Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jankaq

kobieta, 39 lat, Olsztyn

166 cm, 58.70 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 października 2013 , Komentarze (4)

Hej wszystkim,

Zaczął sie nowy miesiąc. Wracam do gry!!!!
Tak jak pisałam wczoraj, czas na zmiany. dzień mogę podsumować jako udany. Minął mi szybko. Miałam tysiące spraw na głowie. Zaczęłam nowy projekt i sporo udało mi sie załatwić.;) nie narzekałam wcale, nie klnelam.
Cwiczeniowo: wczoraj 100 brzuszków, 40 przysiadów. 
Dziś znów powtórzę ćwiczenia. Dziś wracałam z pracy rowerem. W czwartek i w niedziele zaplanowałam basen,a jutro po pracy wizyta u dentysty...
Jedzeniowo: śniadanie I: owsianka plus kawka z mlekiem
Śniadanie II:ciemna bułka i 2 parówki
Śniadanie III: jabłko i mały jogurt truskawkowy
Kawa czarna i dwie herbaty rumiankowe
Obiad: 2 małe gołąbki
Kolacja sałatka z gotowanego kalafiora, pół pomidora, pasek papryki, łyżka kukurydzy, polane łyżką serka wiejskiego....

Wydaje mi sie ze duzo zjadłam, ale dziś cały dzień biegałam z papierami, byłam taka głodna po pracy...

Nowe postanowienie na październik. Kontrolować wydatki!!! Ostatnio jakoś pieniążki ulatniaja sie...muszę zacząć kontrolować budżet domowy....

Kupiłam bilet miesięczny, ale powrót po 15 z pracy wyprowadza mńie z równowagi. Korki z powodu remontu drogi sprawiają ze stoi sie prawie pół godzińy. Strata czasu....

Uciekam do zleceń.
Miłego wieczoru ;*

30 września 2013 , Komentarze (4)

Hej ;)

czuje ze wraz z nadejściem nowej pory roku, postarzałam się okropnie i zarazem zmieniłam. mam nadzieję, że to chwilowe, że przejdzie, ze minie jak katar. zrobiłam się zrzędliwa, przeklinam strasznie, narzekam na byleco, warczę, jestem wciąż zła, wkurzam się o byle gówno...dla przykładu dziś...niby pięknie się zaczął tydzień...naobiecywałam sobie, że z uśmiechem wstaję, zrobię trochę cwiczeń, wypiję kawkę, umyję włosy, zrobię makijaż i pojadę do pracy...tak, a ja zaspałam. w pośpiechu i na jednej nodze, kończyłam jeść owsiankę a drugą ręką szukałam szczoteczki do zebów. zdążyłąm umyć włosy, ale jakoś tak niedbale się ubrałam...a obiecąłam sobie, że wyskocze dziś w jakiejś kiecce...bo spotkanie zakładowe...a ja biegiem na autobus, zapomniałam wziąć butów na obcasie i poszłam w plaskim w spódnicy...aj, nie tak mialo być...potem chciałm iść do fryzjera, ale moja ulubiona fryzjerka gdzieś się przeniosła...itp itd...ale dobra, koniec narzekania!!!
od jutra jestem szczęśliwa, kochana, uśmiechnięta!!!obiecuję, bo ostatnio kolega z pracy nawet zauważył, że wciąż jest coś ze mną nie tak, że narzekam jak stara baba!!!więc koniec!!!

zaczynam nowy etap!!!
niech ten 1 października będzie początkiem pięknej nowej ja...

chcę znów być radosna, uśmiechnięta, zadowolona z życia...

miłego wieczoru kochane ;)

23 września 2013 , Komentarze (5)

