Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do odchudzania zmusiło mnie to, że wszystkie fajne ciuchy wiszą w szafie a ja mogę tylko na nie patrzeć. Niektórych wcale nie miałam na sobie i najwyższy czas abym zaczeła je nosić.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 23841
Komentarzy: 129
Założony: 11 stycznia 2012
Ostatni wpis: 20 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gallifrey

kobieta, 43 lat, Katowice

165 cm, 119.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 sierpnia 2015 , Komentarze (7)

Postanowiłam, że codziennie będę chodziła na basen. Kupiłam sobie bilet miesięczny i liczyłam na to, że to mnie zmotywuje. Założyłam sobie że te 2 godziny dziennie to minimum. Dzisiaj już wiem ze 2 godziny to maksymalny czas ile mogę wytrzymać. Dzisiejsze zakwasy skutecznie mnie otrzezwily. Co do diety to staram się pić więcej wody, nie jadam potraw solidnych no i nie jadam słodkiego i nie chodzi tu o słodycze ale słodkie potrawy. Zobaczymy co będzie dalej. Niestety obrzęki limfatyczne nadal są i chyba bez drenażu się nie obejdzie. Moje sniadanie:  

15 maja 2015 , Komentarze (2)

No nie mam bo do tej pory miałam ale mi ją zabrano. Niedobrzy ludzie. Postawili siłownię na wolnym powietrzu. Jak mogli mi to zrobić. No jak mogli. Do tej pory mogłam wszystkim wmawiać, że nie mam kasy na prawdziwą siłownię a na taką na powietrzu to mam za daleko. Ale teraz moja wymówka została mi odebrana. Niedobrzy ludzie. Postawili ją dokładnie obok sklepu do którego chodzę. Co prawda istnieje tam juz kilka miesięcy ale zawsze jakoś mi było do niej wybitnie daleko a wystarczyło iść inną drogą do sklepu. No i właśnie dzisiaj poszłam. Miałam to nieszczęście że spotkałam grupę znajomych i już nie mam wyboru muszę zacząć tam chodzić już od jutra. A tak wygląda mój plac zabaw:

 

Resztę zabawek jutro :) 

A co do diety to nadal się katuję potrawami na parze. Dziś polędwica z dorsza

a na sniadanie tradycyjnie sałatka: mix sałat, oliwki czarne, pomidor, kukurydza, ser feta (wiem, wiem on jest z solą ale nie mogłam sobie odmówić), rzodkiewka, listki bazylii, zioła prowansalskie, czosnek, pieprz no i olej z orzechów włoskich.

14 maja 2015 , Komentarze (3)

Takie pytanie padło z ust mojej lekarki z poradni zaburzeń metabolicznych. No Pani doktor waga stoi. Aha a dlaczego stoi? A tego to ja nie wiem. Wróć, przecież wiem dlaczego ale jej przecież nie powiem coby mnie nie zabiła wzrokiem. Skoro z badań wynika że jestem okazem zdrowia to dlaczego ta przeklęta waga stoi. Ano stoi i się nie rusza bo i mnie się nie chce ruszyć i tak sobie razem stoimy w miejscu. I tu pada kolejne pytanie pani doktor: a pani się wykonuje jakąś aktywność fizyczną? No tak chodzę codziennie po zakupy i na uczelnie idę z pociągu 2 razy w miesiącu i do biblioteki na pieszo no i w ogóle staram się chodzić wszędzie pieszo, no ogólnie dużo się ruszam. A i posprzątałam balkon i kwiatki posadziłam to też się chyba liczy. No tak ale mnie chodzi o jakąś konkretną aktywność fizyczną. Hm jakby to jej powiedzieć: ale ja nie mogę bo jestem chora. Tak chora kurde ale na lenia. A dietę pani stosuje? No oczywiście. Raz w tygodniu bo przecież głodzić się nie będę. A tak ta dieta ślicznie wyglądała na papierze. Ile to było szumnych postanowień, ile planów i wszystko szlag trafił przez pasożyta co się zwie leniem. Na koniec pani doktor wytoczyła swoje największe działo: szpital i operacja. Pewnie miałam oczy jak ze Shreka bo pani doktor zapewniła mnie że to w ostateczności i że na pewno na następnej wizycie pochwalę się spadkiem wagi. No nic do pracy rodacy. 

