Stwierdziłam troche sama, trochę z przymusu, że nie dam rady pisać codziennie co zjadłam i jak się trzymam. Postaram się przynajmniej raz w tygodniu.
Dziś dzień ważenia - zobaczyłąm na wadze 8 z przodu, czyli spoko, cieszy mnie to, idę do przodu. Niestety dziś w pracy miałam totalne załamanie i kompletnie nie myślałam o konsekwencjach zjadająć 2,5 kawałka ciasta holenderskiego vlai z owocami, co robi jakies nadprogramowe 600 kcal. Poza tym raczej grzecznie, choć obiad jadłam na mieście, ale ograniczyłam się do zupy gulaszowej z bagietką , wiem wiem.. nie powinnam jeść tej bagietki. Generalnie za wysoko mierzę. Chciałam iść na siłownie drugi dzień z rzędu, jednak nie dałam rady... tzn poszłam, ale po 30 min ćwiczeń na maszynach, wylądowałam w saunie i pod prysznicem, nie dałam rady, niestety... Jutro zrobię sobie też przerwę i pójdę dopiero w czwartek na dłuższy trening.
Generalnie już inni widzą i podziwiają, dziś kolejna koleżanka zapytała nieśmiale , czy schudłam... a ja z dumą, TAK SCHUDŁAM... AZ 8 KG, WOW
Oby tak dalej... dam radę, muszę dać radę. chcę wyglądać lepiej niż przed ślubem, a piąta rocznica zapasem....
W nagrodę zrobię sobie tatuaż
kasiiik123
29 sierpnia 2012, 07:02Ja sobie chcę zrobić malutki tatuaż na 30-stkę, ale do tego czasu może może mi się odwidzieć;)