A jednak decyzja o podjęciu przez mnie odchudzania jest deczyją uzasadnioną Rano kiedy jechałam sobie pociągiem nagle coś pękło pod moim siedzeniem i narobiło takiego hałasu że szok. Modliłam się żeby nie spaść z tego krzesła. I taka mnie od razu myśl ogarnęła: no tak przecież tyle ważę, więc co tu się dziwić. Może te krzesła nie są przystosowane do wagi ciężkiej . Mogli by chopciaż napisać coś w takim stylu: "Uwaga. Siedzenia wytrzymują do wagi 50 kilo. Pasażerowie ważący więcej siadają na własną odpowiedzialność". I weź się tu człowieku nie stresuj. Później już bardziej zestresowana kiedy na uczelni się dowiedziałam że sobie doktor będzie pytał (mimo że nigdy nie pyta - wiem to od innej grupy). No i co zrobiłam: ano uciekłam do domu. Tchórz ze mnie. A jutro i tak mnie nie miną ćwiczenia z nim.
Moje dzisiejsze menu:
Śniadanie: bułka pełnoziarnista ze słonecznikiem + sałata + żółty ser + szynka + ogórek zielony + pomidor + rzodkiewka + bazylia
II śniadanie: dokładnie to samo
Obiad: pół torebki kaszy gryczanej + rolada wieprzowa + ogórki konserwowe
Podwieczorek: sok na gęsto (winogrona, jabłka, truskawki)
Kolacja: to samo co na śniadanie
Moja dzisiejsza motywacja:
\
Nosiłam ją jeszcze w zeszłym roku. W tym jej raczej nie założę