Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1065290
Komentarzy: 36967
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 marca 2023 , Komentarze (17)

Witajcie 

      Znowu nie było mnie kilka dni. Nawet nie wiedziałam, że dziś już czwartek. Przez ten czas liczyłam kalorie, woda pita bez problemu, a co najważniejsze przez te dni obyłam się bez słodyczy. 

     Młoda już trochę lepiej się czuje, co bardzo mnie cieszy. Bo wiadomo, że ja też inaczej funkcjonuję. Najważniejsze, że temperatura spadła, bo od piątku praktycznie do wtorku cały czas 39,9 albo 38. Teraz na szczęście spadła i jest ok. Widać potrzebny był antybiotyk. 

   Dzisiejsze jedzonko wygląda tak i kaloryczność, niestety zdecydowanie za mała, ale nie dałam rady wcisnąć więcej. 


      ŚNIADANIE: bułka grahamka, pasztet pomidorowy, ogórek, rzodkiewka

II ŚNIADANIE: pomarańcza, kiwi, winogrono herbata owocowa gorzka plus deser proteinowy z tych dwóch składników które widzicie czyli śnieżka i jogurt proteinowy 

OBIAD: ziemniaki, nuggetsy i surówka 

KOLACJA: krakersy, truskawki, ogórki, parówki kids  berlinki i kawaaa ale mała bo wczoraj coś czułam żołądek 

          Zdecydowanie za mało kalorii  odczuwam to, ale cóż. Poratuję się tabletką, bo dziś w sumie był też stresujący dzień. Więc mało jedzenia + stres = ból głowy.  Aaaa tak przy okazji dziś 10 dzień bez słodyczy. Brawo ja hhihi

       Jutro będzie lepiej, właśnie zabieram się za ułożenie jadłospisu. Ostatnio jajka za mną chodzą ;) heheh Podpatrzę, co mace ciekawego i może się zainspiruję. 

      Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Głowa do góry. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego piątku dla Was i udanego weekendu już teraz życzę. Pozdrawiam :) :* 

20 marca 2023 , Komentarze (16)

Witajcie 

       Kolejny dzień za mną, kolejny ciężki dzień, jak i nocka. Rano lekarz, za 102 razem dodzwoniłam się do lekarza :) huraaaa :) Tak. Młoda nie miała siły nawet wejść do samochodu. Szok jak ją wzięło.  Miałyśmy wizytę na 10.30 a weszłyśmy o 11 :( niestety takie opóźnienie było. Ale najważniejsze, że zostałyśmy przyjęte. Ogólnie dużo dzieci chorych. Diagnoza- grypa, zawalone gardło :( Na szczęście osłuchwo ok.  Po wizycie szybko do domu, po drodze szybko apteka i 100 pykła, za nic. Jak tylko dojechałyśmy młoda do łóżka. Temperatura cały czas w górę :( Nie mam siły. Dosłownie. Dziś albo 38 albo 39,8 i tak góra, dół. Poniżej 38 nic, a nie, przepraszam raz miała. Przeraża mnie temperatura :( rosnąca, najbardziej boję się zbliżającej się nocy. 

      O treningu nawet nie myślę, nawet kroków jeszcze 10 tyś nie ma. Nie płaczę z tego powodu. raz jest więcej, raz mniej. Uda się dobić do końca dnia, to ok, a jak nie , to luz. Teraz młoda zasnęła w salonie, hmm zasnęła to chyba nawet za dużo powiedziane, podsypia raczej. A ja padam na twarz. Jednak mimo wszystko udało się policzyć kalorie, cyknąć fotki

      Nie dobiłam do 1600 ale też nie ubolewam. Wiecie, nie chce się jeść , gdy widzisz, że dziecko nic nie jadło cały dzień. Dosłownie nic nie jadła, tylko pije cały czas. A nie zamierzam dziecka zmuszać, no ja nie mam sumienia objadać się przy niej. 