To moje śniadanie:

No i obiad gotowany na parze bez soli:

11 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

Nie pisałam przez tyle miesięcy bo nawet nie było o czym. Waga nie chciała spadać. Obserwowałam swój organizm, stosowałam rózne zabiegi ale niestety waga nie chciała ruszyć z miejsca. Juz prawie pogodziłam sie ze swoim wyglądem, aż tu nagle nie spodziewanie ruszyła jak szalona. Na pasku mam 119 ale tak na prawdę waga pokazała dzisiaj 118,7. Nie zmieniam jeszcze paska wagi, poczekam do niedzieli kiedy to wpisuje swoje oficjalne wyniki. Ważę się codziennie zgodnie z zaleceniem lekarza, po to aby sprawdzać ilość wody w organiźmie. Niestety dalej jest jej za dużo, czyli nadal organizm zatrzymuje wodę, choć nie wiem dlaczego. Zrobiłam juz prawie wszystkie badania: nerki w porządku, serce w porządku, tarczyca w porządku (nawet spadły antyciała do zaledwie 18 co oznacza że wygasa stan zapalny tarczycy), wątroba lekko stłuszczona, ale w porządku. Został mi jeszcze układ limfatyczny, z tym że wizytę mam dopiero na początu listopada. Pije też sporo jak na moje możliwość bo 2 litry czystej wody nie licząc innch napojów. Na razie nie ćwicze nie dam rady z moimi opuchniętmi nogami, basen zamknięty do 17.08. także kiepsko. Na dodatek mam zespół cieśni nadgarstka w obydwu rękach i praktycznie nic nie mogę robić. Czekam tylko na badanie potwierdzajace diagnozę a potem na zabieg. Ciężko będzie. Jaka ja byłam szczęśliwa będąc tylko gruba ale zdrowa. 

23 maja 2014 , Komentarze (4)

Wracam pokonana nie tylko przez kilogramy ale również przez choroby. Kiedy wydawało mi sie że już wszystko w porządku i utraciłam dobrych kilka kilogramów nagle waga przestała spadać. Trudno pomyslałam, zastój wagi. Trzeba być cierpliwym i waga ruszy. Owszem ruszyła ale w górę. Nie dość że odzyskałam kilogramy to jeszcze przytyłam. Nic nie pomagało. Żadna dieta, żadne mniejsze porcje ani ćwiczenia. Właściwie po ćwiczeniach było tylko gorzej bo pojawiła opuchlizna na nogach która utrzymuje sie do dnia dzisiejszego. Do marca nie wiedziałam dlaczego tak jest. Aż zachorowałam na zapalenie tchawicy na przemian z zapaleniem oskrzeli. Antybiotyki przez 2 miesiące. Okazało sie że drastycznie obniżyła mi sie odporność. Dodatkowo zaczęły mi sztywnieć i boleć palce u rąk do tego stopnia że ciężko mi było cokolwiek unieść w rękach. Po zakończeniu leczenia antybiotykami dostałam skierowanie na badania krwi w związku z podejrzeniem zapalenia stawów. Wyniki krwi są dobre ale okazało się że mam mocno podwyższony kwas moczowy we krwi co grozi dną moczanową. Podwyższony poziom cukru we krwi (stan przedcukrzycowy) i obrzęki limfatyczne kończyn dolnych oraz  nadciśnienie. Obecnie muszę stosować dietę o niskiej zawartości puryn i przeciwcukrzycową. Jest ciężko ale nie mam wyjścia. Jedyną pociechą jest to że ostrogi piętowe sa zaleczone. Zaczynam walkę od nowa i to nie tylko o wyglad ale również o zdrowie. 

30 maja 2013 , Komentarze (5)

Ano gonię i gonię i nie moge dogonić. A co gonię? Oczywiście wagę z paska, której nie zmieniłam tylko po to aby mieć motywację. Już naprawdę niewiele brakuje i będę mogła wrócić do gry. 

Z pododu mojej ostrogi piętowej chodziłam na rehabilitację. I niestety nie pomogła. Właśnie dostałam drugą turę zabiegów. Tym razem sa to ultradźwięki i laser. Ciekawa jestem czy tym razem coś pomoże. Dostałam także zalecenie lekarza aby jak najmniej chodzić. Zabawne. Chcę schudnąć a nie mogę chodzić. Kpina poprostu. Mam jak najczęściej leżeć aby nie obciążąć stopy i stawów, które puchną niesamowicie. Masakra totalna. 

Zaglądając dzisiaj na Vitalię ryczałam ze śmiechu. Kilka tematów o masturbacji, a na koniec wisienka na torcie: zdjęcie penisa. Tak sie zastanawiam co ci ludzie mają w głowie bo na pewno nie mózg, umieszczając takie tematy i zdjęcia.

Śniadanie:

Sałatka z:sałaty, pomidora, ogórka, jajka i rzodkiewki z gęstym jogurtem.

Obiad:

Chińszczyzna: ryż basmanti, kurczak, grzyby mun, kiełki fasoli i bambusa, kapusta pekińska, marchew i papryka. 

Podwieczorek:

Poszłam po najmniejszej lini oporu: jogurt naturalny z truskawkami. 

