Wczorajsza kłótnia z facetem dała mi przyzwolenie na obżarstwo.
Tzn. tak mi się wydawało.
Po kolacji pożarłam sporo słodyczy i dwie kanapki z serem żółtym
i ketchupem.
Za grzechy żałuję i od rana nastąpiła poprawa! :)
Co dziwne, weszłam rano na wagę i zobaczyłam 52kg,
nie wiem jakim cudem, pewnie pomyłka :D
Dzisiejsze menu:
1. Śniadanie - 10:00:
- jajecznica z jednego jajka, na odrobinie masła
- dwie kromki chleba orkiszowego, jedna z serkiem
twarogowym naturalnym, druga z plasterkiem "szynki na słomie"
Razem: około 350 kcal
2. II śniadanie - 13:30:
- jogurt naturalny z połową zielonego jabłka,
ok. 25g mieszanki prażonych orzechów
Razem: około 310 kcal
3. Obiad - 17:00:
- makaron spaghetti pełnoziarnisty
(ugotowałam 100g, ale zjadłam gdzieś 70g),
z piersią z kurczaka ugotowaną, połową czerwonej papryki,
pomidorem, łyżką koncentratu pomidorowego oraz 2 łyżkami czerwonej fasoli
Razem: około 450 kcal
4. Kolacja - 20:30:
- serek wiejski lekki 200g,
kromka chleba orkiszowego z 3 plasterkami krakowskiej suchej z szynki
i odrobiną musztardy
Razem: około 300 kcal
OGÓLNIE: około 1450 - 1500 kcal
Dzisiejszy trening:
- 10 min Tiffany na boczki
- 3 rundy z Turbospalania (pierwsza, trzecia, piąta)
- 4 serie: 50x pajacyki, 20x brzuszki
- dzień 11 z wyzwania poniżej
(im dalej, tym baaardziej daje w kość!)
- trochę rozciągania
Razem: około (chyba nieco ponad) godzina
+ do aktywności zaliczam dziś również spacer:
Oto ja dziś przed treningiem:
A to, spodenki kupione w 2010 roku,
bardzo je lubiłam, ale w zeszłym roku zaczęły być przyciasne.
Boczki mi się wylewały i trochę wpijały się w uda,
więc ich nie nosiłam, dziś je przymierzyłam.
I co? No idealnie jeszcze nie jest.
Ale nie wrzynają się nigdzie! Więc chyba troszkę schudłam :)