     ŚNIADANIE: jajko na twardo, papryczki nadziewane i rzodkiewki

OBIAD: warzywa na patelnię z serem, sosem słodkim chilli oraz grzanki z chlebem fitness i fletem gotowanym plus ser 

KOLACJA: pomarańcza, truskawki i kilka chrupek serowych i duży kubek kawy 

     Kawa była mi potrzebna, zresztą dziś spijam wszystko. Nie wiem czy na mróz, czy może mnie coś bierze :( A  na samym końcu moi ochroniarze :) Anubis i Horus :) 

       Dziś 7 dzień bez słodkiego. Brawo ja ;) hehehe. Dalej mnie nie ciągnie. Chociaż , powiem Wam, że miałam dziś małą chwilę zawahania się. Gdy robiłam obiad, pomyślałam przez chwilę zjem słodkie , zanim zrobię obiad. No ale młoda mnie wołała, na górę, a to zmierzenie temperatury, a to leki i tak udało się ominąć słodkie. Czy gdybym zjadła, byłabym zła? Nie. Bo wszystko jest dla ludzi. Pamiętajcie. Za to woda wypita bez problemu. 

     Zaraz obmyślę plan menu na jutro, ale powiem szczerze, nie mam pomysłu  dlatego zerknę do Waszych pamiętników w poszukiwaniu weny ;) 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, nawet jak upadniesz, powstań, idź przed siebie, rób swoje. Nawet jak się potkniesz, powstań, idź dalej. Za jakiś czas sobie podziękujesz. Po burzy zawsze wychodzi słońce. Głowa do góry. Miłego tygodnia dla Was i dużo zdrówka, dbajcie o siebie.  Pozdrawiam  :* :) 

19 marca 2023 , Komentarze (26)

Witajcie 

     Kolejny dzień za mną. Dzień jak dzień, ale nocka ciężka, a nawet bardzo ciężka. Młoda w nocy dostała temperatury 38,9 i tak od drugiej w nocy do prawie 5 rano. Masakra. Już nawet nie  schodziłam na dół do salonu, tylko leżałam z młodą na łóżku.  Robiłam okłady i jakoś usnęła. Przestraszyła się, mówiła, że pali ją od środka :( Jak mi jej żal było. Mimo, że nie raz mnie wkurzyła, zdenerwowała... ale to moje dziecko. Dostała też tabletkę po 3 i temperatura zaczęła  spadać, powoli... bardzo powoli. 

    Rano ok, bez temperatury, ale teraz znowu rośnie. Kurczę ... no nic, jutro czeka nas lekarz. Niech osłucha, może coś poważniejszego jest. Nie wiem, nie jestem lekarzem. Może to tylko chwilowe i może się okazać, że jutro będzie już dobrze. Tego też nie wiem. Zobaczymy jutro. Oby tylko nocka minęła spokojnie, bo jak zwykle zostaję sama, M w trasie. 

      Treningu dziś nie było, ale na liczniku już 15399 kroków. Całkiem ładnie ;) Woda wypita. Jeśli chodzi o posiłki, wyglądają tak 

ŚNIADANIE: chleb fitness, pasta z makreli i rzodkiewki i kakao

OBIAD: zupa ogórkowa

KOLACJA: grzanki chleb fitness z piersią z kurczaka, serem, pomarańcza, kiwi, truskawki i kawa( kubeł)

        Kaloryczność przedstawia się następująco 

        Najedzona po kokardę ;) A te grzanki z chleba fitness i kurczaka gotowanego, to był sztos ;) Niebo w gębie i nie wiem czy jutro nie powtórzę. Zajadałam się aż uszy się trzęsły. 

      No ale odnośnie tytułu, tak, waga mnie dziś rano zaskoczyła. Pokazała 64,9 kg czyli w tygodniu zanotowałam spadek 0,7 kg. Całkiem ładnie.... takiej wagi to ja wieki nie widziałam, dobre 3 lata. Jeśli się utrzyma, będzie dobrze. Do tego dziś mija 6 dzień bez słodkiego. Aż w szoku jestem. Dalej mnie do nich nie ciągnie, ale nie wiem, jak będzie gdy nadejdzie okres. Wtedy może być ciężko, ale zobaczymy. 

