W sobotę było Git :P ćwiczenia standardowe zamieniłam na 1,5 godziny kursu prywatnego tańca :P spociliśmy się z Moim K. jak myszy i po powrocie, nogą ruszyć nie byliśmy w stanie.
Niedziela, szybki spacer do kościoła i jeszcze po zakupy w sumie *(10km) na obiad ryż z warzywami pychota :) i tu przyszło załamanie bo wieczorem był wypad do znajomych :/ i wypiłam 2 kieliszki wina i z 10 czipsików pogryzłam ;( buuuu miałam mega wielkie wyrzuty sumienia naprawdę!
W poniedziałek- cały dzień praktycznie poza domem, życie codzienne, śmieszna poradnia rodzinna i potem znów wpadliśmy do mojej rodzinki z zaproszeniami, nie było czasu ćwiczyć :(:( i jeszcze kanapki 2 z serem żółtym po drodze zjadłam ;(
Dziś:
Dziś znów spotkanie rodzin ciastek góra cała (zjadłam jedno małe i flaczki bo mi wcisnęli już na siłę ) rano kanapka z polędwicy z kurczaka, na przekąskę sałatka z kapustą papryką marchewką i jogurtem naturalnym. Obiad wspomniane flaczki. Kolacja, mini kotlecik z piersi kurczaka z surówką z marchwi :/
Ćwiczenia
1 godzina kręcenia hulahopem
400 podskoków na skakance
1 dzień z A6W
Ach nie dobra ja te czipsy te słodkości :/ i brak ruchu muszę odpokutować!! 400 podskoków na skakance
1 dzień z A6W
tomo.
7 lutego 2012, 20:59To nie tylko Tobie tak jedzenie wciskają! Weekendy są najgorsze ;/ niestety ;/
Proaktyna
7 lutego 2012, 20:40Weekendy zawsze są najgorsze a poszło ci nawet dobrze więc spokojnie ;]