Hej wszystkim,

Czas ucieka jak szalony...
stoję nad zlewozmywakiem... i zdaję sobie sprawę, że dni są podobne do siebie...że nie ma czasu na nic i wpadłam w jakąś monotonię...wstaję, jem śniadanie, budzę M., jedziemy do pracy..w pracy sajgon...coraz częściej zdarza mi się zapominać o różnych sprawach, bo skupiam się bardzo mocno na jednej rzeczy a na koniec dnia przypomina mi się, że miałam jeszcze gdzieś podzwonić, popytać itp...kurcze pióro...w domy obiad, chwila relaksu i gadka szmatka z M., on wychodzi znów na jakieś spotkanie, interesy bla bla bbla, ja ogarniam mieszkanie i zajmuję się zleceniami- no właśnie.ja ambitna-wziełam sobie dodatkowe zlecenia do domu, że niby wieczorami będę obrabiać, dziukać-pare godzin dziennie...ja?ja nie dam rady?no tak tylko w praktyce- wiecie jak jest...niby człowiek wraca przed 16 ale się przeciąga do 19-sprzątanie, ogarnięcie mieszkania, bo jak niby pracować w takim burdelu i chaosie?
często omiatam wzrokiem mieszkanie i zastanawiam się skąd tyle syfu, kurzu się bierze?czemu codziennie jest sterta brudnych rzeczy, naczyń, czemu non stop walają się niepotrzebne rzeczy po mieszkaniu?przecież na bieżąco po sobie się sprząta...k**wa, przecież syfiarzami nie jesteśmy a codziennie coś! irytuje się, bo nienawidzę syfu a co dzień muszę ogarniać..no nic to taki los...
coraz częściej wkurzam się na milion spraw...wszystko mnie wokół irytuje, ale nie daje po sobie poznać-w pracy zawsze uśmiechnięta...no właśnie, niby praca marzeń, a wciąż coś...nie wiem czy będę chciała tam zostać na dłużej. z resztą jaka jest szansa że będzie etat naukowy po obronie doktoratu...fuck! życie to nie bajka...
mieliśmy ruszyć z załatwianiem pozwoleń w związku z działką, a wszystko wlecze się jak flaki z olejem...M. pochłonięty na maxa pracą-kombinuje.nie ma go całymi dniami w domu.niby dobrze, bo żyć trzeba i z jednej pracy się człowiek nie utrzyma, a dziecko?a budowa domu?papiery, pozwolenia?kto ma się tym zająć?widzę, że M. na razie ochoty na to nie ma. nie naciskam, bo chodzi wciąż podirytowany robotą...

jedzeniowo-ostatni tydzień kiepsko- w pracy tylko serek wiejski i jakieś owoce, potem blokada, by na wieczór zjeść obiadokolację/.chyba to niedobrze?raczej na pewno...ale niestety ten wir mnie ostatnio przerasta.
ćwiczeniowo-wciąż jeszcze rower do pracy-ale to się już końćzy, bo jest zimno. w weekendy spacery i basen...
wagowo-bez zmian-o 59 kg.
może nie jest jakoś tragicznie-ale czuję się od jakiegoś czasu jak flak. jesienna deprecha mnie dopada. i niby wydawałoby się, że nie mam czasu na zamartwianie się, to jednak mimo wszystko źle się czuje i często chce mi się normalnie ryczeć. Humor niestety poprawiam sobie kostką czekolady do kawy z mlekiem...

wracam do zleceń...muszę czymś ręce zająć.

miłego wieczoru;*

12 września 2013 , Komentarze (3)

Hej ;))

Jest 13.24, a ja obrobiłam się z robótka, ale dziś dużo pozałatwiałam...jestem troszkę dumna z siebie, bo dawno takiego powera nie miałam...i nic nie sprawiało mi problemu...tzn. miałam trochę trudnych rozmów do przeprowadzenia, trochę użerania z ludźmi, trochę zamkniętych drzwi, ale w konsekwencji okazało się to łatwiejsze niż przypuszczałam...tak więc fajrant na dziś...nie chce mi się już dziś ruszać palcem, piję kawkę, poszperam po necie i czekam 15 ..;)

nic ostatnio ciekawego się nie dzieje...
praca, dom, załatwianie działeczki, i znów praca, dom.ostatnio żyje na wysokich obrotach, ale to dobrze, bo nudy nie znoszę...

jeśli chodzi o jedzonko to bez zmian, ćwiczeniowo-wciąż mało-rower do pracy-tylko! może jutro pójdę na basen, bo M. wyjeżdża na weekend. zastanawiam się nad kartą MultiSport od października, ale nie wiem czy w ogole się wyrobię żeby chodzić, bo mało czasu na wszystko mam...

tymczasem uciekam do przeglądania stron, 
życzę miłego dzionka ;)

9 września 2013 , Komentarze (5)

