Na siłowni dzisiaj była lekka dysharmonia, ale wysiłek i różnodność bardzo na plus. Jedzeniowo zdrowo! A mój cel to 5-7kg do końca roku. Byłabym szczęśliwa z takiego wyniku, a przyszły rok zobaczymy co przyniesie. Na razie 81,8 kg.
Znajomi (111)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 40798 |
Komentarzy: | 956 |
Założony: | 24 lipca 2012 |
Ostatni wpis: | 21 września 2015 |
kobieta, 30 lat, Wrocław
167 cm, 87.90 kg więcej o mnie
Na siłowni dzisiaj była lekka dysharmonia, ale wysiłek i różnodność bardzo na plus. Jedzeniowo zdrowo! A mój cel to 5-7kg do końca roku. Byłabym szczęśliwa z takiego wyniku, a przyszły rok zobaczymy co przyniesie. Na razie 81,8 kg.
Sama nie wiem czy jakie dzisiaj mam sampoczucie, czy dzisiejszy dzień dał mi satysfakcję. Z Nią na siłce. Cieszę się, że dałam komuś poznać część mojego świata, którym jest siłownia. Ale to też znowu On, który radość daje mi swoją obecnością i nic nią nie wnosi. Dalej dietkowo, na nowo odkrywam smak dyni. Dziś wyszła całkiem dobrze. Poza tym jakoś dziś dużo pomarańczowych rzeczy mi trafia na talerz. Ale to dobrze, zazwyczaj jest zielono. Czuję nostalgię i czuję, że trzeba się ogarnąć.
57 dzień, czyli już prawie 2 miesiące. Do tego brakuje jakoś 5dni. A spadek jest 8,2kg. Dziś ważąc się u dietetyczki liczyłam na spadek ponad 2kg od ostatniego razu i tak się doczekałam 2,5kg. Cieszę się więc, że udało się. I mimo, że kiedyś taki wynik po 3 tygodniach nie uradowałby mnie tak dziś nagrodził mnie. Dał mi wiarę i radość. A to wszystko przed zrozumienie, że żeby osiagnąć cel, potrzeba czasu. I kiedy to wiem cieszę się z małych osiągnięć, bo te małe skumulowały się już do 8,2kg. Wieczorem siłownia z przyjaciółką i to po całym dniuu + zakwasy. Damy radę. Będzie wesoło.
Tak pięknie jest siebie czuć. Każdą część swojego ciała. Przyjemne. Dziś tak miałam. Takie przełamanie monotonii. Podoba mi się to, że tyle jestem w stanie doświadczyć, nauczyć się dowiedzieć, dokonać. To jest takie motywujące. Dzisiaj siłownia wyglądała odmiennie, zamiast maszyn i zwiększania ciężaru miałam indywidualny trening. I mimo, że wyszłam cała czerwona po nim tak z uśmiechem na twarzy. Jedzeniowo myślę, że dobrze. I liczę na jakieś pozytywne odzwierciedlenie tego już niebawem, aczkolwiek ta @ nie wiem kiedy będzie, ale chyba lekko puchnę na nią.
Dziś gram w zielony. Mianowicie po siłowni poszłam na moje ulubione zakupy, czyli kupowanie zdrowych produktów. Na obiad zrobiłam sobie róźne odmiany szpinaku, avocado, ogórek i do tego ser, mozarella. Cały talerz przepełniony zielenią, aż miło było patrzeć, a co dopiero jeść. W czwartek wieczorem wybrałam się na miasto ze znajomą. Zamówiłam herbate z rumem, była pyszna do tego dostałam wafelka. I mimo, że tak mnie korciło potrafiłam go sobie odmówić i to tylko dodało mi siły. W dodatku znajoma, która nie widziała mnie z miesiąc czasu powiedziała, że widać, że schudłam. Ostatnio jakoś tak często to słyszę i to jest takie miłe. Mam nadzieję, że dieta pozostanie w normie, tak samo ćwiczenia. Motywacji jest sporo, a myśli o tym, że jeśli przezwycięże własną psychikę to mogę osiągnąć mój dawno zapragniony cel i z tygodnia na tydzień tylko się kurczyć!
Może odbiegle od tego co za oknem, ale to w sercu!
