Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień trzydziesty- zdyszany powrót


Siedzę i piszę tę notkę z językiem na brodzie  45 minut ciągłego skakania wykańcza.
Nie pisałam, ponieważ wywiało mnie do Warsaw City mój K. się przeziębił ktoś musiał go ogrzać, a ja mam dużo zbędnego ciałka chętnego by mu pomóc.
W piątek nie odbyło się ważenie, stwierdzam że waga pewnie nawet nie drgnęła tym bardziej teraz bo nie ćwiczyłam nic przez weekend i dieta też mi nie była po drodze.
Strasznie z tego wszystkiego mam wyrzuty sumienia, pewnie nawet przytyłam :( ale poczekam z tym lamentem do piątku.

Dziś:
śniadanie: bułka z serkiem + herbata
podwieczorek: serek waniliowy
Obiad: brak ( akurat wiedziałam w busie :/ )
Kolacja: zupa pomidorowa + herbata

Ćwiczenia:
45 minut podskoków
1 godzina kręcenia hulahopem
60 brzuszków



Plan na jutro: praca, praca i praca aaa i jeszcze praca nad sobą ;)

  • Chocollate

    Chocollate

    27 lutego 2012, 22:52

    dziś nawet nie miałam jak zjeść, cały dzień prawie w trasie :/

  • aldonkad

    aldonkad

    27 lutego 2012, 21:49

    :) ciekawy plan na jutro! W sumie to malutko jesz! Dajesz radę żyć z takim jadłospisem? Pozdrawiam i trzymam kciuki:D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.