Film hmmm... mam mieszane uczucia. Jedno jest pewne Sherlock 1 był zdecydowanie lepszy, zabawniejszy i mniej przewidywalny. Z drugiej strony co nowego można wymyślić dla Sherlocka?? Przez pierwsze 45 minut wiało troszkę nudą. Nawet przez myśl mi przemknęło żeby się zdrzemnąć (Ostatnio zasnęłam na Robin Hoodzie). Później jednak film się rozkręcił. Mimo to polecam obejrzeć. Można się odprężyć, można się pośmiać. Robert Downey Jr. jak zawsze niezawodny, jak zawsze szarmancki i jak zawsze przystojny. Świetnie gra, uwielbiam tego aktora. Można oko nacieszyć .
Wczoraj byłam również na siłowni, zaliczyłam 40 minut orbitreka i 30 minut jazdy na rowerku. Strasznie się wczoraj męczyłam. Po pierwszych 15 minutach na orbitreku myślałam że płuca wypluję. Nie poddałam się tylko ciut tempo zwolniłam. Odzyskałam oddech i znowu przyspieszyłam. W rezultacie na orbit wyszło według wskazań na liczniku oczywiście ok 500 kcal, na rowerku ok 140 kcal. W kinie na żaden popcorn się nie skusiłam. Zresztą za tą przekąską jakoś nie przepadam. Ogólnie dieta ok, wczoraj zjadłam nadprogramowo dwie kanapeczki z chrupkiego chlebka, ale podejrzewam że apetyt mi się zwiększył przez siłownię.
Dzisiaj w końcu mamy sobotę tylko dla siebie, żadnych znajomych, żadnych imprez. To chyba pierwsza taka sobota od września. Zamierzamy pojechać na zakupy a wieczorem obejrzeć jakąś komedię romantyczną.
Miłej soboty Wam życzę i obiecuję od poniedziałku zdecydowaną poprawę z moją frekwencją na Vitalii Buziaki i nie objadać mi się tam