         Na chwilę obecną cieszę się, tym co jest, wagą, jaką mam. To też 6 dzień bez podjadania. Może to wpływa na spadek, wagi, może to, że nie jem słodyczy... a może to, że mieszczę się w limicie kalorycznym. Nie wiem, pewnie wszystko ma swój udział. Chwilo trwaj ;) 

       Pamiętajcie, aby się nie poddawać.  Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Życzę miłego wieczoru oraz spokojnego nowego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

18 marca 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

      Kolejny dzień zaliczony i można powiedzieć, że na +  Pobudka wcześnie bo przed 7 M się obudził i ja już nie mogłam spać. Ale to nic, o dziwo byłam wyspana. Jak co rano przyrządziłam sobie suplement, który testuję od 23  dni, 30 minut później zjadłam śniadanie, poszłam szybko do Dino i z M wybraliśmy się do miejscowości Świnki :) Oj będąc tam, zmieniam zdanie... i nie będę narzekała na nasze drogi ogólnie i nieodśnieżone  zimą. W drodze powrotnej znowu Dino, ale tym razem  niedaleko tej miejscowości. Byłam strasznie głodna, a w sklepie same słodkości.. nic, co bym mogła na szybko, nic co nie byłoby słodkim. Coś tam się udało, zaraz zobaczycie, na co padło. 

     Ogólnie samopoczucie nawet ok, chociaż młoda znowu przeziębiona, gorączka, stan podgorączkowy, ajjj nie mam siły. Oby do poniedziałku przeszło... Treningu dziś nie było, kroków w dniu dzisiejszym mniej bo na liczniku 14813 i ładuję opaskę i spać ;)woda ładnie pita. Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb fitness, sałata masłowa, kurczak w galarecie

II ŚNIADANIE: w drodze właśnie - bułka poznańska i paluchy serowe

OBIAD: domowe Qurito z serem i kurczakiem plus kawa duży kubek

KOLACJA: cukinia z mozzarella z piekarnika plus sos czosnkowy, pomarańcza, truskawki i kiwi 

   Kaloryczność przedstawia się następująco

    Całkiem ładnie, najważniejsze, że jestem najedzona... chociaż zastanawiam się czy czasem nie zwiększyć kaloryczności o te 50 kalorii lub 100. Całymi krokami, a nie, że zwiększę od razu o 500 i waga pójdzie w górę. Wolę stopniowo. Póki co przemyślę, to jeszcze. Aaa dzień bez słodyczy zaliczony czyli 5 ;)   Udało się, ale tak jak wcześniej pisałam, nie ciągnie mnie póki co do nich. 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Nawet jak upadniesz, powstań idź przed siebie. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki i udanej niedzieli. Pozdrawiam 

17 marca 2023 , Komentarze (20)

Witajcie 

   Małe podsumowanie wczorajszego dnia i relacja dzisiejszego. Wczoraj dzień minął szybko ale spokojnie. Kalorie policzone, ale nie cykałam zdjęć. Zaliczony 3 dzień bez słodyczy. Aktywność to kroki, 16896, woda wypita. 

    Dzisiejszy dzień od rana burzliwy i to nie za sprawą pogody... ale nie o tym. Dzisiejsza aktywność to także kroki, na chwilę obecną mam już 25944 na liczniku, a do końca dnia trochę zostało. Dziś 4 dzień bez słodyczy. Szczerze to nawet nie myślę o nich, nie ciągnie mnie do nich. Woda wypita. Waga dziś pokazała 65,1 kg.... ostatni raz taką wagę wdziałam we wrześniu 2021 roku. Także działam dalej. 

     Kaloryczność dzisiejsza nie jest powalająca, ale dopiero późnym popołudniem zaczęłam jeść, taki dzień. Jeszcze dobije lekko  lemoniadą gazowaną, bo strasznie mi się chce czegoś gazowanego, a nie chcę brać energetyka ;) 

      Posiłki wyglądają następująco: 

ŚNIADANIE: chleb pszenny, mozzarella, pomidor

II ŚNIADANIE: jogurt z owsianką ( rewelacja, polecam) 

OBIAD: warzywa na patelnię z serem i sosem chilli

KOLACJA: hot-dog z chleba fitness  z serem, sokolikiem, ogórkiem, pomarańcza, truskawki i kawa (  w dużym kubku) 

       Mimo tej niewielkiej kaloryczności, jestem najedzona, a to najważniejsze. Idę dalej po swoje. Nie poddaje się, walczę dalej. Jak widać.. gdy się chce, to można. Może nie ma u mnie treningów, ale staram się chociaż nadrabiać krokami. Dziś np. szłam godzinę i 50 minut ciągiem... do miasta, także to zaliczę też jako trening ;) no i dzięki temu mam tyle kroków na liczniku. 

    Trzymam za Was kciuki, weekend przed nami i pokusy. Powodzenia, pamiętajcie że wszystko jest dla ludzi. A swoją drogą, jak tam ze słodkościami u Was? Dajecie radę, czy jednak pokusa jest silniejsza? Nawet gdy się skusiłyście, to nic... jutro też jest dzień ;) Nic na siłę. 

