Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

"Co nas nie zabija czyni nas silniejszym" --- Prawie setka na karku, a właściwie na kręgosłupie, który zaczyna mi ostatnio szwankować. Czas wziąć się za siebie i wrócić do wagi sprzed 10 lat. 40 kg do zrzucenia, 5 rozmiarów do zrzucenia, pewność siebie i pełne zdrowie do zyskania. Uwielbiam śpiewać i grać na gitarze i aby odciągnąć moje myśli od jedzenia mam zamiar się bardziej teraz temu poświęcić. Dodam że jestem osobą o słabej woli więc potrzebują wsparcia, wsparcia i jeszcze raz wsparcia

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26464
Komentarzy: 219
Założony: 27 marca 2012
Ostatni wpis: 9 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
samugipa83

kobieta, 40 lat, Nl

175 cm, 108.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: schudnąć do końca marca 2014 do 68 kg i nigdy więcej nie przekroczyć wagi 70 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 października 2012 , Komentarze (1)

Witajcie ponownie,

jak się cieszę, jak dziecko, jak głupia... właśnie zrobiłam sobie statystykę pomiarów i od maja schudłam
13 kg prawie
ztraciłam 65 cm (najwięcej z ud i brzucha)
i ubyło mi 12% tłuszczu.

Wczoraj ćwicząc na siłowni trafiłam na youtubie na filmiki pokazujące transpormacje dziewczyn, które z prawdziwych wielorybów zmieniły się w seksowne kociaki z sześciopakiem na brzuchu.
Zapragnełam tego samego. Stwierdziłam, że skoro one to potrafią, to dlaczego ja miałabym nie móc.
Potrzebne jest mi tylko trochę więcej samokontroli i silnej woli. Wiem dokładnie już co mam jeść, jak mam ćwiczyć, teraz pozostaje tylko kwestia dobrej organizacji czasu i samodyscypliny.
Co wy na to kochane?
Napiszcie mi proszę, jak wy to sobie organizujecie pracując intensywnie zawodowo i wychowując dzieci? Ja jestem poza domem ok 9 godzin licząc dojazdy, mam 2,5 letnia córeczkę, która wymaga ciągłego bawienia się z nią ;-)  
Jakieś porady, propozycje :-)

Będę wdzięczna
pozdrawiam

18 października 2012 , Komentarze (2)

hej hej

wracam z podkulonym ogonem, pokorna i gotowa na dalszą walkę i wielkie zmiany.
4 tygodnie mnie tu nie było, źle się stało, ale chcę wrócić i zrobię to.

Najpiew dwa tygodnie urlopu w Polsce, gdzie sobie kompletnie pofolgowalam, czego efektem był przyrost wagi o 4 kg. Dziś gdy w końcu dogoniłam wagę paskową postanowiłam z powrotem zajrzeć na vitalie. I co widzę... was.. pięknie sobe radzicie, gratuluję. 

Zaczynam od nowa. Od poniedziałku jadę z eksperymentem owsiankowym.
Trzymajcie kciuki
Pozdrawiam

19 września 2012 , Komentarze (5)

Witajcie

kolejny, już dziesiąty tydzień trzymania diety zaowocował osiągnięciem kolejnego sukcesu, czyli razem już 12 kg na minusie. Jestem z siebie dumna. Naprawdę nie wierzyłam, że mi się to uda. Z mojego otoczenia chyba nikt nie wierzył, bo całę ostatnie dwa lata tylko o diecie gadałąm a nic nie robiłąm w tym kierunku, aby schudnąć. W końcu zaczęłam działać i wierzyć w słuszność tego co robię. Zdałam sobie sprawę, że schudłam właśnie tyle ile waży moja 2,5 letnia córeczka. Jak na nią patrzę, jaki to jest kawał baby, zastanawiam się, jak to możliwe, gdzie te 12 kg było pochowane. W sobotę 8.15 - wsiadam w samolot do Polski z wagą mam nadzieję niższą  niż paskowa i  mam zamiar wrócić z urlopu minimum 2 kg mniejsza. Tym razem nie będzie pizzy co drugi dzień, nie będzie obiadków u teściów i objadanie się sałatkami kolacyjnymi, w których majonezu jest więcej niż czegokolwiek innego. Oczywiście pozwolę sobie na kawusię z koleżankami w kawiarni na rynku, na jakieś drinki czy piwa na wyjściach ze znajomymi do pubu, ale nie skończy się to jak zazwyczaj w barze z kebabami. Naprawdę mam nadzieję, że mi się to uda. Wybieram się na kompleksowe badania krwi, moczu itp, żeby sprawdzić, czy to schudnięcie w tak szybkim czasie nie wpłynęło negatywnie na moje zdrowie. Zrobię to tylko tak proforma, bo czuję że wszystko jest w porządku. Dziś zrobiłam sałatkę bombę która musi mi starczyć na 3 dni. Dość sporo kalorii mi wyszło w wielkiej misce ale będzie to dzienny obiad w granicach 400 kcal. Poza tym zostaję przy jedzeniu codziennie chlebka wasy, po jednym jogurcie 0% oraz warzywa na przemian z owocami i jakimiś zupkami warzywnymi. Tak będę trzymać dalej i mam nadzieję, że już nigdy mi się nie znudzi. Dziś skusiłam się na 6 kostek czekolady, czyli jest nadprogramowe jakies 200 kcal, a na siłownie nie idę, ponieważ moja córcia się rozchorowała. To jest już jakaś zmora, zawsze jak mamy jechać do Polski, ona się rozchoruje i inne mamuśki nie chcą nas przyjmować na audiencję z chorym dzieckiem, masakra jakaś... Nic to kochane.. lecę robić brzuszki i uczyć się kręcić hulahoopem z hello kity - nowa zabawka, dla mnie oczywiście.
Pozdrawiam i wklejam moje najbardziej aktualne zdjęcie.


