Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawieszona między pomaturalną pustką, a wyrzucaniem sobie codziennej tłustości. Nałogów to mam cały bagaż. Hobbystycznie marnuję swój czas na epizodycznym odchudzaniu. edit: moja pomaturalna pustka powoli dobiega końca! nałogi nie. Chudnięcie coraz bardziej przypomina rzeczywistość ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 38401
Komentarzy: 306
Założony: 31 maja 2011
Ostatni wpis: 8 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mloszka

kobieta, 32 lat, Milton Keynes

166 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 czerwca 2011 , Komentarze (7)



Z cyklu "anegdotka na dziś". 

Ogródek. Rodzinne party, urodziny wujków bliźniaków.  Babcia, dziadek, ciocia, wujkowie, rodzice, dzieci - a przede wszystkim sześcioletni Tomuś.  Ogółem wszyscy. Atmosfera na piątkę z plusem. 

Zawołani złotym hasłem: "mięso jest już gotowe", siedzimy przy stole i jemy. Wtem  niepocieszony mały Tomuś (po uprzedniej zabawie ze mną, niewdzięcznik) zaczyna latać wokół stołu jak satelita, wrzeszcząc do wszystkich: 
 - Mloszka się zmieniła... Mloszka się zmieniła...  mloszka  p r z y t y ł a. Mloszka ZGRUBŁA, mloszka przytyła, mloszka.... 

I tak w kółko. Doprawdy, cenię szczerość dziecięcą.  W duchu to się we mnei zagotowało. Rodzina udaje, że ogłuchła. Ja w odpowiedzi, z pełną gębą sałatki gyros mówię dziecku, ze to nic nowego. I niech dołożą mi jeszcze kiełbaskę. 
________
Idę spać. Poważnie, jutro rano idę biegać. Zważę się, zmierzę i dodam tu nawet zdjęcie. Dla podkreślenia charakteru: "PRZED" 

Pozdro, Mloszka. 

9 czerwca 2011 , Komentarze (6)


00:46 
Szanse na pobudkę o piątej  i pobieganie są już  marne. 

Choć nawiedziła mnie muza (czipsy serowe grubo krojone, przegryzane z relacją szczupłych przyjaciółek, rozchwytywanych przez nowych adoratorów).


W grubej okładce.Grubo krojone. 
Książki i czipsy, powszechnie chwalone. 
Gruboskórny? - też fajnie,
dzisiaj z uczuciami trzeba żyć tajnie. 
Bawią nas tylko grube żarty,
na humor w końcu każdy jest otwarty.
Świat w garści trzymają też grube ryby, 
tam grube kłamstwa nie są na niby.
Powszechne znane są też grube sprawy, 
których nikt nigdy nie lekceważy. 

Gorzej z ...  ludźmi grubymi,
tymi z krwi, kości i tłuszczu stworzonymi. 
Dla nich już tylko diety zarezerwowane, 
albo pozytywne pseudo-gadanie. 
"ajlovemajself" na koszulce, samoakceptacja, 
Do tego jak zawsze - samotna kolacja. 

Pozdrawiam, Mloszka. 

9 czerwca 2011 , Komentarze (3)



  Żem jest ciul. I to nie (tylko) dietetyczny.
Cholender, zgubiłam ważną kartkę z ewidencją pracy dla koleżanki. Trzeba będzie stanąć na wysokości zadania i naprawić swój błąd... Przede wszystkim, powiem jej ze zawaliłam. Ach, mając i 19 lat krucho z odwagą za swoje debilne poczynania.  Żeby jeszcze tylko te wredne baby z recepcji mnie usłuchały... Kijowo, mówię Wam.

Od jutra autentycznie się odchudzam. Serio. a jak już będę wiedziała, co ze swoją pracą, uruchamiam 3 miesięczny internetowy plan dietetyczny. Specjalnie nawet dziś zdziałałam sesję zdjęciową "przed"... mam nadzieje że te "po" nastąpi w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. 
Jak uda mi się wstać o 5 i pobiegać, staję się slim-mloszką ;p 

Pozdro, niech wszystkie zbędne kilogramy się dematerializują :*** 
Mloszka

P.S. jem ukradkiem czipsy, żeby matka nie widziała ;p 

8 czerwca 2011 , Komentarze (4)

   
   Naprawdę, swój pamiętnik powinnam przenieść na serwis wpierdalacze.pl

Swój wolny czas  poświęcam całkowicie twórczym, bardzo kreatywnym, budującym zajęciom, jak np. jedzeniu i wpieprzaniu, dla odmiany - jedzeniu, dla urozmaicenia, wpierdalaniu ;p 

W roku szkolnym dałabym się pokroić za taki nadmiar czasu, w marzeniach wybiegając z tego każdą wolną minutę. Cóż powiedzieć.. skomentuję to tylko idiotycznym "Hehehehe!" . Na razie górą jedzenia chcę odnaleźć w sobie "równowagę wewnętrzną" ;p

W ramach odnajdywania nowych pasji, jutro zaczynam udzielanie korków z angola. Czas rozszerzyć swoje umiejętności pedagogiczne;p Założę też kartę w bibliotece i zacznę eliminować literaturowe zaległości! 