    Spokojnego weekendu dla Was :* :) Pozdrawiam 

15 marca 2023 , Komentarze (11)

Witajcie 

       Kolejny dzień za mną i to pozytywny dzień, drugi bez słodyczy. Brawo ja ;) hahahah Aktywność w dniu dzisiejszym, kroki za chwilę pyknie 20 tyś. Posiłkowo wygląda następująco: 

ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista, serek śmietankowy, kiełbasa fuet 

II ŚNIADANIE: skyr, precle, chipsy z soczewicy, kawa - u rodziców

OBIAD: ziemniaki podsmażone, ogórki plus jajka sadzone sztuk 3 aż w szoku jestem , bo zwykle jem dwa ;) 

KOLACJA: bułka czosnkowa, sokoliki, shot imbir-pomarańcza, ogórek, kiwi i kawa

Kaloryczność w limicie. Kolejny dzień na + oby kolejne były tak samo pozytywne. 

      Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Głowa do góry, nawet jak upadniesz, powstań idź dalej przed siebie. Trzymam kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

14 marca 2023 , Komentarze (19)

Witajcie 

      Czyżby znowu kilka dni mnie nie było? Wychodzi na to, że tak. Niedziela minęła szybko, ale całkiem miło. Kalorie były policzone , a wręcz przekroczone bo wpadł McDonald niestety.... Samo życie. Wczorajszy dzień hmmm średni. Nie dosyć, że praktycznie cały dzień poza domem, od 7 rano do prawie 17ej. Szybko do domu, obiad, chwila ogarnięcia.... i miałam z M jechać tzn do niego dojechać coś mu zawieźć... i czekałam za telefonem godzinę. Po czym okazało się, że jednak nie muszę jechać.... Hmmm zła, wściekła, ale to nie była wina M tylko szefa. Cóż. Coś tam na szybko wciągnęłam na kolację, umyłam się i spać. Nie miałam ochoty siedzieć. Tak godzina 20.30 już w łóżku i zasypiałam.  

      Dzisiejszy dzień już lepszy, samopoczucie lepsze. Nawet kalorie policzone. Trening hmmm aktywność to kroki, już mam ponad 16 tyś. Także jest ok.  Odnośnie dzisiejszych posiłków, wyglądają tak: 

ŚNIADANIE: chleb łany kujawskie z dynią, ser camembert z ziołami, ogórek

II ŚNIADANIE: skyr jagodowy, owsianka i kawa ( u rodziców)

OBIAD: pizza na tortilli  z szynką, serem plus pieczarki z serkiem 

KOLACJA: serek a'la monte czekoladowo- orzechowy ( niemiecki) pomarańcza i kawa 

 Kaloryczność spoko, woda pita. Także dzień na + 

          A teraz odnośnie mojego postanowienia...które w tytule. Mianowicie wczoraj postanowiłam, że do moich urodzin rezygnuję ze słodyczy ( kupnych) Swoje słodkości, może jakieś będę robiła. Ale będę się starała omijać kupne czekolady, batony, cukierki, wafelki. Do moich urodzin został miesiąc, więc nie jest to jakoś długo, a przy okazji zrobię miejsce jakby co na słodkości urodzinowe i wielkanocne ;) Bo to ten czas będzie. 

        Przecież to tylko 30 dni, nie powinno być trudno ;) W sumie pierwszy dzień zaliczony dziś. Także idę po więcej ;) Zobaczymy co z tego wyjdzie. Oczywiście nic na siłę, bo wiadomo po drodze będzie okres...a on rządzi się swoimi prawami. Także powoli będę odliczała :) Może ktoś dołączy? 

        Jeśli wytrwam w tych dniach, to złotóweczka po złotóweczce do skarbonki wpadnie. Może to nie będą kokosy, ale nie oto mi chodzi. Chodzi mi oto, aby mieć motywację :) A taka skarbonka jest fajną motywacją. No a ja mam jeszcze taką skarbonkę przez którą nic nie widać... i wygląda jak puszka konserwowa :) hahaha  tak samo się otwiera, więc nawet przed czasem nie otworzę. 

       Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam 

11 marca 2023 , Komentarze (13)

Witajcie 

      Znowu nie było mnie kilka dni. Niestety dopadła nas choroba. M pojechał w trasę, więc wszystko na mojej głowie. W środę młoda poszła do szkoły, ale po trzeciej godzinie zadzwoniła, aby po nią przyjść. Bo poszła z koleżanką do pielęgniarki i obie miały stan podgorączkowy. No to poszłam. W międzyczasie umówiłam młodą do lekarza ( bo będąc w szkole, męczył ją strasznie katar) Udało się dostać, pojechałyśmy  do lekarza i pani doktor, że może damy na wymaz.... Hmmm spoko. Poszłyśmy, młoda miała z nosa i tak pani nieumiejętnie włożyła patyczek, że ciurkiem młodej poleciała krew :( po białej, kremowej bluzie .... możecie się domyślić, jakie nerwy miałam.  Po wymazie jeszcze raz do gabinetu, powiedziała co młoda ma brać za leki ( test negatywny) i szybko do rodziców, abym mogła przeprać bluzę od krwi ( bo  do siebie jechałabym dopiero 3 godziny później, więc nie wiem czy by się doprała)

      Niestety powrót do domu, nie był miły. Tzn sam powrót ok, ale niestety dzień nie zakończył się dobrze, ani miło. Ktoś potrącił nam kotkę :( Jak wracałam ze sklepu, idę, patrzę kot leży na podjeździe... wołam kici kici... i nic. Lunka i nic... a ona biedna już konała ;( szybko do weterynarza, ale niestety zmarła na stole u lekarza :( Serduszko przestało bić. Prawdopodobnie miała złamany kręgosłup i przebite płuco, bo nawet picie oddawała. Nie była w stanie połknąć.. Wiecie, co... to niby zwierzę.. ale jak kurczowo trzymała łapką moje palce , szok. Tak jakby mówiła, że zostawiaj mnie. Dokładnie tak samo, jak byłam  gdy rodziła kociaki :(  To było w biały dzień :( nie wierzę, że ten kto jechał, nic nie poczuł, nie zauważył. Dziewczyn nie mogłam uspokoić. 

    Czwartek i piątek w domu, obie z młodą już się kurowałyśmy. Chociaż ja to wiecie... jak M w trasie, to niestety jak na obrotach, na tyle ile dałam radę. W czwartek to jeszcze jako tako się czułam, ale piątek wzięło mnie na całego. Mimo wszystko pochowaliśmy z M naszą kotkę.   Dziś już lepiej się czuję ,nawet dziś kalorie były policzone. Przez ten czas woda pita regularnie. Treningów nie było, nie ubolewam. Nadrobię. Zdrowie najważniejsze, pamiętajcie. 

      To jak wyglądał dzisiejszy jadłospis

ŚNIADANIE: bułka grahamka w formie grzanki z serem, sokoliki, ogórek i kawa 

II ŚNIADANIE: racuchy z jabłkiem, dżemem od mamy plus kiwi

OBIAD: kluski szare z kapustą kiszoną 

KOLACJA: tost z salami, kiwi, pomarańcza, kawa 

      Ogólnie zadowolona, zmieściłam się w limicie, co również cieszy. Zważywszy na gorsze samopoczucie, jest ok. Oby dobra passa trwała. Bo raz jest lepiej raz gorzej. 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Głowa do góry, nawet gdy dzień, dwa nam nie idzie... Zaraz powita nas wiosna, to teoretycznie powinno nam się bardziej chcieć :D hihihi i walka z kg powinna być łatwiejsza. Trzymam za Was kciuki. Miłego wieczoru i wspaniałej niedzieli. Pozdrawiam :) :* 

6 marca 2023 , Komentarze (15)

Witajcie 

     Dni biegną jak szalone. Wczoraj troszkę mnie pokręciło, ale o dziwo kalorie policzone. Nawet zmieściłam się w limicie. Woda wypita, bez treningu. Dzień zleciał raz dwa. Zresztą, ja w sobotę myślałam cały dzień, że to  niedziela ;) Pogoda u nas wczoraj hmmmm rano sypało ostro, potem śnieg stopniał, popołudniu powtórka ;) Ajjjj jak tu się czuć dobrze?! Ja się pytam?! Jak?! 