11 września 2012 , Komentarze (5)

Kolejne komisyjne ważenie i kolejny sukces...
Co prawda po nockach, kiedy to przez 8 godz w ciągu dnia spałąm i w nocy prawie nic nie jadłam, dlatego żołądek się po prostu kurczy.
Znalazłam sobie nową motywację. Schudnę te moje wymarzone 40 kg i zgłoszę się do klubu zwycięzców na Vitalii. Nie chodzi już o te zakupy czy metamorfozę, bo pewnie sama będę wstanie sobie jaką tam mniejszą lub większą zafundować, ale dla samego faktu, że mi się udało coś wygrać własnymi siłami. Coraz bardziej zaczynam w to wierzyć że mi się uda. 
Musi się udać.. za dużo ludzi obserwuje teraz to moje odchudzanie, za dużo z was mi kibicuje, żeby teraz miało się nie udać.

Co dziś jadłam, mało

na nocce -od 23.00 do godz 7.00 - owoce + batonik bounty - ok. 300 kcal
śniadanie 7.30 - chlebek wasa z serkiem - 70 kcal
II śniadanie / przed obiadek - 1 parówka + jajko + keczup - 250 kcal
obiad - łosoś z sałatką - 350 kcal
truskawki - 50 kcal
mały lód rożek - 70 kcal
podjadanie brokuiłow, łososia i makaronu od mojej córci - ok. 200 kcal

RAZEM - 1290 KCAL - czyli prawie 300 kcal za dużo.

Zobaczymy co będzie jutro, mam nadzieję, że będzie dobrze.. że nie zobaczę na wadze więcej, a przynajmniej niewiele więcej niż 87,5 kg.

Pozdrawiam i niech moc będzie z wami

9 września 2012 , Skomentuj

Witajcie,

 

ale przegielam.. i to zupelnie nie w moim stylu.. przegielam z imprezowaniem i niestety pociagnlo to za soba totalny glod, jaki jest tylko efektem ubocznym palenia THC. Postanowilismy z kolezanka i jej chlopakiem upichcic ciastka z niespodzianka. I samo ciastko ktore zjadlam pewnie za wiele kalorii nie mialo, ale to co zjadlam na drugi dzien w napadzie glodu to juz poprostu masakra... Pierwsza pizzeria miala otwarte od 12.00 i dostawa do domu nastapila o 14.00 dopiero, do tego momentu wrzucilam w siebie chyba z 3 biale zwykle bulki z zoltym serem, zupe i spagetti.... czyli praktycznie wszystko co czego normalnie nie jadam. Teraz po 24 godz od konsumpcji i palenia czuje sie juz dobrze, tzn normalnie.... i zapowiadam pokutna glodowke... dzis naprawde postaram sie nie jesc nic, tylko pic.,... niech wypluka sie to swinstwo z organizmu... sprobowalam w takich ilosciach po raz pierwszy i wiem juz teraz ze ostatni.. nie chce sie tak wiecej czuc, bylam kompletnym wiezniem wlasnego umyslu, bylo to straszne dziwne uczucie, nie znane dotad, dlatego sama sie siebie balam, choc nie zmienia to faktu ze mialam tez niezly ubaw... slyszalam podwojnie, widzialam podwojnie, mialam zaburzenia postrzegania czasu, myslalam ze minelo z 20 min a minela minuta, spowolnione ruchy i migoczace swiatla... ale jednak slyszenie podwojne najbardziej mnie rozmieszalo...

