Poniedziałek
Dzisiaj ostatni dzień miesiąca jutro przedstawię rezultaty jakie osiągnęłam w tym miesiącu. Pierwsza połowa miesiąca była pod wzgledem dietowym a zwlaszcza ruchowym rewelacyjna. Natomiast druga połowa calkiem zawalona pod względem ćwiczeń i z dietą też rewelki nie było z powodu pobytu w szpitalu strasznie zachwiany tryb spożywania posiĺów miałam zwlaszcza pod wzgledem ilosci spozywanych kalorii w ciągu dnia. Zobaczymy jutro.
Jutro wybieram się ze starszą córcią na kontrolę do laryngologa. Ogólnie dzisiaj w sumie nie kasłała wiec jest szansa że z tego przeziębienia w końcu wyjdziemy bez szwanku. 😊 Gorzej młodsza cały czas ją trzyma katar , nie duży, ale nie mogę się go pozbyć. Liczę że jutro już nie bedzie tak wiać jak dzisiaj, bo dzisiaj pogoda masakryczna. Tak wieje i pada, że jednej fazy w domu nie mamy. Na szczęscie możemy w domu normalnie funkcjonować. Jedna połowa kuchenki indukcyjnej działa, wiec normalnie moglam gotować, tv działa, lodówka też nawet pralka. Tylko podziekować elektrykowi który porozrzucał wszystkie fazy po pokojach. Wiec jeśli w jednym gniazdku nie ma prądu to na pewno jest w drugim. 😁
A co dzisiaj robiłam? Obijałam się. Ale w taką pogodę nic czlowiekowi się nie chce z checią bym dzisiaj nosa z pod koldry nie wystawiła, no ale to by nie przeszło.
Moje menu:
Śniadanie: straciatella ( jogurt naturalny 200g, czekolada gorzka 20g, rodzynki 1 łyżka, orzechy włoskie 30g)
Śniadanie2 : kawa z mlekiem polowa kawalka wczorajszego tortu)
Obiad: ryż brązowy 1/2 op. z kawalkami kurczaka w sosie pieczarkowym
Podwieczorek: winogrono 4 kiście
Kolacja: jablko i oczywiście papuchy babcine 3 szt z polane jogurtem i posypane cukrem.
Aktywność: zerowa - od jutra ruszam z ćwiczeniami 😊