      Dzisiejszy dzień hmmm jest straszny, ale pod względem samopoczucia... bo aktywność piękna 

    Zrobiłam ponad 10 km z buta. Szłam pieszo do domu. Ogólnie wyszło więcej ale za późno włączyłam w opasce trening ;) Około 12 km powinno być, bo tyle mam od rodziców do siebie. Także na chwilę obecną mam 22748 kroków ;) Ładnie i kolejna sumka do skarbonki. Chociaż za to... bo jedzenie hmmm pozostawia wiele do życzenia. To nie mój dzień, zdecydowanie. Podobno jaki poniedziałek, taki cały tydzień.. O nieeee..... nie pod względem kroków może być, ale nie samopoczucia. Cieszę się, że dobiega końca. 

     Tak to jest, raz jest super, raz gorzej. Samo życie. Nie ma co się załamywać, poddawać. Trzeba działać. Jutro będzie lepiej, musi być.  Cały czas chodzi za mną wyzwanie ze słodkim. Hmmm niby chciałabym w nie wejść, ale z drugiej strony, czy warto wszystkiego odmawiać ? Nie wiem, pomyślę, prześpię się z tą myślą. Wiem jedno stres, nerwy nie pomagają :( Wręcz dołują i zamiast iść w dobrym kierunku błądzę... zbaczam z kursu. Trzeba to ogarnąć. 

    Trzymam za Was kciuki. Nie poddawajcie się. Powodzenia. Miłego tygodnia :* Pozdrawiam :* :) 

    

4 marca 2023 , Komentarze (20)

Witajcie 

     Wczorajszy dzień nawet nie wiem kiedy minął, podobnie jak sobota. Od rana czułam się nijak, ale zrobiłam śniadanie, zjadłam, poszłam do sklepu, wróciłam...zabrałam się za obiad. W międzyczasie  jak to kobieta, zaczęłam sprzątać, a to w kuchni, coś a to w salonie... i tak pół domu ;) Z każdą minutą czułam jak się zaczynam pocić. Zrobiłam co miałam zrobić i w planach było położenie się.... jednak to tylko plany.... były...    bo co chwilę ktoś coś chciał z domowników...  dopiero teraz siadam, sama ze sobą ;) Coś tam nadrobię i pewnie się położę.. mimo, że jest chwilę po 18ej

      Treningu brak, a posiłkowo wygląda tak

      ŚNIADANIE: bułka serowa, sałata masłowa, szynka, ogórek   jakieś dwie godziny później wleciała kawa i coś słodkiego 

OBIAD: zupa pomidorowa plus mięsko 

PRZEKĄSKA: truskawki, kiwi, pomarańcza, chipsy z soczewicy i dwie kulki jeżyki w ciemniej czekoladzie

KOLACJA: krakersy-herbatniki  z serkiem śmietanowym, ogórek i  kabanosy  i kawa ( którą jeszcze dopijam)


To są te krakersy, które mam na kolację. Kupione w Biedronce, polecam.... pycha :) Jest tu 14 małych paczuszek , a w każdej paczce 5 krakersów. Fajna sprawa lekko słone. Także jedzeniowo jestem zadowolona. Jeśli chodzi o kalorie

    Wyglądają tak. Jest ok. Najważniejsze, że jestem najedzona. Zaraz  wezmę się jeszcze za jadłospis na jutro. Póki co brak pomysłów, może coś wpadnie do głowy, przejrzę lodówkę ;) 

   Jakoś taka niewyraźna jestem, czuję to sama po sobie :( Oby jutro było lepiej. A odnośnie tytułu... tak, mnóstwo myśli w głowie i po głowie chodzi. Odnośnie odchudzania, zmian nawyków, wszystkiego. Pomysł, aby wrzucać do skarbonki po 2 zł jeśli zmieszczę się z limicie kalorii lub jeśli dzień będzie bez podjadania. Sama nie wiem. Szukam złotego środka. Nie, żebym się poddała. Nie. Po prostu czasami miewam chwile zwątpienia w to co robię, ale nie poddam się. Zauważyłam, że jestem poniekąd niewolnicą liczenia kalorii, bo kiedy nie liczę, waga idzie w górę. Czyli niewolnica. Jak to zmienić, przestać liczyć  kalorie? Ajjjj i taka to rozkmina w dniu dzisiejszym u mnie ;) Też tak czasami macie? 

    Mimo wszystko, nawet jak któregoś dnia coś nie idzie po waszej myśli, nie poddawajcie się ;) Walczymy, działamy ;) Powodzenia. Trzymam za Was kciuki. Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru oraz udanej niedzieli. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.