Obietnice i postanowienie są najlepsze na krótkie kaprysy depresyjek, jak to ktoś kiedyś napisał. Hm... jak tu sobie ułożyć plan non-fiction?
1) 5.10 pobudka.... przynajmniej o tej porze spokojnie po tłustemu można pobiegać po parku i nikt debilnie nie będzie się gapił.
2) Pies spacer.
3) Aerobik domowy...
4) sprawy dnia bieżącego.
5) rower na wieczór.
I koniec z tym piciem na imprezach. co prawda prawko jakoś nie w moim zasięgu, ale jest jeszcze mnóstwo innych powodów do poudawania abstynenta! ileż to pieniędzy i kaloriii...
Z fajkami robię podobnie, dopuszczalna ilość - jedna na dzień.
P.S. Jak ci ludzie się zmieniają... no to dla nich na lepsze, ale ja chyba wolę ich w starej wersji. Już jestem zawistna i zdziadziała... ale z drugiej strony, eeetam, w końcu każdy jest egoistą, a tylko ja się przyznaję ;D