Od rana było troche leniwie. Miałam jechać na rynek, ale mi się nie chciało. Miałam sobie kupić bieliznę zwłaszcza chociaż z dwa staniki , bo te co posiadam już są za duże i tak nie zbyt konfortowo się chodzi. Rozejrzeć się miałam również za kutką zimową czy płaszczykiem , bo tą co posiadam jest w rozmiarze XXL , to na dodatek jest z ciuchrana i z dziurą z przodu wiec już zupełnie się nie nadaje. Może wyskoczę na rynek we wtorek.
O 12 pojechałam z babcią i teściową na cmentarz( bardzo ładna pogoda, słońce , człowiek chodził w samej bluzce) a potem jeszcze do sklepu i do domu zjechalam lekko po 15. Dziewczynki wmiedzy czasie zostały z tatusiem.) W sklepie kupiłam kluski śląskie, pierś z kurczaka i dwa sosy pieczarkowe w torebce, żeby na szybko zrobić obiad. Gotowy był w 15 min takiego powera przy garach dostałam. Potem znów czlowiek się zakrecił, aż w końcu zaczął się mecz siatkarzy i z przed telewizora byłam nie do ruszenia. Nasi wygrali 3:0 z francuzami. 😁 Mają brązowy medal.
Potem wyszykowałam dziewczyny do spania , nakarmiłam i w końcu wyrwałam się na bieganie . Od razu zrobilam 8 km w 46 min i bieglo mi się na prawde dobrze. Myślałam że po tak dłuższej przerwie nie dam rady. Ale na szczęście byłam miło zaskoczona 😊. I tak zleciała mi sobota.
Jutro wybieramy się do mojego taty gdyż bedzie obchodzìł imieniny i urodziny. Starsza już zaciera ręce na torta 😋
Moje menu dziś obejmowało:
Śniadanie: pół krajzerki z masłem i jajko na miękko 1,5 szt.
Śniadanie2: kawa z mlekiem
Obiad; pierś z kurczaka pokrojona w paski papryka tak samo i a to jak sie podsmarzyło dodałam sos pieczarkowy. Do tego kluski śląskie.
Podwieczorek.; kawalek ciasta jablecznik z cieńką warstwą kremu a na to galaretka z malinami i brzoskwinią.
Kolacja: dwie garście winogrona bezpestkowego
Aktywność;
- bieg na 8 km po kolacji.