Dzisiejszy dzień był bardzo pracowity i na nic nie miałam czasu tak, że poza krótkim spotkaniem z mamą i drzemką prawie cały czas pisałam. Jutro też tak pewnie będzie, bo dostałam dodatkowe zlecenie. Dziś napisałam ponad 16 tekstów o różnej długości. To ostatnie zlecenie to pisanie postów na forach, a później wstawianie linków. Praca jest ciekawa i dobrze płatna z tym, że trochę ryzykowna, ponieważ linki mogą usunąć moderatorzy, a wtedy trzeba pracę zaczynać od początku. Jutro też będę je czyli zlecenie realizować, a oprócz tego muszę napisać teksty z synonimami/tym razem ,,trudne" firmy/ i newsy na portale z pożyczkami. Współpracowników mam fajnych i niby mi nie narzucają wyśrubowanych terminów wykonania zadań, ale ja wolę skończyć wcześniej i wcześniej wziąć następne zlecenia. Pieniędzy nigdy dość w moim przypadku. Zwłaszcza teraz gdy wysiadła pralka i jeszcze odkurzacz zaczął wywalać korki. Odkurzacz ma z 20 lat i czas by już kupić nowy. W dodatku telewizor coś szwankuje i sam się włącza albo wyłącza. Był niezawodny, ale ma już ponad 15 lat i nie wiadomo jak długo jeszcze posłuży.
Teraz siedzę i odpoczywam zadowolona z dobrze wykonanej pracy i śledzę Krzyśka, który wściekły szuka Rozy po wszystkich kątach. Rozunia musi być na noc zamykana w ganku, bo potrafi otworzyć drzwi do sypialni, a spać z nami nie może, ponieważ nie śpi całą noc tylko szaleje i wspina się po firankach i meblach. Roza oczywiście zamykana być nie chce i chowa się już wczesnym wieczorem. I tak co wieczór...
Dieta była i tak dziś zjadłam: gruszkę, jogurt, 3 paluszki rybne z surówką z marchwi i selera i ziemniakami oraz 2 kromki chleba z ogórkiem świeżym. I jestem głodna...