 

To tyle.. ale nie probojcie, ci ktorzy dotad nieprobowali.. nie warto....:-)

 

5 września 2012 , Komentarze (9)

Witajcie,

wczoraj po nocce w pracy weszłam na wagę,  był dzień ważenia i to co ujrzałam przeszło moje wszelkie oczekiwania. Nie sądziłąm że można w nocy pracując przy komputerze tyle spalić. Żebym tylko teraz nie osiadła na laurach. Czuję się z sobą dobrze, oczywiście chciała bym schudnąć wiele wiele więcej, ale teraz i tak czuję podziw innych, mimo że to jest tylko 10 kg.. albo aż 10 kg.. chyba tak powinnam myśleć.. butelka jest do połowy pełna - myślenie optymisty...Co mnie tylko denerwuje,, dlaczego muszę chudnąć akurat z części ciałą którą chciałam zachować w takim stanie w jakim była, czyli z piersi... czuję że stanik jaki do tej pory nosiłam , miseczka E zaczyna być już sporo za duży... chyba czekają mnie przymusowe zakupu , co tylko mój mąż na to powiem, nie jest zachwycony za każdym razem jak znikam w centrum z kartą kredytową.. a który by był....

Pozdrawiam

3 września 2012 , Komentarze (4)

Witajcie,

noi się doigrałam.. za dużo nosiłam mojjego skarba na rączkach, gdzieś mi strzykneło w kręgosłupie i się znou ruszać nie ogę.. to już trzeci raz od kąd jestem mamą, jak mam ten problem, dwa razy skończyło się na zastrzyku przeciwbólowym i fizjoterapi, ale teraz postanowiłam że się nie poddam , będę funkcjonować w miarę normalnie, biorę tablety przeciwbolowe ale do lekarza ani na żadne masaże nie pojdę... nie , nie , nie.. będę twarda  a  nie miękka... najgorsze jest tylko to w tym wszystkim, że nie mogę iść na siłownie, a zanosi się jak znam mój plan pracy na najbliższy tydz, że będę mogła iść dopiero w piątek. Dziś popracuję sobie w domu, w piątek się wypocę porządnie na siłce, choć w domu 700 kcal nie spale, nie ma szans. Mam od dziś nocki, więc przyszedł czas kiedy zamieniam się w wampira... po nocce spię do 15.00 żeby być w sanie pracować na kolejnej nocce. Dzięki temu mało jem, bo od powiedzmy 18.00 do 15.00 dnia następnego nie mam nic w ustach, poza wodą, litrem kawy i ewentualnie małym jogurtem 0%. Dokładnie 7 tygodni temu, kiedy zaczełam moją historie z odchudzaniem też miałam nocki, i wtedy właśnie schudłam najbardziej. Chyba 5 kg zleciało ze mnie w ciągu tygodnia. 
Jutro dzień ważenia a moja waga stoi.... masakra. Już się cieszyłam, jak weszłam na wagę w sobotę po odsypianiu imprezy piątkowej, jednak nie było to możliwe żeby stracić przez sen półtora kg, szybko wróciło i dziś na wadze jest już 89,6 :-(
Ale dobra, cieszę się że w ogóle schudłam, że nie ciągnie mnie już tak do słodyczy. Porównuję to do  rzucania palenia. Dałam radę 6 tygodni, dam radę kolejne 6 i potem jeszcze 6 lat i tak cały czas... Posprzątałam swoją szafę i odkryłam że mam w niej ciuchy z przed ciąży w które już się mieszczę, ładnie wyprałam i dziś mam zamiar je prasować, choć generalnie nie prasują od 2 lat niczego, tylko jak koniecznie muszę, jaką koszulę,etc... (pracowałam tylko ciuszki maleństwa do 6 m-ca życia), potem stwierdziłam, że to strata mojego cennego czasu. Czyli podliczyłam sobie że
Aby schudnąć do rozmiaru 44 musiałam  stracić 8kg, mogę sobie w ten sposób nieco dokładniej rozrysować mój plan, i się jego trzymać
98kg - 89kg    roz 46>>44 
89kg - 81kg    roz 44>>42
81kg - 73kg    roz 42>>38
73kg - 65kg    roz 38>>36
65kg - 62kg( cel w marzeniach 59 kg) >>>> luźny roz. 36

Czy ktos sie zgadza z taka rozmiarówką?
Chętnie się dowiem jakie rozmary nosicie , przy jakim wzroście i jakiej wadze. Ja jestem dość wysoka, 173 cm, więc jak chudnę to wyciąga mnie po prostu jakoś ku górze,,, 
Choć pamiętam np przed ślubem, że kupiłam sobie spodniczkę 36 i się w nią z trudem bo z trudem ale zmieściłam przy wadze 68kg. 