Dobry wszystkim,

Dziś mój humorek nawet całkiem oki, weekend minął szybko, ale bardzo aktywnie...
sobota spędzona do południa na sprzątaniu, potem na basenie a wieczorem spacerek...pogoda piękna, wróciło lato...jeszcze dziś i jutro m,a być pięknie a od środy ma być podobno załamanie pogody...

w niedziele po śniadanku pojechaliśmy do lasu, niby na grzyby, ale po 4 godzinnym łażeniu po lesie-znaleźliśmy tylko parę kurek i dwa borowiki...nie żałuję, bo fajnie się chodziło, nawet nie wiem ile kilometrów zrobiliśmy ale było super...chcieliśmy dojść do takiego leśnego jeziorka, które znaleźliśmy na mapie z gpsu, ale w idąc na skróty trafiliśmy na bagna i nie dało rady tego przejść...
zjedliśmy obiadek z termosu, wypiliśmy kawkę...Miśku poleżał trochę na hamaku i pojechaliśmy do babci-zrobić jej zakupy...
cały dzień na nogach...ja uparłam się jeszcze na basen, ale zmęczenie przyszło w domu...więc odpuściłam...
zrobiliśmy wieczorkiem jeszcze gar fasolki po bretońsku, risotto z dynią...ogarnęłam kuchnię, wstawiłam pranie i byłam wypompowana....

w skrócie:
z aktywności:
codziennie rowerkiem do pracy 5km, basen 2x w tygodniu i ten spacer w niedzielę...

jedzeniowo: 
śniadania:owsianka
w pracy II śniadanie: serek wiejski, brzoskwinia, jabłko
obiad: sałatka, kurczak gotowany
kolacja:jakieś sałaty...różnie
1,5l wody, dwie kawy, 3 herbaty (czerwona, zielona, rumianek)...

w pracy może być, choć zaczyna się powoli robić dużo pracy...
w domku: hmmm...babcia M. chce przepisać działeczkę pod budowę domu- 20 km od Olsztyna-zaczynamy działać w tym kierunku-więc jest kupa roboty...

To tyle u mnie.wracam do robotki kochane moje..buziaki;*

26 sierpnia 2013 , Komentarze (10)

Dzień dobry,

jadąc dziś rowerkiem do pracy, poczułam lekki chłód i mimo, że słonecznie to odczuwa się, że jesień powoli wkrada się i zaczyna rządzić się swoimi prawami...
a jak się spało?
budziłam się pare razy w nocy i maszerowałam do wc. i jakos niewyspana jestem, i wciąż nie mogę sie dobudzić...
troszkę rzeczy w pracy do zrobienia, terminy lecą na łeb na szyję..ale chwila chwila, ja muszę jeszcze wypić kawkę, bo jestem nie do życia...;)

jak minął weekend?
w planach był wyjazd do znajomych, jednak w piątek kolega zadzwonił, ze jego żona wyjeżdża fo Torunia i czy mój M. mógłby sam przyjechać, a w czwórkę spotkamy się innym razem...troche smutno mi było,ale co tam myślę sobie..zaplanuje sama weekend...z początku chciałam pojechać do rodziców, ale w końcu nie mogłam się zdecydować i tak przeciągałam podjęcie decyzji, że w sobotę zadzwoniłam do mamy i zdecydowałam, że może w przyszłym tygodniu przyjedziemy razem od razu po pracy w piątek...ale zapomniałam, że M. ma urodziny 1 września...uppsss. więc jeszcze wszystko do przedyskutowania...a propos-prezentu nie mam i nawet nie wiem, co mu wykombinować...generalnie, to on wszystko ma, a przecież nie kupię mu skarpetek czy innych takich, bo się obrazi...;)
w sobotek Misiek pojechał do wspomnianego kolegi, a ja zabrałam się za porządki w domu...ogółem wstawiłam trzy pralki ubrań, ale potem stwierdziłam, żem głupia-bo gdzie ja to będę suszyć?i tu znów ubolewam nad naszym mieszkankiem-kawalerką bez balkonu...no niestety, na wszystko trzeba poczekać...w weekend była piękna pogoda, zamarzyło mi się wywiesić pranie na zewnątrz...hmmm tylko ja nie mam domku na wsi-jeszcze ;))