Dziś jest moja 50. więc oczywiście trzeba ją podsumować. Mianowicie dzień udany, a jeszcze dalsza część przede mną. Jako, że Halloween tak po raz pierwszy spróbowałam dynię. No nawet, nawet. Chyba muszę kiedyś wybrać się gdzieś, gdzie potrafią ją dobrze przyrządzić. Poza tym siłownia- Dziś dużo energii i mało zmęczenia. A co do tego nowy zestaw ćwiczeń. Poprosiłam trenerke, żeby mi pokazała pare ćwiczeń i bardzo się z tego cieszę, bo przy okazji porozmawiałyśmy i mówi, że widać zmiany u mnie. Miło, że dziś i miło, że wgl jest to dostrzegane. Jeszcze przez innych. Staram się jeść dobrze. I na razie nie pokusiłam się na żadne słodycze, jedynie co to czasem za dużo owoca z rana, albo za duża porcja czegoś (jednak to moje 'czegoś' jest jak najbardziej zdrowe, ale nie można i tak przesadzać) No i alkohol z tego dumna nie jestem, ale to też mi się przydarza od czasu. Mam tego świadomość, że ćwiczę i jem o wiele lepiej niż przed 50dniami, ale również mam świadomość, że mogłoby być lepiej. Jednak dąże do ideału, ale wiadomo nie można się katować, bo później jedna pokusa i szlag wszystko trafia. A ja sie uczę jak się odżywiać już zawsze, a nie tylko, aż schudnę! A o konkretnymi wynikami na dniach przyszlego tygodnia raczej będę się chwaliła. Fingers cross, za spadek.
Dzień 50 Tadan, dotrwałam.:
When the fire starts to burn, right.
Dawka owocowa z rana jak najbardziej wpływa na mnie pozytywnie, a do tego zakupy i siłownia. Cudownie. Mam jeszcze pare spraw, które przydałoby się zacząć ogarniać, poza tym wszystko idzie elegancko. Coraz bardziej się sobie podobam. Gdyby każdy dzień mógłby zostać tak podsumowany...!
Nie wiem czemu, ale takie zdjęcia mają coś w sobie:
48 dzień. Mija dość zaskakująco, spotykam osoby, których nie myślałabym, że spotkam. jednak liczę potajemnie, że widzą we mnie jakieś zmiany, a szczególnie to, że jest do przodu, a nie do tyłu. Trzymam sie na zdrowym trybie dalej i wesoło. Z siłownią również bez zmian. Dalej ta sama radość, że jestem tam. Większa kiedy jest On, ale to już swoją.. skomplikowaną..drogą! ; ))
Na 'diecie' jestem nie pierwszy raz, ale teraz czuję się bardziej poważna w tej kwestii. Zmieniam styl życia, a nie tylko posiłki. I co najważniejsze, nauczyłam się patrzeć na diete jako na perspektywe długiego okresu czasu, a nie im więcej w krótkim czasie tym lepiej. I ta oswojona we mnie myśl sprawia, że nie czuję presji, a raczej codzenny przypływ szczęścia / i spokoju/ .
Dziś narodowy dzień sportu. Mimo, że nie czułam potrzeby iść dziś na siłownie, bo w tygodniu byłam codziennie tak jednak poszłam i nie żałuję, ale się cieszę, bo dzień sportu na sportowo spędziłam. Godzinka cardio i przy tym najlepsza muzyka, nie może być lepiej. Zdecydowanie dziś jest naj pogoda, jaka może być dla mnie.A w mojej głowie tyle myśli i planów jak to wszystko się potoczy z dietą, jakie i kiedy będą efekty. Lubię te myśli. I pierwszy raz chyba mam tak, że uświadomiona, że jest to proces długotrwały to chcę go realizować i nie wymagam -10kg na teraz. mogę walczyć o to 3miesiące, ale żeby przyszło, a później kolejne i kolejne.. Myślę, że zdrowy tryb życia to jest to co sprawia mi największą radość w życiu.
Chociaż moje alkoholowe wybryki nie pomagają mi w tym, ale oby dziś był to ostatni taki wieczór na najbliższy czas.
No moje grzechy się zmieniają, kiedyś były to 2 tabliczki czekolady na dzień i poza tym inne słodkości, a teraz jest jedzenie orzechów ziemnych. Nie w przesadnych, ale w za dużych ilościach. I tak przez jakieś 2-3 dni. Powiedziałam temu stop i zakazałam mamie mi ich kupować! Na razie jeszcze trochę zostało w kuchni, ale nie sięgam. Poza tym jedzeniowo dobrze, tak mi się wydaję, siłkowo tym bardziej Ok. Dzisiaj tak dobrze mi się po bieżni chodziło. Cieszę się, bo w tym tygodniu o wiele więcej cardio niż w poprzednim, czyli do przodu! Jestem przed okresem cały czaas i zaczynam mieć humorki, to jest straszne co się dzieje w mojej głowie. Szczególnie kiedy większość dotyczy właśnie Jego.
Kilogramy uciekajcie!
Chciałabym siebie w takim wydaniu; So hot # so sexi !