Hej:))
troszkę się u mnie ustabilizowało, więc piszę. wciąż dużo pracy, ale się już wyrabiam na zakrętach -jest dobrze!!!
szefa nie ma póki co, nadrabiam jakieś swoje rzeczy, opłat przez internet itp.
Kolega mnie wciąż z pracy zagaduje.trochę się krępuję mu powiedzieć, że nie mam czasu, w sumie to nie potrafię komuś powiedzieć, żeby spadał...
Wczoraj w domku wstawiłam 3 pralki. wciąż narzekam na brak balkonu, albo swojego domku, bo piękna pogoda, więc z powodzeniem mogłabym suszyć gdzieś na tarasie, jakbym go miała. a tak część suszy się w łazience, część w drugim malutkim pokoju...echh takie życie. Ogarnęłam też trochę mieszkanie, bo po ostatnich zleceniach tydzień nawet nie ruszyłam palcem, a dwa tygodnie nie było wstawiane pranie. wszystko mi się pokończyło...
cieszę się, że juz jutro piątek, planów weekendowych nie mam, może gdzieś pojedziemy, bo ostatnio to wciąż praca i praca i na nic nie było czasu...
muszę stwierdzić, że po tych dwóch ciężkich tygodniach zauważyłam po sobie zmiany na skórze, nie wiem czy to ma związek całkowity z tym , że serio nie wysypiałam się, jadłam bardzo mało, piłam dużo kawy, ale...
zauważyłam, że skóra zrobiła się jakaś taka sucha, poszarzała, mam większe wory pod oczami.twarz nie ma takiego blasku, wyskoczyły mi pryszcze (co jest w ogóle dziwne!!! w tym wieku?)...
chciałabym sobie zafundować jakiś weekend w spa, bo czuję, że jakoś zmarniałam...nie wiem czy to możliwe, czy po 2 tygodniach takiego trybu życia, miałabym tyle oznak...wczoraj obejrzałam się od głów do stóp no i niestety muszę z przykrością stwierdzić, że wyglądam źle!!!
porządnie zabieram się za siebie, bo nie chcę tak wyglądać!!!
miałyście coś podobnego?
wracam tymczasem do robótki, miłego dzionka!!!