Witajcie. Jakoś ostatnio nie mogę się w niczym zmobilizować , nawet w naskrobaniu paru zdań w pamiętniku. Ale to chyba dla tego, że nic mi nie wychodzi. Co sobie postanowie okazuje się niewypałem. 😒 Dosłownie po całej linii.
Po sobocie myślałam, że już w miarę w koncu ruszę z dietą i ćwiczeniami. A tu figa.
W niedzielę całkowity leń. Owszem do obiadu włącznie trzymałam się diety ale potem poleciałam. Mieliśmy gości i co dwa kawały pizzy big rodzinnej wciągnęłam plus 3 kawałki sernika. A o ćwiczeniach to już wogóle po tym obrzarstwie nie myślałam. No i oczywiscie do trzeciej w nocy się tarzałam aby zasnąć.
A dziś obudziłam się z lekkim bólem połowy głowy i co najśmieszniejsze jak dotykałam jej czubka to ból się wymagał. Na początku myślałam,że od kitki. Ale z godziny na godzinę ból zaczął mi się rozprzestrzeniać również od ucha, a już przy obiedzie podczas przełykania zaczęła mnie boleć lewa strona gardła. Suma sumarum nigdy nie miałam przewianego ucha. Ale to chyba to, bo teraz czuje w uchu oprócz lekkiego bólu "gluchość" i tak jakby mi w nim coś " promieniowało". Więc z tego tytulu bieganie odpuszczam i rowerek. Z drugiej strony to trochę dziwne bo niedzielę przeciwdziała w domu nosa mie wystawiając za drzwi. A jakby mnie przewialo w sobotę to bym odczuła to już w niedzielę a nie dopiero w poniedziałek???? Mam nadzieję , że jutro będę się już czuła dużo lepiej. Dzisiaj dieta też poleciała na bakier. Sporo kawy i znów 3 kawałki sernika. Jutro może będzie lepiej , bo sernik już się skończył.
Jutro wizyta u neurologa ze starszą córką. Troche się stresuje mimo wszystko. Ż dietą znów będę kombinować, ale mam nadzieję, że w końcu się ogarnę.
Kończę smęcić i idę spać może uda mi się odespać wczorajszą noc. 😊