Pozdrawiam wszystkich walczących, nie bierzcie ze mnie przykładu - Mloszka ;) 

8 czerwca 2011 , Komentarze (7)

 
Diecie nie dane było długo trwać. 
Ledwie co się wasa strawił, 
Ledwie co kiszkowy wódz marsza odprawił,
pierwsze dźwięki żołądka burczenia, a już odezwała się natura - 
cierpiętniczego lenia. 
Dieta?... Godzin może z osiemnaście, 
smutnych myśli - kilkanaście.
Cóż tu zrobić, pytałam swą wcale niewolną wolę
popadając w głodną, postępującą niedolę.
Wygrało, jak zawsze, pójście na łatwiznę
Zostawiając tłustą spuściznę.
Kładę się spać i tym razem, bez nadziei,
że wybiję się kiedyś, z dietetycznej BEZNADZEI.


Pozdrawiam, Mloszka 
(poetycznie dotknięta dietetyczką porażka numer 5454886135)

P.S. Mam wykupiony promocyjny trzymiesięczny program dietetyczny z treningami na innym, konkurencyjnym portalu. Hehehe, ciekawe co z tego wyjdzie. 
P.S.2 Jestem popaprana, naprawdę, zamiast robić coś sensownego rozmyślam, jak mi źle, jak bardzo się wszystko nie udało, nie tylko dieta. Idiotyzm.

7 czerwca 2011 , Skomentuj

   No, to jestem już 12 godzin na diecie.... wliczając w to sen :D Już moja silna wola jest wystawiona na próbę <ściania> Dobra.. nie ma nic za darmo, trzeba się poświęcać, by wyglądać jak wizualizacja swoich najwyśmienitszych marzeń. 
Cel pierwszy: 75 kg. * (datowany na koniec czerwca)

Nie. Nie ważę się. Wpadłabym w rozpacz oglądając na przodzie ó s e m k ę  z towarzyszącą jej trójką, czy tam dwójką. Rozpacz nie sprzyja motywacji dietetycznej. Zaufam mierze takiej jak zdjęcia i własne samopoczucie. 

*cel drugi: 69 kg
*cel trzeci: 66 kg
*cel czwarty: 64 kg
*cel piąty: 60 kg
cel ostateczny(!): 58 kg (datowany na styczeń 2012) [minus 24 kilogramy.. licząc ze startu 82]

6 czerwca 2011 , Komentarze (2)



 To od teraz, za 3 minuty  [23.57] już się nie obżeram. W ogóle, już na zawsze ;) [zmieniam moje życie diametralnie, i takie tam inne, itd. etc.etc.].
Czekajcie, jeszcze jedno moje ulubione powiedzenie apropos diet: "PO RAZ OSTATNI  w swoim życiu widzę siebie taką tłustą i ciężką " ....
Jakkolwiek chciałabym, żeby to naprawdę był ten "ostatni raz", w pełni zdaję sobie sprawę z ironicznej wymowy powyższego zdania.

 Góry burzowe, deszczowe, ale tubylcy cudowni! Ale te pociągi.. remonty, przebudowy, busiki...no robią coś w tym naszym PKP. Ciekawe tylko, czy coś dobrego ;p  Padam na pysk... Ale Beskidy, wracam niebawem, niech no tylko wyschną mi buty, a portfel się odpręży :D 

5 czerwca 2011 , Komentarze (1)

  A we wtorek, mając już porządek na dziewięciu metrach kwadratowych, zacznę porządkować resztę, która stale się powiększa.... Czyli metry kwadratowe mojego tłustego ja ;p Trzeba się na to przygotowywać... Trzeba najpierw osiągnąć nadir obtłuszczenia...czyż nie? Żeby było się z czego odchudzać :D 
Jutro - góry!! Po roku przerwy powracam :D :D 

4 czerwca 2011 , Skomentuj



 Obietnice i postanowienie są najlepsze na krótkie kaprysy depresyjek, jak to ktoś kiedyś napisał. Hm... jak tu sobie ułożyć plan non-fiction?

1) 5.10 pobudka.... przynajmniej o tej porze spokojnie po tłustemu można pobiegać po parku i nikt debilnie nie będzie się  gapił.
2) Pies spacer.
3) Aerobik domowy...
4) sprawy dnia bieżącego.
5) rower na wieczór.


I koniec z tym piciem na imprezach. co prawda prawko jakoś nie w moim zasięgu, ale jest jeszcze mnóstwo innych powodów do poudawania abstynenta! ileż to pieniędzy i kaloriii...
Z fajkami robię podobnie, dopuszczalna ilość - jedna na dzień. 

P.S. Jak ci ludzie się zmieniają... no to dla nich na lepsze, ale ja chyba wolę ich w starej wersji. Już jestem zawistna i zdziadziała... ale z drugiej strony, eeetam, w końcu każdy jest egoistą, a tylko ja się przyznaję ;D

4 czerwca 2011 , Komentarze (1)


  Tak, tak wtedy kiedy będę tego chciała.
 Tylko w takim razie, co to znaczy chcieć? Bo ja chcę..chciałabym...
Zatem z obserwacji świata spokojnie można wyodrębnić dwa typy chcenia: 1) chcę i jest mi źle z powodu tego że chcę ale nie mam, bo byle problemy  mnie pokonują;  2) chcę i nic nie stoi na przeszkodzie w osiągnięciu celu... znaczy się, niedogodności to błahostki. 

Na tyle tej płytkiej filozoficznej oczywistości. Na dziś dzień pozostaje mi smętnie śpiewać razem z Rojkiem: " znowu dziś chciałem odmienić świat/ ale z tego znowu nie wyszło nic" .

P.S. Psychologiczna bariera 81,5 przekroczona. (no comments, to już niezdrowe.). Za pierwszą wypłatę z pracy wybielę sobie zęby, kupię parę gratów do pokoju, i daj Boże mi powód po wynikach z matur do zapisania się na korki z chemii, żeby za rok aspirować na swoje spełnienie marzeń ;) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.