Sama nie wiem co mi jest. Są dni że jest ok,a są takie że bym rozszarpała wszystkich dookoła, zjadła wszystko co mam pod ręką i na koniec płakała do upadłego. To już 5 lat po rozwodzie, od 3 mam nowego partnera,a ja............. no właśnie co ja.... Czasami moja córka lepiej się zachowuje. To przykre,ale prawdziwe. Kidy jestem silna jest ok, ale wystarczy chwila zawahania i koniec... staje się jak małe dziecko bojaźliwe, płaczliwe..... Boję się ,że właśnie przez to mogę stracić faceta, bo jak wiadomo każdy jest cierpliwy do czasu.......... a uwierzcie mi On ma anielska cierpliwość, bo ja jeśli bym miała taką babę jak ja to bym z nią nie była.
A może to wina zimy,że takie zmiany nastrojów... wahania.........a może problem tkwi we mnie?! echhhh poczytam co u Was może humorek się poprawi