Pozdrawiam

28 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Witajcie ponownie

Stwierdziłam troche sama, trochę z przymusu, że nie dam rady pisać codziennie co zjadłam i jak się trzymam. Postaram się przynajmniej raz w tygodniu. 
Dziś dzień ważenia - zobaczyłąm na wadze 8 z przodu, czyli spoko, cieszy mnie to, idę do przodu. Niestety dziś w pracy miałam totalne załamanie i kompletnie nie myślałam o konsekwencjach zjadająć 2,5 kawałka ciasta holenderskiego vlai z owocami, co robi jakies nadprogramowe 600 kcal. Poza tym raczej grzecznie, choć obiad jadłam na mieście, ale ograniczyłam się do zupy gulaszowej z bagietką , wiem wiem.. nie powinnam jeść tej bagietki.  Generalnie za wysoko mierzę. Chciałam iść na siłownie drugi dzień z rzędu, jednak nie dałam rady... tzn poszłam, ale po 30 min ćwiczeń na maszynach, wylądowałam w saunie i pod prysznicem, nie dałam rady, niestety... Jutro zrobię sobie też przerwę i pójdę dopiero w czwartek na dłuższy trening. 
Generalnie już inni widzą i podziwiają, dziś kolejna koleżanka zapytała nieśmiale , czy schudłam... a ja z dumą, TAK SCHUDŁAM... AZ 8 KG, WOW
Oby tak dalej... dam radę, muszę dać radę. chcę wyglądać lepiej niż przed ślubem, a piąta rocznica zapasem....
W nagrodę zrobię sobie tatuaż

26 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Dzis zbiorowy wpis z weekendu, ktory byłą dla mnie momentem zapomnienia...
Nie będę nawet wpisywałą menu, bo było am więcej podjadania niż właściwych posiłków, alkohol, który zatrzymuje wodę w organizmie, i dlatego zobaczyłąm dziś 91,10 na wadze, czyli prawie 2 kg wiecej niz dwa dni temu

Niby z tego co zanotowalam miescilam sie w 1300-1500 kcal ale były to rzeczy z których generalnie zrezygnowałam te 5 tyg temu, czyli makaron z sosem, zupa na smietanie... pieczarkowa.. ale,, jaka dobra mi wyszla, ale tłusta strasznie niestety,,,

Z wysyłkiem gorzej.. dziś 300 brzuszków + jakieś tam wymachy na bioderka, ale to kropla w morzu w porownaniu do tego co spalić powinnam. 

ogolnie czuje ze wymiękam... organizm zaczyna się domagać smaków, z których zrezygnowałam 5 tyg temu... i dlatego tak się na to rzucam jak już mam na wyciągnięcie reki..... masakra.. potrzebuje wsparcia, bez niego nie dam rady

3 majcie sie
papa





24 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Wybaczcie ze piszę tak mało i się nie udzielam za bardzo w waszych pamiętnikach, ale nie udało mi się jeszcze znaleźć odpowiednio dużo czasu żeby to nadrobić, może dziś się uda. 

Dziś przegiełąm muszę przyznać i pewnie jutro już ósemki nie będzie.

Moje menu

- 4 plasterki szynki z serkiem, 3 kromki wasy z serkiem + kawa - 260 kcal
- jajecznica z krewetkami z dwóch jaj + kawa - 300 kcal
- sałatka z ananasem - 200 kcal
- podjadanie bułki zwykłej i kiełbasy - ok 300 kcal
- wasa z serkiem - 100 kcal

Teraz piję lampkę wina rose i pewnie na jednej się nie skończy, ale sumując mam dziś 
RAZEM 1160 kcal

Nie zbyt mi się to podoba, ale co mam zrobić. Z wysiłku fizycznego tylko 30 min rowerem i brzuszki. Już czuję, że brzuch robi się twardszy pod tą pokrywą tłuszczu, która i strasznie wisi, szczególnie w dolnej partii brzucha,, zwis po ciąży jest naprawdę okropny... pełen rozstępów i tłuszczu.... tego się dorobiłam przez 9 mieięcy w ciąży.

Pozdrawiam

mam wolny weekend... huraaaa... dawno nie miałam aż tyle wolnego, uff.. zasłużyłam sobie na odpoczynek. 

Mała korekta .... 3 lampki wina i talerzyk chipsów... aż boję się jutro wejść na wagę...
sorry.. dwa tależyki chipsów 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.