Odnotowałam minimalny spadek cm w brzuchu... I tyle...
Fakt, przebimbałam ponad tydzień. Zaczęło się od planowanego lenistwa, a przerodziło w przeczekiwanie "kontuzji" łopatki i średnio przyjemnej @ ... I tak oto wyniki z zeszłego miesiąca nie powalają.
Myślę intensywnie co jeszcze mogę zrobić, co zmienić, aby coś w końcu ruszyło...? Muszę jednak uważać, żeby nie powielać błędów z zeszłego roku...
Najlogiczniejszą i najrozsądniejszą rzeczą wydaje się być zwiększenie aktywności. Pierwsza myśl - siłownia. Miała przejść z fazy planowania do fazy realizowania już w tym miesiącu, ale... dotarło do mnie, że są "święta". I chociaż ich nie obchodzimy, ani nigdzie się nie wybieramy, to całkiem możliwe, że odwiedzą nas teściowie, Z czego bardzo się cieszę, uwielbiam tych ludzi, ich wizyta nie jest "problemem". Jednak chciałabym ugościć ich odpowiednio. Tak zwyczajnie i po prostu Nie zastanawiać się, czy może siedzą "niedojedzeni", albo mają ochotę na kolejne ciasteczko, a tych zostało trzy na krzyż Pomijają fakt, że chcielibyśmy ich zabrać do muzeum w Otrębusach (koszt niewielki, ale podliczyć trzeba)... Aaaaa, i już mi się humor poprawił, kto by pomyślał, że potencjalna wizyta teściów tak może zadziałać
No, ale wracając do aktywności... Jeśli faktycznie będę musiała przesunąć siłownie o kolejny miesiąc, to co? Spacery? Podobno godzina dziennie pozwala zrzucić kilogram na miesiąc Zawsze coś.
To tyle kombinowania jak na razie, cobym znowu nie przekombinowała....