyle godzin pracy przede mną 
w tych mokrych ciuchach.


Najpierw poszłam do toalety trochę się 
ogarnąć i wysuszyć chociaż trochę
żeby się nie przeziębić.


W pracy  dzisiaj byłam krócej bo piąteczek do 15.30,
niestety Mężyk jeszcze pracował więc po mnie
nie przyjechał.
Maszerowanie po pracy też było,godzinkę.
Na moje szczęście rozpogodziło się chociaż trochę
i udało się tym razem nie zmoknąć.

Po powrocie do domku,zjadłam
szybko obiadek i leciałam na
miasto a dokładnie na siłownie.
Byłam umówiona z bratanicą.
Niestety nie dotarłam na siłownie,
z tego względu,że bratanica dzwoniła,że się poparzyła i jej nie będzie.
Czekałam za Mężykiem żeby mnie zabrał z miasta.



Nasze Motywacje

></div><div style=

></div><div style=
></div><div style=
></div><div style=
Nam też może się udać!!!
Tylko musicie w to uwierzyć ;-)


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.