Gdzie byłam jak mnie nie było?! Spędzałam czas z rodziną :) Te ostatnie 6 dni było dla Nas... W sobotę na spontanie pojechaliśmy do Biskupina i Wenecji..było super... Dziewczynki zadowolone, ja też :) W Biskupinie spotkała mnie niemiła sytuacja, ale o tym innym razem ;) Faktycznie spontany najlepsze... :)
W między czasie wzięłam się za dalsze zaprawy...ogórki, sok z czarnego bzu i ketchup z cukinii :) Oooo ja ten ketchup niebo w gębie :) Ogórki muszą być :) Pan M uwielbia kiszone ogórki :) do kanapek, do obiadu jak znalazł :)Tak zaprawiałam ogórki,że uzbierało się ze 20 słoików i dwa wiaderka 2 kilogramowe. A sok z czarnego bzu? Dobry na infekcje, przeziębienie....hmmm podobno działa cuda ;) zobaczymy... Zrobiłam 10 słoiczków :) i na tym nie przestanę... bo jeśli dziś będę miała siły skoczę jeszcze po bez... ( nawet nie wiedziałam ,że za polem Naszego domu rośnie bez...) trzeba korzystać,bo za chwilę skończy się sezon na bez... A jeśli chodzi o ketchup z cukinii to rewelacja polecam wszystkim :) Zrobiłam jakieś 15 słoików...i też chyba na tym się nie skończy... Jest to dobra baza np. do pomidorówki,jako sos do pizzy, do spaghetti, no i na kanapki oczywiście :) Nawet Pan M powiedział,że gdybym wrzuciła ten ketchup do opakowania po zwykłym ketchupie to by się nie poznał,że włożyłam co innego :) heheeh dziewczynki także zajadały łyżkami :)
Jeśli chodzi o posiłki...to... hmmm zaprzestałam notowania :( niestety...jadłam mało :( piłam nawet sporo...Waga stoi w miejscu...co oznacza ,że tragedii nie ma. Ćwiczenia? Były i owszem... po 30 minut dziennie z obciążnikami w postaci butelek z wodą :) Ćwiczyłam tyle na ile kręgosłup pozwalał. Powtórzyła się sytuacja jak wtedy z restauracji chińskiej... Otóż Pan M miał ochotę na kebaba...poszliśmy...lecz gdy tylko przekroczyłam próg lokalu, wszystko stanęło mi w gardle... :( czyli,że co nie trawię już jedzenia barowego? Poza domem ? No nic zjadłam kawałek a resztę zjadła córka ;) Nie wiem czy może zapach unoszącego się tłuszczu tak na mnie działa? Ciąża nie wchodzi w grę, dopiero co niedawno skończył mi się okres ;)
Wiadomo za chwilę szkoła...to i u Nas akcja szkoła trwa :) kupno zeszytów, bloków, długopisów, pisaków, kleje,farby....itp, itd.... a to stroje na W-f....oj sporo tego...a to udało Nam się kupić fajne kurtki na jesień dla dziewczynek :) środek na polarze a zewnątrz a'la deszczówka ... super :) Nic tylko za kasę się trzymać... Jeśli chodzi o schody... pierwsza warstwa farby położona, teraz czas będzie na drugą jak M wróci z trasy... no i kładzenie stopni... i możemy ruszać z robotą na górze...Hmmm ciekawe czy w tym roku uda Nam się zrobić chociaż jeden pokój....Hmmm czas pokarze...
Jeśli chodzi o moje samopoczucie, humor ? Hmmm powiem tak...Od tygodnia łykam tabletki... raz ziołowe Valerin vorte,raz Pramolan na receptę...raz Validol....reakcja? Wyciszam się...może nie w 100% ale jest dobrze, tzn. wyciszona mniej krzyczę, i mniej mi serducho dokucza. Biorę te leki na zmianę...aby nie uzależnić organizmu od jednego...bo później nie zadziała...
To tyle u mnie tak w skrócie :) A co u Was Kochani, jak sobie radzicie?