po ogólnych porządkach udałam się na przejażdżkę rowerową- i tu cholerka nawet nie wiem ile kilosków zrobiłam, bo nie mam żadnej aplikacji w telefonie, ale dziś poproszę Miska niech wgrywa...objechałam całe jeziorko Długie-nawet nie sądziłam, że zrobili tam ścieżkę rowerową dookoła jeziora-było super...;)))
po powrocie ugotowałam cały gar buraczków, które dostaliśmy od Wujka-
hmmm kombinuję co z nimi zrobić...
zrobiłam też zupę ogórkową...
w niedzielę-rano zabrałam się za prasowanie, umyłam tez okno i zrobiłam porządek z kwiatami...i wrócił Misiek, który za chwile poszedł spać...a ja udałam się na wycieczkę rowerową-2 godzinki jeździłam a potem podjechałam rowerem do lidla po mięsko, bo obiecałam zrobić gołąbki...i tez zrobiłam ;)))
dzień minął szybko...trochę zmećzona położyłam się wcześniej do łóżka, przeglądając jeszcze strony w poszukiwaniu butów na jesień...muszę coś kupić, bo chodzę w balerinkach, tylko zastanawiam się co?widziałm w ccc buty lasockiego,
ale jakoś nie przemawiają do mnie, a szukam czegoś na płaskim...
co o nich sądzicie?

oki, wracam do robotki kochane moje...
ale się dziś rozpisałam....

i rozbudziłam się w końcu...
miłego dzionka ;)

21 sierpnia 2013 , Komentarze (6)

Hello dziewuszki, 

U mnie ok. Czas powolutku ucieka... Mnóstwo sie dzieje... Ża oknem niestety czuć coraz bardziej zbliżającą sie jesień... A co za tym idzie, chce sie czegoś innego... Postanowiłam troszkę zadbać o siebie po lecie..Chyba zetne troszkę włosy, bo mam bardzo długie, a końcówki sie rozdwajaja... Poza tym muszę umówić sie do kosmetyczki i zacząć znów chodzić na fitness, bo przestanę niedługo jeździć rowerem do pracy...i ruchu jako takiego zaczyna mi znów brakować. Jeśli chodzi o jedzenie to codziennie jadam zupy albo leczo...robię na pare dni, bo znów nie mam pomysłów na kombinowańie z jedzeniem...

Jeśli chodzi o wagę, to waże poniżej 60 ale różnie to wypada, w sobotę wazylam 58,7 a dziś już 59,3...ale to nie jest aż takie ważne, bo czuje sie rewelacyjnie z tym wyglądem:))
Wrzucam tez zdjęcie - z dzisiaj, troszkę słabej jakości, bo jest dosyć ciemno w pokoju..

miłego wieczoru laseczki :)))
..

9 sierpnia 2013 , Komentarze (6)

Hej dziewuszki, 


Po urlopie wróciłam spokojnie do pracy, szef wpadł tylko na chwile i znów poszedł na urlop, więc cisza i spokój....

A propos urlopu, to było spokojńie... Tydzień u moich rodziców...a tam sezon ogorkowy na całego, rowerowańie, kajakowanie...warzywa z działki...to co kocham:)))) opalilam sie na czekoladke:))))

Drugi tydzień w Olsztynie, musialm skończyć publikacje, a potem na dwa dni wyjechaliśmy nad jezioro... Namiot, nasze tereńowe autko i wyprawy w nieznane;))). Mmmmmm ;))))

Jeśli chodzi o jedzenie, to różnie bylo w drugim tygodńiu...wpadło troszkę niezdrowego ale już wróciłam na właściwe tory....

Ruchu najwiećej miałam u rodziców... Potem juz mńiej...A teraz nadal dojeżdżam do pracy rowerkiem;)). W poniedziałek dostałam @, paskudnie sie czułam, do tego te upały mnie dobijaly...w pracy nie dało sie wytrzymać....pot lał sie ze mnie strumieńiami....w domku chlodzialam sie pod prysznicem, ale to tylko na chwile lagodzilo samopoczucie...

Dziś  już chlodńiej...może jutro wybierzemy sie nad jezioro pomoczyc tyłek....a może basen?Kto wie...

