Ustanawiam dzień "Piątkowy" dniem ważenia i pomiarów. Najpierw moje grzechy, za które żałuje:
* 2 cukierki nim 2 żujki (lub coś takiego)- każdy po 21 kalorii :/ siostrzenica dostała paczkę choinkową w przeczkolu i weź się człowieku nie złam na widok tylu słodyczy.
reszta dnia przebiegła normalnie:
Śniadanie: kanapeczki z twarożkiem i szczypiorkiem +zwykła herbatka
Po południu: pomarańcza i gdzieś w między czasie kawa, taki jakiś senny dzień był.
Obiad: pierożki z kaszą i serem :) cieplutkie mojej mamy i do tego moja super działająca cuda czerwona herbata.
Kolacja: kanapeczki raz jeszcze ale z piersią z kurczaka i ogóreczkiem :) plus czerwona herbata.
Przez cały dzień wypiłam, a może wytrąbiłam ze 2 litry wody cisowianeczki, suszy mnie niemiłosiernie i do tego mam złe dni na negocjacje i rozmowy :]
WARNING!
Ćwiczenia:rano skakanka 100 podskoków żabka i po 50 na każdą nogę.
wieczorem 20 min skakania i 30 minut hula hop.i 100 brzuszków (brzuszki jeszcze przede mną)
Co do hula hop mam uwagi, mam po nim już siniaki i utrudnia to dłuższe kręcenie tym kółkiem, ale podobno po tygodniu kręcenia znikają i się już nie pojawiają, ehh cierpieć i być pięknym, ale ja coś wymyślę ;p
A teraz zdjęcia mojego brzuszyska, z dwoma wielkimi bokami, na koniec zobaczymy czy ten oto eksperyment da widzialne efekty redukcji tu i ówdzie tkanki tłuszczowej.
Na koniec pomiary piątkowe:
Nie do końca dumny pomiar boczków mych oszacowałam na :
101cm wstyd i rozczarowanie me wielkie :/ obiecuje poprawę.
Stanęłam też na wagę i tu już lepiej od początku stycznia ubyło 2 kg jest :
76.0 kg :D krok bliżej celu, tu jestem dumna.