Kochane Vitalijki:*
Od jakiegoś czasu jest ze mną coraz gorzej... Zaczęłam spowrotem przybierać na wadze:/ jeszcze nie nadrobiłam całego bagażu, który zrzuciłam i bardzo chce tego uniknąć...
Od początku lipca nie pracuje, bo nie przedłużyli mi umowy. Wyszłam wtedy z założenia że los sam mnie pcha do tego żebym wyjechała do mojego Narzeczonego do Niemiec. W październiku będzie już rok, jak żyjemy w rozłące. Na szczęście kochamy się tak samo jak wcześniej, a może i bardziej, jednak nie można wystawiać uczucia na tak dużą próbę. Miałam świetną okazję zrobić to na koniec lipca, bo miał urlop i przyjechał. Mogłam z nim wyjechać, ale jest ALE...
Moja mama ma depresję po śmierci Taty. Teraz jest OK, ponieważ jej lekarka zmieniła jej leki, ale do tej pory widziałam jak sobie nie radzi z tym wszystkim. Uciekała w alkohol, a ja ją błagałam żeby nie zeszła na tą drogę, mówiłam jej że to nie jest rozwiazanie problemów.
Kolejna sprawa która trzyma mnie, to fakt że moja Mama wyjeżdża za granicę na mesiąc do pracy, a w domu zostają kuzyn i jego narzeczona z dzieckiem. Kuzyn jest kierowcą i całymi dniami w trasie, a kuzyna Kobieta cały czas spędza z Dzieckem. Jakby sama została, nie dałaby rady i zapewne pojechała do swojej rodziny, a podwórko i dom zostałyby bez nadzoru. Zdaje sobie sprawę że to tylko budynek, ale nie chce żeby został bez nadzoru, bez opieki.
Postanowiłam że skoro wytrzymałam tyle czasu bez mojego Ukochanego, to jeszcze ten miesiąc poczekam. Niech wszystko się wyklaruje: Mama wróci, miejmy nadzieję że w lepszym stanie psychicznym, a ja na spokojnie będę mogła jechać i zacząć nowy etap w życiu.
Wiem, że nie powinnam się w ten sposób usprawiedliwiać, ale dużo mam na głowie. Staram się coraz więcej ruszać i pić dużo wody. Mam nadzieję że szybko wrócę na właściwe tory...