Miłej nocki ;)))

19 lipca 2013 , Komentarze (6)

Hej laseczki, 

hehe  pragnę poinformować, że za parę godzin idę na urlop dwutygodniowy;))) już się cieszę na tą myśl, ale tez wiem, że trochę roboty mnie czeka w domu...ale co tam, zawsze to lepsze niż siedzenie w pracy...

planów jeszcze nie mamy do końca sprecyzowanych...na pewno wyjeżdżamy jutro w kierunku mojego domku rodzinnego;)) i tam troszkę zostaniemy, może do środy. Niestety, ale M.  może tylko parę dni zabalować, więc w środę powrót...

a potem? jeszcze nie wiem, troszkę, tak jak juz wspomniałam, pracy w domu, bo trzeba skończyć pisać publikację...myślę, że będziemy wyjeżdżać z Olsztyna na parę dni, gdzieś, jeszcze nie wiem gdzie?

jedzeniowo, dietowo idealnie.
dziś pierwszy raz biegłam, niecałe 45 minut, nie wiem ile km, bo nie mam jakiegoś miernika do tego...;) ale już od tygodnia chciałam, ale ciężko rano było mi się zwlec z łóżka...wstałam o 5.30. 5.45 już byłam przed blokiem, wróciłam o 6.30 do domku, szybki prysznic, śniadanie i na 7.30 do pracy... 15 minutek rowerem...uwielbiam ruch;)

kupiłam w zeszłym tygodniu piękne duże lustro, wczoraj się doczekało zawieszenia;) M. wieczorem borował w ścianie otworki;))) w końcu mogę się cała przejrzeć... nie miałam lutra w domku, poza takim malutkim w łazience, które jak chciałam się przejrzeć to musiałam zdjąć ze ściany ;)))

muszę Wam powiedzieć, że robi się ze mnie super laska...dopiero teraz widzę, ile to wszystko daje, ruch, dieta, 

dobra! juz się nie zachwycam sobą , bo jeszcze popadnę w narcyzm;)))

buziaki
jeszcze 2 godzinki ;)))


16 lipca 2013 , Komentarze (9)

Witajcie dziewuszki ;)

piję sobie kawkę w pracy, czytam co się dzieje na świecie i zaraz zabieram sie do robotki...
zimno na dworze, nic się nie chce...zmarzłam na rowerze, troche mnie przewiało, ale wiatr taki wiał, że czuję, iz moge być chora...

dziś wybieram się do koleżanki po pracy, kupiła sobie niedawno dom w szeregowcu...a w temacie domków, to znaleźliśmy fajne siedlisko za miastem, niestety dom ...z lat 40-stych, ale niby 2 lata temu był generalny remont....20 km od Olsztyna, więc dojazdy do pracy się zaczną, 
ja mam samochodzik na gaz, więc nie wyjdzie tak źle, ale droga jest kiepska...
zaczynamy teraz intensywnie myśleć o tym wszystkim. za i przeciw wypisujemy sobie i przeliczamy, bo cieżko się mieszka w maluśkiej kawalerce - niecałe 30mkw... musimy to sobie wszystko przekalkulować, czy kupować dom czy działkę i budować dom...
a propos pieniędzy i tego wszystkiego, to mam na oku pracę dodatkową, więc troszkę pomoże nam to na przyszłość...no i kredyt tez wchodzi w rachubę...,
wczoraj przegadalismy pół nocy...rozmarzyliśmy się, ale też mnóstwo mamy obaw...
wjeżdżamy do tej miejscowości, a tam ogromny dom, połacie świeżo skoszonej trawy i biegające dzieciaczki... Kobieta coś robi w ogródku, a mąż kosi trawnik...i zachodzące słońce....okolica piękna. 
domy są daleko od siebie, więc najbliższych sąsiadów byśmy mieli z 0,5 km...
zawsze marzyliśmy o domu na wsi.ceny mieszkań są identyczne jak siedlisk..więc kwestia sprawdzenia czy te domy nadają się do mieszkania i na jak długo....wszystko ma pewien czas użytkowania...

jeśli chodzi o jedzonko- to prawie idealnie...w piątek dałam ciała-zeżarłam całą czekoladę z orzechami-humor miałam straszny i musiałam go sobie jakoś poprawić...
do dziś trzymam się wzorowo...
śniadania -owsianki
obiady -micha warzyw plus wędzony kurczak
kolacje-micha warzyw

nie ćwiczę, tylko jazda rowerem do pracy i spacery popołudniowe..
w tym tygodniu basen, bo już @ się skończyła ;)

musimy tez zaplanować urlop-mam do wykorzystania 2 tygodnie ;)


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.