31 marca 2013 , Komentarze (3)

Dziwne mamy w tym roku święta. Śniegu po kostki tylko jeszcze choinki brakuje. Szkoda że nie mam sanek toby się pojeździło i spaliło zjedzone kalorie  Tak na poważnie co cały dzień przeleżałam w łóżku ze względu na moje nogi. Te trzy ostatnie dni dały mi w kość. Ale jestem zadowolona bo ceremoni w Wielki Czartek, Wielki Piątek i Wielką Sobotę nie da się z niczym porównać. Nie nadarmo mówi się że są to najpiękniejsze święta w roku. 

Co do jedzonka to pomimo różności na stole dużo nie zjadłam. Owszem spróbowałam wszystkiego ale po trochu. Obiad sobie darowałam ale podwieczorek obowiązkowo musiał być :)

Śniadanie

A tu coś dla poprawienia humoru :)

Podwieczorek 

A tak wyglądają Święta u mnie :)

6 marca 2013 , Komentarze (7)

Długo zwlekałam z dodaniem zdjęć swojego cielska ale trudno dłużej nie da się już oszukiwać. Teraz to już nie jest zwykłe odchudzanie. Teraz to walka o zdrowie. Już nie tylko kłania mi się tarczyca czy podwyższony cukier ale ostatnio mam też problemy z nadciśnieniem. Mam też bardzo poważny problem z nogami. Od 2 miesięcy bolała mnie pieta. Myslałam sobie boli bo jestem za gruba. Jak schudne to przestanie. Ale problem zaczął narastać do tego stopnia że rano miałam problem ze wstaniem na nogi. Bolało niesamowicie a do tego dołączyła sie sztywność stopy. Wreszcie decyzja: idę do lekarza. Diagnoza: ostroga piętowa, stan zapalny stopy. Leki przeciw zapalne nie pomagają. Maść pomaga tylko na krótko. W poniedziałek idę na wizytę do lekarza żeby ustalić co dalej. Na początek pewnie rehabilitacja, jeśli to nie pomoże blokada, następnie zabieg falą ultradźwiękową (podobno bardzo bolesny). Z ćwiczeń zostają dywanówki jako że nie moge obciążać stopy. Do tego dieta tak rygorystyczna jak tylko sie da. Obecnie ważę 117 kilo a do czerwca mam zrzucić minimum 20 kilo. I to bez intensywnego treningu. Do celowo mam ważyć nie więcej niż 60 kilogramów ze względu na zwyrodnienia stóp. Szykuje się niezła harówka. Niech  moja historia będzie przestrogą dla innych, żeby w porę się opamiętali. 

7 lutego 2013 , Komentarze (2)

Od ostatniego wipsu tarczyca nareszcie się unormowała. Biorę niestety wyższą dawkę leku niż poprzednio. Jedynym plusem jest to że waga sama zaczęła minimalnie spadać bez żadnej diety i ćwiczeń. Co do ćwiczeń to jest niestety problem. Od tak wielkiej wagi jaką mam obecnie wysiadły mi stawy w kostkach. Ciężko jest mi wstawać rano z łóżka. Muszę się podpierać bo inaczej nie wstanę. Kostki puchna mi niemiłosiernie. Dzisiaj byłam u lekarza rodzinnego i dostałam skierowanie do ortopedy. Na chwilę obecną mam opracowana dietę niskokaloryczną do 1200 kalorii maksimum właśnie po to aby zbić przynajmniej 20 kilo. Inaczej będę unieruchomiona. Mam tego dokonać w 3 miesiące i to prawie bez ćwiczeń żeby nie obciążać stawów. Koszmar. Ponadto mam zbyt duży żołądek i bez przerwy jestem głodna. Aby go trochę skurczyć mam jeść niewielkie porcje. Wtedy będę głodna ale coś za coś. Mam trenować silną wolę i nie myśleć o tym że jestem głodna jak to pani doktor powiedziała. Od jutra więc zaczynam dietę a także będę brała tabletki na obniżenie poziomu cukru we krwi gdyż nadal jest dość wysoki. Natomiast w poniedziałek idę na krzywą cukrową i wtedy ostatecznie potwierdzi się czy mam cukrzycę. Jutro dodam zdjęcia mojej fatalnej nadwagi. 

20 grudnia 2012 , Komentarze (5)

Nie pisałam od maja. Wiele się nie wydarzyło. Odchudzanie szło mi nawet nieźle. Chciałam nawet wstawić później moje zdjęcia porównawcze. Ale nic z tego. Do chwili obecnej zdążyłam schudnąć 10 kilo a później diametralnie przytyć kolejne 15! Okazuje się że moja tarczyca w między czasie zaczęła szaleć. Wystarczy mieć źle ustawione leki i zaczyna się problem, który ja niestety zignorowałam. Do tego dołączył jeszcze stan przed cukrzycowy, złe próby wątrobowe i problemy z krążeniem oraz ze stawami i katastrofa gotowa. Czeka mnie bardzo restrykcyjna dieta i mnóstwo wyrzeczeń. Do tej pory to była zabawa w odchudzanie a teraz będzie to ciężka praca. Boję się że znowu zawiodę.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.