Nie pisałam, ponieważ wywiało mnie do Warsaw City mój K. się przeziębił ktoś musiał go ogrzać, a ja mam dużo zbędnego ciałka chętnego by mu pomóc.
W piątek nie odbyło się ważenie, stwierdzam że waga pewnie nawet nie drgnęła tym bardziej teraz bo nie ćwiczyłam nic przez weekend i dieta też mi nie była po drodze.
Strasznie z tego wszystkiego mam wyrzuty sumienia, pewnie nawet przytyłam :( ale poczekam z tym lamentem do piątku.
Dziś:
śniadanie: bułka z serkiem + herbata
podwieczorek: serek waniliowy
Obiad: brak ( akurat wiedziałam w busie :/ )
Kolacja: zupa pomidorowa + herbata
45 minut podskoków
1 godzina kręcenia hulahopem
60 brzuszków
Plan na jutro: praca, praca i praca aaa i jeszcze praca nad sobą ;)