Poległam.
Silna wola gdzieś uciekła i ostatnie dwa tygodnie, kiedy nie było mnie na Vitalii, przeplatały się z udanych i tych bardzo nieudanych dni. Wpadek było dużo.
Przynajmniej dwa dni w tygodniu grzeszyłam słodyczami na potęgę. Ostatni tydzień próbowałam diety dukana.
5 dni I fazy, 2 kilo mniej i obżeranie się w weekend.
Źle zrobiłam, wiem.
Popełniłam błąd miesiąc temu popuszczając sobie lekko na diecie z bebio.pl. Dopóki wytrwale podążałam za jadłospisem było dobrze. W chwili kiedy zaczęłam kombinować i pozwalać sobie od czasu do czasu na coś słodkiego nawet nie wiem kiedy się zapomniałam.
Ostatni tydzień nawet razu nie ruszyłam tyłka żeby poćwiczyć i w ten sposób witam Was ponownie z waga 62,5 kilo.
WSTYD!
Jakie wnioski wysunęłam?
Koniec z dietami.
Od dziś zbilansowane, zdrowe posiłki nieprzekraczające 1600kcal plus dużo ruchu.
Koniec z daleko wybiegającymi planami.
Cel na dziś: nawyk zdrowego odżywiania bez popadania w skrajności licząc każdy liść sałaty i ograniczenie słodyczy do minimum.
Mam nadzieję, że ujrzę kiedyś 5 z przodu, ale jeśli tak się nie stanie to nie będzie koniec świata.
Ważne żeby centymetry spadały więc dzisiaj wieczorkiem wyleje 7 poty z Ewką i będę cierpliwie czekała na luz w spodniach.
Tyle z mojej strony na dziś.
Może to nie jest zbyt optymistyczny wpis, ale z dnia na dzień mam nadzieję, że będzie lepiej.
Uczmy się na własnych błędach.
Pozdrawiam